[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to, o czym myślicie. Czwarta Kość jest wasza, za darmo. Jest jedyną, o jaką nie
musicie walczyć. Nie pamiętasz nic, Cullen? To jedna z najchytrzejszych sztu-
czek w grze. Niektórzy ludzie tak bardzo lękają się, rozmyślając o tym, co może
im się przytrafić, jak uda im się tu dotrzeć, że po prostu odwracają się i uciekają.
Zresztą, już widzieliście, jak się obecnie rzeczy mają. Jack Chili może rządzić, ale
sytuacja tam, na lądzie, jest tak chaotyczna i skomplikowana, że to w zasadzie nie
ma znaczenia, kto rządzi, nie uważacie? Z jednej strony jest wasz Skwierczący
Kciuk, Heeg, Solaris i sam dobry, stary, potężny Chili. Jeszcze go nie spotka-
liście, prawda? Macie na to mnóstwo czasu! I są też inni, możecie mi wierzyć
albo nie  zwierzęta, rośliny i skały! I wszyscy chcą rządzić. Wszyscy pragną
władzy. Ale wiecie co? Każdy z nich jest po prostu głupi i pełen nadziei. Głupi
i pełen nadziei  idealne przymiotniki dla tego beznadziejnego miejsca. Kra-
ina Chichów, jeśli mnie spytacie. Tylko tak się złożyło, że to niewłaściwy rodzaj
chichów. Wiecie, o czym mówię. Zmieszne, lecz nie za bardzo. Beztalencie, które
108
uparło się śpiewać w konkursie talentów? Albo karzełek idący ulicą z wielkim cy-
garem w ustach? Wiecie, jaki rodzaj chichotu mam na myśli. %7łałosny!  De Fazio
potrząsnął głową i odgryzł kawałek kanapki.  Jestem trochę niesprawiedliwy.
Rondua to cudowne miejsce; widzieliście już wystarczająco dużo, by o tym wie-
dzieć. Czasami uciekam z tej przeklętej wysepki i wracam tam na chwilę. Czyż
nie zachwyciły was Jaskinie Lema? To przepiękne miejsca. Nawet twój przyja-
ciel, Gregston, był pod ich wrażeniem. Przepraszam, zbaczam z tematu, prawda?
Oto, co chcieliście wiedzieć: jestem De Fazio, opiekun (poza innymi sprawami)
czwartej Kości Księżyca. Możecie ją dostać teraz i tutaj. Bierzcie i wywiezcie ją
stąd  bez żadnej zapłaty, moi drodzy. Ale nie sądzcie, że robię wam grzeczność.
Ofiarowanie wam Kości bez ostrzeżenia to najwstrętniejsza rzecz, jaką mógłbym
zrobić. Posłuchajcie, jeśli ją wezmiecie i popłyniecie z powrotem, prędzej czy
pózniej spotkacie się z Jackiem Chili. Będziecie musieli pokonać go, walcząc
o piątą Kość. Nie mogę powiedzieć wam nic więcej, ale przeciwstawienie się mu
wymaga wielkiej odwagi. Wszelako pozwólcie mi dokończyć według scenariu-
sza, tak żebyście mieli pełny obraz. Piąta Kość kończy poszukiwania. Zdobądz
ją, a zostaniesz władcą Rondui. Chili wypada, ty wchodzisz. Jednak tu tkwi naj-
większy dowcip, Pepsi. Uwierz mi! Bo rządzenie nie oznacza, że to ty rządzisz
 to znaczy, że próbujesz rządzić! Zbierzesz wszystkie tamtejsze głupie, pełne
nadziei, podłe istoty. Zbierzesz je pod jednym dachem i powiesz im, co jest dla
nich najlepsze. I będziesz miał rację, bo zdobycie Kości da ci ten rodzaj mądro-
ści. Nie zaprzeczam temu. Ale czy myślisz, że będą o to dbać choć przez minutę?
Przenigdy! Wysłuchają cię, ponieważ będą szanować twoje osiągnięcia. Jest to
coś, o czym nigdy nawet nie marzyły. Jednak to wszystko jest powierzchowne,
ponieważ w końcu spojrzą na siebie nawzajem złym wzrokiem i będą nienawi-
dzić każdego, kto ma coś, czego oni nie posiadają. Och, oczywiście grzecznie cię
wysłuchają, ale potem wrócą do domów i zaczną zbierać swoje absurdalne, małe
armie, przygotowując się do jeszcze jednej głupiej, beznadziejnej bitwy.
Wstał i wyszedł z naszego małego kręgu światła rzucanego przez lampę.
