[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którą zabrała ze sobą w czasie przeprowadzki.
Abigail powiedziała Sarze, że jej mąż, Robert, miał... brata
blizniaka! Co więcej, z tego, co Sara już sama zdążyła się domyślić, to
mężczyzna, którego tydzień temu uznała za swego męża, był właśnie
owym blizniakiem!
Wracając do domu, zastanawiała się, co teraz powinna uczynić.
W pierwszym odruchu chciała powiedzieć o wszystkim Robertowi i
zobaczyć, jak on na to zareaguje. Pózniej zmieniła zdanie i
postanowiła jeszcze raz potraktować go kawałkiem drewna za to, co
jej zrobił.
78
Anula
ous
l
a
and
c
s
A może raczej za to, co z nią zrobił, poprawiła się w myślach.
Przecież nigdy nie robił niczego na siłę.
Dlaczego jednak tak postąpił? Czy chciał zakpić sobie z żony
brata? A właściwie z wdowy po nim? Czy zrobił to z nienawiści do
brata rebelianta, którego nigdy wcześniej nie znał? I myślał, że nikt
się o tym nie dowie?
Dopóki Sara mu nie powie, będzie myślał, że tylko on zna tę
tajemnicę. Jak długo powinna z tym zwlekać? Albo mu powie od razu
i natychmiast go straci, albo zachowa całą rzecz w sekrecie,
zatrzymując go w ten sposób przy sobie na dłużej. Ale na jak długo? I
jaki będzie koniec tego związku?
Sara była kompletnie zagubiona.
W tej właśnie chwili usłyszała głosy dobiegające z frontowego
pokoju. Jeden z nich należał do mężczyzny, ale nie był to głos
Roberta... Och, przecież to wcale nie jest Robert, pomyślała, zbliżając
się do drzwi.
Dostrzegła pasiasty fartuszek Becky, uszyty z jej sukienki. Na
ramieniu córeczki spoczywała męska dłoń. Ta sama dłoń, która
poznała wszystkie zakamarki mojego ciała, pomyślała gorzko.
Postąpiła krok naprzód, żeby zobaczyć, kto jeszcze jest w
pokoju, i nagle gwałtownym ruchem zakryła ręką usta.
Jankes! W jej domu! Wielki Boże, ilu ich tam jeszcze było? Czy
byli uzbrojeni?
79
Anula
ous
l
a
and
c
s
Sara wycofała się po cichu i przeszła do spiżarni, gdzie trzymała
strzelbę. Jednak nigdzie jej nie znalazła. Pewnie Robert nie odłożył
jej, kiedy skończył czyścić. A może trzymał na muszce tego Jankesa?
Nie chcąc zbliżać się do pokoju bez broni, Sara wyszła na
zewnątrz i skierowała się w stronę stosu drewna. Czuła, jakby historia
sprzed tygodnia znowu się powtarzała. Wybrała ze stosu ciężką kłodę,
zacisnęła na niej dłonie, po czym zakradła się cicho na werandę.
80
Anula
ous
l
a
and
c
s
Rozdział szósty
Robert mówił ostrym, chrapliwym głosem. Sara instynktownie
cofnęła się i stanęła nieruchomo, starając się zachowywać jak
najciszej. Jeśli to była jakaś okrutna gra...
- Poruczniku, naprawdę chciałem przyjść... - To dlaczego pan
nie przyszedł, kapralu?
- To było tak - odpowiedział drugi głos. - Burden powiedział...
- Czy szeregowy wydaje rozkazy kapralowi?
- Nie, proszę pana.
- Czy to pan przejął dowodzenie i dostał rozkaz, aby rozbić
obóz, zrobić stolik dla dziewczynki i czekać aż do czasu, kiedy będę
mógł do was dołączyć?
Tak jest, poruczniku Mallory, taki był rozkaz. Dlaczego, do
diabła, nie zrobił pan tego? - Proszę wybaczyć, panie poruczniku.
Zrobiliśmy tak, jak pan mówił. Czekaliśmy, a potem, kiedy pan się nie
pojawiał...
- Nie pojawiłem się, ponieważ jakaś kobieta, która twierdzi, że
jest moją żoną, rozbiła mi czaszkę kawałkiem drewna. A kiedy
odzyskałem przytomność, nie miałem zielonego pojęcia, kim jestem.
Wszystko mi się przypomniało dopiero teraz, kiedy zobaczyłem was
w drzwiach.
81
Anula
ous
l
a
and
c
s
Sarze wydawało się, że znajoma kuchnia, przepełniona
zapachem kapusty i ciasta rodzynkowego, nagle odpływa gdzieś w
dal...
Jakaś kobieta? Jakaś kobieta, która twierdzi, że jest jego żoną?
- Kapralu, musicie zrozumieć.... - zaczął porucznik Mallory, ale
w tym momencie z ręki Sary wysunął się kawałek drewna i upadł z
hukiem na podłogę.
- Za panem! - krzyknął kapral i błyskawicznie skoczył,
zasłaniając swoim ciałem porucznika.
Rolph zdążył jeszcze schwycić Becky i schować ją za siebie,
przypierając do ściany.
- Au! Tatusiu, to boli! - jęknęła dziewczynka.
Na dzwięk głosu dziecka Sara natychmiast wyrwała się z
odrętwienia. Wpadła do pokoju i pierwsze, co zobaczyła, to
błyszczący karabin marki Springfield w ręku nieznajomego
mężczyzny.
- Z całym szacunkiem, droga pani, ale proszę podnieść ręce i
zbliżyć się do tamtej ściany - powiedział uprzejmie żołnierz.
Sara automatycznie wykonała polecenie. Mężczyzna był mniej
więcej w wieku Jimmy'ego, miał taką samą jasną, młodzieńczą twarz.
Jednak broń w jego ręku nie miała w sobie nic z młodzieńczej
niewinności.
- Mamo! - krzyknęła Becky.
- Saro! Nie wpadaj w panikę, wszystko będzie dobrze - odezwał
się mężczyzna, którego ciągle w myślach nazywała Robertem, a który
82
Anula
ous
l
a
and
c
s
przecież, jak sama słyszała, był porucznikiem Mallorym z wojsk
federalnych.
O Boże, on naprawdę był żołnierzem Unii i walczył przeciwko
wojskom konfederatów!
Rolph odezwał się do niej delikatnym głosem, takim samym,
jakiego używał, kiedy uspokajał przestraszoną klacz. Wszystko będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]