[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o rozwój Chronicie".
Pocieszała się, że w osobie pana Garretta zyska dobrego mentora, który na
początku na pewno pomoże jej w razie poważniejszych kłopotów. Z całą
pewnością przy nim bardzo dużo skorzysta. Może jednak nie należy zbytnio na to
liczyć? Zapowiedział przecież, że niebawem nastąpią zmiany. Jej bezpośrednim
zwierzchnikiem zostanie Matthew i chyba nie będzie miała możliwości
konsultować się z jego ojcem.
Czy najważniejsze pytanie, na jakie powinna sobie odpowiedzieć, nie dotyczy
Matthew? Czy na pewno jest gotowa z nim pracować? On widocznie wyraził
zgodę, bo ojciec nie działałby bez porozumienia z nim. Czyli Matthew uważał, że
współpraca dobrze się ułoży.
Lecz jednego aspektu na pewno nie wziął pod uwagę, ponieważ nic o nim nie
wiedział.
Była przekonana, że Matthew nie domyśla się, iż go kocha. Teraz tym bardziej
nie mogła się zdradzić. Czy zdoła zachować tajemnicę i jednocześnie cieszyć się,
że jest blisko ukochanego? Czy miłość zwiędnie z powodu nieuniknionych
konfliktów i rozczarowań? Kto wie, co przyniesie czas.
Nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, a zakochała się błyskawicznie.
Pragnęła wzajemności i tego, by Matthew nie mógł bez niej żyć. Czy to kiedyś
nastąpi? To zmartwienie zostawiła na pózniej. Obecnie najważniejsza była decyzja,
czy objąć nowe stanowisko.
Przez cały dzień krążyła wokół jednego tematu. Zeszła na parking dziesięć po
jedenastej, nadal pogrążona w myślach. Zdenerwowała się, gdy sobie uświadomiła,
że nie pamięta, co zamieszczono na pierwszej stronie. Zdawała sobie sprawę z
własnego roztargnienia, ale miała nadzieję, że Holly nie wykorzystała jej nieuwagi
i nie ujawniła chciwości burmistrza. Raczej mało prawdopodobne, by pisała na
podstawie domysłów i plotek. Powinna zaczekać, aż przyłapie burmistrza na
gorącym uczynku.
Była bardzo zaabsorbowana, toteż nie zauważyła nieobecności strażnika. Nagle
poczuła czyjąś rękę na ramieniu i w mgnieniu oka ujrzała niedawny napad.
Przerazliwie krzyknęła, a jej głos odbił się echem od betonowych ścian.
Nie wrzeszcz! Myślałem, że słyszałaś, jak cię wołałem.
Poznała głos Matthew, ale gdy się odwróciła, była śmiertelnie blada i rękoma
zasłaniała twarz. Wiedziała, że jest bezpieczna, ale nie mogła opanować
przerażenia, bała się, że tym razem wpadnie w histerię.
Najmocniej przepraszam. Uspokój się.
Wcisnęła pięść do ust i przestała krzyczeć, ale wybuchnęła płaczem. Akanie
wstrząsało jej ciałem, cała dygotała, lecz odepchnęła Matthew, gdy chciał ją objąć.
Nie dotykaj mnie wykrztusiła. Raz wystarczy.
Odsunął się i stał bezradnie. Po chwili przybiegł ochroniarz.
Co się stało? Napad?
Nie, to ja panią przestraszyłem.
Serdecznie współczuję. Nie było mnie, bo odprowadziłem inną panią...
Nic mi się nie stało powiedziała Anne drżącym głosem. Przepraszam, że
krzyczałam. Po odejściu strażnika syknęła: Jak się pozbieram, dostaniesz za
swoje.
Powoli opanowała się, ale nadal czuła się okropnie. Matthew objął ją i tym
razem nie protestowała, ponieważ uginały się pod nią nogi.
Chodz, dobrze zrobi ci łyk brandy zaproponował łagodnie.
W restauracji bezsilnie opadła na krzesło i tak dygotała, że rozlała alkohol.
Lepiej? spytał Matthew, gdy wypiła połowę.
Trochę. Teraz było gorzej niż przedtem. Jakbym oglądała film w zwolnionym
tempie i czekała na straszne zakończenie.
Nad czym tak intensywnie rozmyślałaś? Byłem pewien, że mnie słyszysz.
No proszę! Najlepiej zrzucić winę na mnie.
Sądziłem, że... Gdzie podziała się dzielna kobieta, która kopnęła złodzieja?
Myślałam, że już jest dobrze, bo ostatnio nie śnił mi się napad.
Twój krzyk będzie odbijał się echem do rana.
Anne lekko się uśmiechnęła.
Gdybym miała czas się zastanowić, uznałabym, że zrobiłeś to celowo. Ja ci...
Nie dokończyła grozby.
Przyjmę każdą karę, jaką wymyślisz.
Lepiej przyznaj się, dlaczego byłeś na parkingu. Popsułam ci plany, co? Już
mi lepiej, więc nie musisz mnie pilnować.
Szedłem do ciebie, bo chciałem wyjaśnić dzisiejsze nieporozumienie.
Aha. Speszona spuściła wzrok. Przepraszam, że na ciebie wsiadłam i
rzuciłam słuchawkę. Niestety, przez chwilę naprawdę myślałam, że postąpiłeś z
premedytacją, żebym wyleciała z pracy. Dopiero podczas rozmowy z twoim ojcem
uświadomiłam sobie moją głupotę.
Matthew tego nie skomentował i milczenie trwało tak długo, że Anne dostała
gęsiej skórki.
Wiesz, o czym rozmawialiśmy, prawda? spytała niepewnie. O awansie.
Matthew spojrzał na nią, jakby nie rozumiał, co ona mówi.
Słuchaj, co się z tobą dzieje?
Wlepiła w niego wzrok i nagle wszystko zaczęło układać się w logiczną całość.
Od kilku godzin dręczyło ją pytanie, dlaczego pan Gamett zaproponował
stanowisko asystentki osobie drugoplanowej. Przecież byli inni kandydaci, starsi,
bardziej doświadczeni. Nareszcie znalazła odpowiedz. Oto Matthew działał za
kulisami i przyczynił się do tego, że dostała coś, na co nie zasłużyła. Dlaczego to
zrobił? Co chce w zamian?
Cholera, dlaczego? Powiedz mi, dlaczego.
Matthew szczerze się zdziwił.
O co tak się pieklisz? Nie naciągałem żadnych faktów, po prostu sprawiłem,
że ojciec zwrócił na ciebie uwagę. Bez tego nie miałabyś szansy.
Czyli to prawda i podejrzenia są słuszne. Nie awansowała za zasługi, sama nie
zdołałaby zajść tak wysoko. Jak mogła pomyśleć, że przeskoczy tyle szczebli?
Otrzymała to stanowisko, ponieważ Matthew uważał, że to obojętne, kto je
[ Pobierz całość w formacie PDF ]