W ciemności jego kroki były bardzo głośne. Potem znów odezwał się z odległości
kilku stóp:
 Wiesz co? Historia uczy nas, że jedyni wielcy władcy to martwi wład-
cy. Ci, na których patrzymy w muzeum lub o których czytamy w historycznych
książkach i mówimy:  Och, jaki on był mądry! Dlaczego nikt z tych głupich ludzi
nie chciał go wtedy słuchać? Dlaczego znalazł się ktoś, kto pragnął zamordować
ten wielki umysł? Dobrze, Pepsi, przyjmijmy na chwilę, że zdobyłeś dokładnie
to, czego pragniesz  zostałeś władcą Rondui. Nic się nie zmieni! Masz na to
moje słowo! Absolutnie nic. Oczywiście będziesz miał dość siły, by ich trzymać
w szachu, ale możesz być pewien, że będą cię nienawidzić, nawet pogardzać tobą
za to, że masz nad nimi władzę. A kiedy odwrócisz się do nich plecami, zrobią
to, co lubią najbardziej na świecie  wyciągną swoje miecze albo pazury, albo
109
ogień i wycelują je w najbliższego wroga. Słuchaj mnie! Mądrzy ludzie, nawet
wielcy ludzie, nigdy nie kładą kresu nienawiści i wrogości. Oni po prostu na krót-
ką chwilę rozdzielają walczących. To dlatego Jack Chili odnosi takie sukcesy jako
władca  on nie musi nawet kiwnąć palcem, by wywołać kłopoty. Kłopot to je-
dyna maszyna, która jest w ciągłym ruchu.
Zamrugałam szybko, słysząc przy moim prawym boku głosik Pepsi:
 Nie lubię pana, panie De Fazio. Smutne kaszlnięcie.
 Ja też sam siebie nie lubię, mały królu. Cullen, twój syn nie lubi mnie nie
z powodu moich słów, ale dlatego, że to ja zabrałem go do Ofir Zik, kiedy po
raz pierwszy. . . tu przybył. Mógłbym się tłumaczyć, mówiąc, że to tylko część
przydzielonych mi tu, na Rondui, obowiązków, ale nie zrobię tego, bo to bardzo
słaba wymówka. Prawda jest taka, że jak wiele innych osób w tym wszechświe-
cie zrobiłem się zupełnie obojętny. . . nawet na takie rzeczy jak wywożenie dzieci
do Miasta Zmarłych. Tym samym stałem się także potężnym filarem status quo,
o ile wiecie, co to znaczy. Wierzę, że wszystko należy pozostawić, tak jak jest,
i mam nadzieję, że piorun, lecąc ku ziemi, uderzy w kogoś innego. Nie kwestio-
nuję niczego, nie przeciwstawiam się, nie dyskutuję. Robię dokładnie to, co mi
każą, a potem idę do domu na drinka. Tymczasem doszedłem do wniosku, że
życie cierpi na bardzo brzydki przypadek trądziku, którego nie chce się pozbyć,
ponieważ to oznaczałoby, że nie musi już zaglądać pięćdziesiąt razy dziennie do
lustra i tak bardzo użalać się nad sobą.
 To bardzo sprytna, gówniana filozofia, panie De Fazio. Pepsi zachichotał,
a ja uśmiechnęłam się, bo podobał mi się i jego śmiech, i moje własne słowa.
 Cullen, ludzie tacy jak ty lubią spoglądać na wszystko z wysokiego konia,
prawda? Chwała ludzkiej cnocie! Cześć i chwała. Tak zrobię i pewnego dnia wy-
stawią mi posąg w parku! Proszę, bierzcie Kość!  Już od paru minut przerzucał
ją z ręki do ręki. Położył Kość na ziemi i pchnął po piasku w kierunku Pepsi.
 Możemy teraz odejść?
 Oczywiście! Dlaczego miałbym was zatrzymywać? Myślicie, że chciałbym
walczyć z Jackiem Chili? Cullen, będąc posągiem w parku, ma się dwa problemy.
Po pierwsze, musisz być martwą. Po drugie, jak już się tam znajdziesz, ptaki srają
na ciebie ze wszystkich stron. Zostawiam tobie te przyjemności. Czwarta Kość
jest wasza. Ostrzegłem was. Powodzenia z Jackiem Chili!
 Nasi przyjaciele, Mamo! Są tam!
Pan Trący i Martio stali w płytkiej wodzie z łapami wysoko wzniesionymi
w geście pozdrowienia. Co za radosny widok! Nasza podróż powrotna, choć gnani
kolejnym silnym wiatrem mknęliśmy szybko i nie mieliśmy żadnych przygód, dla
mnie pełna była zmartwień o przyszłość.
Wręczywszy Pepsi Kość, De Fazio już się więcej nie odezwał. Pogłębione
110 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Al Past [Distant Cousin 01] Distant Cousin (pdf)
    Frederick Marshall Brown [Ravaging Myths 01] Ravaging Myths (pdf)(1)
    Helen Wells [Cherry Ames 09] Cherry Ames Cruise Nurse (pdf)
    eBook EJB Design Patterns(ebook pdf wiley)
    Alan Dean Foster [Flinx 08] Flinx's Folly (v5.0) (pdf)
    Boys of the Zodiac 04 Cancer Penny Candles Vivien Dean [AQ MM] (pdf)
    Bailey Bradford [Southern Spirits 05] Aftermath [TEB MM] (pdf)
    Diana Hamilton Betrayal of Love [HP 1305, MB 3212] (pdf)
    Clare London Between a Rock and a Hard Place [AQ MM] (pdf)
    Andel, Lisa Her Werewolf
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl