[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sposób. Ostatnio często się kłócili, ale też zdarzały się dobre rzeczy. I nigdy nie obdarzył
jej spojrzeniem, które mówiłoby, że mu na niej zależy. Czułe chwile w łóżku też nie dają
gwarancji, że któryś z jego uśmiechów był prawdziwy. Praca, praca, praca. I on myślał,
że to jej sposób na odprężenie?
- Musimy wziąć się ostro do roboty. - Cole usiadł. - W istocie cieszę się, że tu je-
steś, Kaylo. Rozmawiałaś z Victorem, więc teraz lepiej wiesz, czego potrzebujemy.
A zatem to dobrze, że Kayla przyszła? Cole nie wpadłby na to, by podziękować
Tamerze. To, że Kayla była tutaj, nie było jego pomysłem, więc wdzięczność nikomu się
dziś nie należy. Zwietnie. Nie potrzebowała od Cole'a niczego prócz jego wiedzy nie-
zbędnej do sfinalizowania projektu. Czuła się podle dlatego, że nie potrafiła zapomnieć o
przeszłości. Była w nim tak zakochana, że zrezygnowałaby ze wszystkiego, byle tylko
być z nim.
Dlaczego tak ją to męczy? Dlaczego nie zajmie się bieżącymi sprawami? Najwi-
doczniej dla Cole'a to nie jest problem. Ale słowa Kayli wciąż brzmiały w jej głowie:
Nigdy się nie zakochał, odkąd się rozstaliście. Miał dziewczyny, ale to nic poważnego".
Jedenaście lat?
- Jesteś tu, Tam?
R
L
T
Otrząsnęła się i spojrzała w oczy Cole'a.
- A gdzie miałabym być?
ROZDZIAA DWUNASTY
Przyjęcie u Victora Lawsona było równie ekstrawaganckie jak jego budynki. Ta-
mera wysiadła z limuzyny, którą podesłał jej gospodarz, i uśmiechnęła się do młodego
mężczyzny, który podał jej rękę, gdy wysiadała z samochodu.
Victor również mieszka na Star Island. Choć mieszka" to może niewłaściwe sło-
wo. Tamera była pewna, że to tylko jeden z jego luksusowych domów.
Zaproszenie na przyjęcie Victora otrzymała tydzień temu i nie zastanawiała się
długo, czy na nie pójść. Ostatnio, gdy była na Star Island, nie potrzebowała zaproszenia.
Potrzebowała tylko jednego mężczyzny. Nie myślała już o Cole'u i jego zdradzie. Nie
chciała, by ból zżerał ją od środka. To zbyt przyjemny wieczór, by psuć go wspo-
mnieniami o przeszłości.
Skupiła się na podziwianiu pięknego domu Victora, który, jak dom Cole'a, miał ta-
ki sam śródziemnomorski klimat. Być może dlatego Victor tak chętnie zatwierdził ich
wstępny projekt hotelu.
Tamera weszła do domu przez łukowy portyk, a przywitał ją sam Victor.
- Witaj, Tamero. Jesteś olśniewająca jak zawsze.
Victor chwycił jej dłonie, pocałował w policzek i wprowadził do środka.
- Piękny dom, Victorze. Dziękuję za zaproszenie.
Popatrzyła na wysoki sufit, dwa rzędy szerokich schodów po obu stronach główne-
go wejścia i ogromny żyrandol rzucający tęczowe refleksy na białą marmurową podłogę.
- Nie mogłem nie zaprosić moich najlepszych architektów.
O nie, tego tylko brakowało. Kolejne spotkanie z Cole'em!
- Kayla i Zach już tu są. Cole jest w drodze.
Victor poprowadził ją przez salon w kierunku patia, gdzie goście rozmawiali, są-
cząc drinki, a kelnerzy przechodzili między nimi z małymi srebrnymi tacami z szampa-
nem. Pełne jedzenia stoły ustawiono wzdłuż oświetlonego basenu.
R
L
T
- Muszę witać gości - powiedział Victor. - Proszę, jedz i się baw. Porozmawiamy
pózniej, ale nie o pracy.
Uśmiechnęła się do tego przystojnego miliardera.
- Zwietny pomysł.
Kiedy się oddalał, Tamera zastanawiała się, dlaczego na jego widok jej serce nie
reaguje tak żywo jak na widok Cole'a. Dlaczego przy Cole'u, któremu najchętniej wydłu-
bałaby oczy, ma nogi jak z waty, a żołądek boli ją z nerwów jak nastolatkę przed stud-
niówką?
- Tamero, witaj.
- Dobry wieczór, Zach. Nie towarzyszy ci dziś żadna pani?
Nonszalancki styl Zacha był aż nadto widoczny. Bez krawata, rozpięte dwa górne
guziki koszuli. Mógł przecież pozwolić sobie na szyty na miarę garnitur, ale nie chciał. I
nie miała wątpliwości, że przyjechał tu jednym ze swoich harleyów.
- Dziś moją partnerką jest moja urocza siostra.
Tamera zaśmiała się.
- Jestem pod wrażeniem. A gdzie jest Kayla?
- Rozmawia z potencjalną klientką o przeprojektowaniu jej nowego domu.
Tamera rozejrzała się. Po chwili dostrzegła w oddali egzotyczną piękną Kaylę zaję-
tą rozmową z kobietą w średnim wieku. Jak zwykle, uśmiechała się i przytakiwała. Po-
trafiła być czarująca.
- Nie jestem pewien, czy długo będzie moją partnerką, jeśli Victor dalej będzie tak
na nią patrzył.
Tamera przeniosła wzrok na Zacha.
- Ciekawe, prawda? Wspomniała coś o tym wczoraj. Victor przywykł do pięknych
kobiet, a twoja siostra na pewno nie jest wyjątkiem.
Zach wypił łyk piwa.
- Myślałem, że ty i Cole znów będziecie razem.
- Skąd ten pomysł?
- Ostatnio spędzacie razem dużo czasu.
R
L
T
- Pracujemy nad największym projektem w naszym życiu. Raczej nie będziemy się
widywali, kiedy budowa hotelu zostanie ukończona.
- Daleko do końca. Wiele może się wydarzyć. Wiele już się wydarzyło.
- Nie przewiduję kontynuacji współpracy z Cole'em w przyszłości.
Zach pochylił się nad nią i wyszeptał:
- Nie wiem, co Cole ci powiedział, ale uwierz mi, on nie poddaje się tak łatwo jak
kiedyś.
Co to ma znaczyć? I czy ona chce to wiedzieć? Brat Cole'a wyprostował się i
wskazał butelką otwarte drzwi na patio.
- Twój partner właśnie się pojawił.
Kiedy zmieszana Tamera w końcu odwróciła głowę, Zach odchodził już w kierun-
ku jakiejś długonogiej blondynki. Tamera wzięła głęboki oddech. Gdyby Cole chciał do
niej podejść, trudno. Ona na pewno tego nie zrobi. Z drinkiem w ręce obeszła basen, wi-
tając się z dwoma dawnymi klientami. Kiedy dostrzegła, że Kayla kończy rozmowę z
potencjalną klientką, podeszła do niej bez wahania.
- Podobały się jej twoje pomysły? - zapytała.
Kayla wzruszyła ramionami, uśmiechając się serdecznie.
- Chyba interesowało ją to, co mówię, więc mam nadzieję, że tak. Niesamowity
dom, prawda?
Tamera zaśmiała się.
- Niesamowity.
- Myślałam, że dom Cole'a jest ładny, ale ten jest wprost niezwykły.
Na dzwięk imienia Cole'a dały o sobie znać złość i namiętność. Które uczucie
wezmie górę?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]