[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przejecha³a rêk¹ po swojej kasztanowej grzywce.
Wiem. Potrzebowa³am czasu na mySlenie.
O czym?
O nas. I podjê³am decyzjê.
Tak?
Skinê³a g³ow¹.
Po prostu chcia³am siê po¿egnaæ.
O czym ty mówisz?
Wszystko skoñczone, Indy. Ka¿de z nas idzie w swoj¹ stronê.
O co ci chodzi? Co zamierzasz zrobiæ?
Wzruszy³a ramionami.
Nie wiem. Mo¿e odejdê z uniwersytetu, zostanê tutaj, w No-
wym Jorku, i znajdê jak¹S pracê.
Deirdre, wiem, ¿e jesteS wSciek³a za to, co sta³o siê z Katheri-
ne, ale to naprawdê nie by³a moja wina.
Nawet nie wspominaj przy mnie jej imienia wypali³a.
Indy zachowa³ spokojny g³os i powiedzia³ szybko:
Po prostu siê sta³o. Przykro mi z tego powodu. Ile razy muszê
ciê za to przepraszaæ?
Mnie te¿ jest przykro, Indy. Ale nie chodzi tylko o to.
* W angielskiej nazwie epigraphist s³ychaæ w brzmieniu s³owo pig Swinia
(przyp. t³um.).
41
Jest wiele spraw. Teraz jest ju¿ za póxno.
To powiedziawszy, odesz³a. Indy ju¿ mia³ zamiar pod¹¿yæ za
ni¹, gdy poczu³ na swym ramieniu czyj¹S d³oñ.
Jones, nie spodziewa³em siê tu pana spotkaæ.
Doktor Bernard, hm& Indy popatrzy³ za Deirdre, ale dziew-
czyna zniknê³a gdzieS w t³umie. Ja tak¿e nie spodziewa³em siê pana
spotkaæ.
Bernard rozeSmia³ siê.
Po prostu chcia³em zobaczyæ, jak daleko siêga fantazja Mar-
cusa Brody ego.
Rozumiem, ¿e nie zgadza siê pan z tym, co Marcus eksponu-
je powiedzia³ Indy, zastanawiaj¹c siê, jak ma pouk³adaæ swoje spra-
wy z Deirdre.
Te rzeczy z pismem ogamicznym to czysty nonsens. Linie zosta-
³y zrobione zapewne przez p³ug albo przez korzenie jakiegoS drzewa.
Nie, ja tak nie mySlê. To jest pismo ogamiczne.
Bernard uSmiechn¹³ siê dobrotliwie.
Przypuszczam, ¿e je¿eli ktoS usilnie siê stara, mo¿e wszystko
odczytaæ z tych linii. Ale w takim wypadku musia³by pan byæ chiro-
mant¹. Bernard ponownie siê rozeSmia³, po czym wykona³ szeroki
ruch d³oni¹, obejmuj¹c ca³¹ wystawê. Nie, Jones, powiedzia³bym,
¿e to, co tutaj mamy, jest ra¿¹cym ³garstwem, lipn¹ mistyfikacj¹ i nie-
wybaczalnym nieporozumieniem.
Indy emu nie podoba³ siê sposób, w jaki Bernard zlekcewa¿y³
ca³¹ wystawê. Poczu³ siê upowa¿niony do bronienia Marcusa.
Uwa¿am, ¿e Marcus Brody wySwiadczy³ nam wszystkim przy-
s³ugê. PowinniSmy z uwag¹ przyjrzeæ siê wystawionym eksponatom.
CzêSæ spoSród nich mo¿e mieæ du¿e znaczenie.
Bernard klepn¹³ Indy ego w ramiê.
Wiem, ¿e to wszystko mo¿e wygl¹daæ intryguj¹co dla jakie-
goS m³odego umys³u, ale niech pan nie da siê zwieSæ. Takie proble-
my s¹ efektem tego rodzaju ekspozycji. To szalona spekulacja i tyl-
ko wprawia ludzi w zak³opotanie. Obydwa kontynenty amerykañskie
od trzydziestu lat stanowi¹ moj¹ specjalnoSæ i gwarantujê ca³¹ moj¹
reputacj¹, i¿ ani Egipcjanie, ani Libijczycy, ani Celtowie nie przeby-
wali tutaj dwa tysi¹ce lat temu.
Tymczasem Brody wszed³ na podium znajduj¹ce siê w przeciw-
leg³ym krañcu pomieszczenia. Wokó³ rozb³yskiwa³y lampy apara-
tów fotograficznych. Nad jego g³ow¹ wisia³ transparent g³osz¹cy:
STARO¯YTNE NAJAZDY.
42
Chyba pójdê pos³uchaæ tego, co ma do powiedzenia stwier-
dzi³ Indy.
Poczekaj chwilê odezwa³ siê Bernard. Chcesz wróciæ
z powrotem do Gwatemali? Znowu rozpoczynam badania tamtej pi-
ramidy. Jestem pewien, ¿e znajduje siê w niej znacznie wiêcej rze-
czy do odkrycia.
Nie w¹tpiê w to, ale nie s¹dzi pan, ¿e jest to w³aSnie teraz
cokolwiek niebezpieczne?
Tym razem bêdziemy mieli uzbrojonych stra¿ników.
Jestem zdumiony, ¿e prosi mnie pan, abym siê do³¹czy³. Wy-
dawa³o mi siê, ¿e&
Bernard machn¹³ rêka.
Proszê siê tym nie przejmowaæ siêgn¹³ do kieszeni po we-
wnêtrznej stronie marynarki i wyci¹gn¹³ jakiS arkusz papieru. Chcê
po prostu, ¿eby podpisa³ pan petycjê, któr¹ mam przy sobie.
Co to takiego?
To petycja do zarz¹du tego muzeum. Skrytykowano w niej tê
wystawê, zawiera ¿¹dania natychmiastowego jej zamkniêcia i usu-
niêcia Marcusa Brody ego ze stanowiska.
Brody jest moim starym przyjacielem. Nie mogê podpisaæ
czegoS takiego. Poza tym ju¿ powiedzia³em panu, i¿ uwa¿am tê wy-
stawê za wartoSciow¹.
W takim razie nie wydaje mi siê, abyS móg³ wróciæ ze mn¹ do
Tikál, Jones.
Nie rozumiem, co Tikál ma wspólnego z pañsk¹ petycj¹.
Ma z ni¹ wiele wspólnego. Zosta³ utworzony komitet, które-
go jestem przewodnicz¹cym i ¿aden archeolog odmawiaj¹cy podpi-
sania tej petycji nie bêdzie móg³ ju¿ d³u¿ej prowadziæ wykopalisk
dla któregokolwiek z g³Ã³wnych amerykañskich, angielskich czy eu-
ropejskich uniwersytetów.
Nie mo¿ecie tego zrobiæ.
Jones, nie pojmuje pan uk³adu sil i wp³ywów. Gdyby pan to
rozumia³, natychmiast umieSci³by pan na tej liScie swoje nazwisko.
Nie robi to na mnie wra¿enia odpowiedzia³ Indy i odszed³.
Szed³ w stronê podium, gdzie Brody ca³y czas przemawia³. Przy-
s³uchiwa³ siê jego s³owom, próbuj¹c jednoczeSnie opanowaæ swój
gniew. Brody wyjaSnia³, ¿e wystawa ta zosta³a poSwiêcona pewnej
kobiecie, któr¹ pozna³ wiele lat temu, gdy wyk³ada³ mitologiê nor-
dyck¹ na jednym z uniwersytetów Midwestu. Kobieta ta zosta³a póx-
niej jego ¿on¹. Inspirowa³a wszystkie jego poczynania zwi¹zane ze
43
studiami nad dziedzictwem nordyckim na kontynentach amerykañ-
skich. Indy wiedzia³, ¿e ¿ona Brody ego umar³a na zapalenie p³uc
w kilka lat po ich Slubie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]