[ Pobierz całość w formacie PDF ]
64
Dzięki ci, dziale marketingowy Korporacji Cybernetycznej Syriusza rzekł
robot i powlókł się smętnie błyszczącym, zakręconym korytarzem, który rozciągał się
przed nimi. Zbudujemy roboty z Autentyczną Ludzką Osobowością , stwierdzili.
Więc zbudowali mnie. Jestem prototypem. Rzuca się w oczy, prawda?
Ford i Artur zaczęli mamrotać pełne zażenowania zaprzeczenia.
Nie cierpię tych drzwi ciągnął Manrin. Nie psuję wam humoru, prawda?
Do którego rządu... zaczął znowu Ford.
Do żadnego rządu warknął robot. Ten statek został skradziony.
Skradziony?!
Skradziony przedrzeznił go Marvin.
Przez kogo? zapytał Ford.
Przez Zaphoda Beeblebroxa.
Coś dziwnego stało się z twarzą Forda. Co najmniej pięć zupełnie odmiennych wy-
razów szoku i zdumienia nałożyło się na niej, tworząc kompletny chaos. Jego lewa noga,
zawieszona w powietrzu w połowie kroku, miała najwyrazniej wielkie trudności z tra-
fieniem z powrotem na podłogę. Gapił się na robota, próbując zaplątać niektóre mię-
śnie strzałkowe.
Zaphod Beeblebrox? zapytał słabo.
Przepraszam, czy powiedziałem coś nie tak? odezwał się Marvin, bez względu
na okoliczności nie schodzący z tematu własnej osoby. Przepraszam, że oddycham,
czego i tak nigdy nie robię, więc nie wiem, po co właściwie zadaję sobie trud, żeby to
powiedzieć. O Boże, jestem taki załamany. Następne zadowolone z siebie drzwi. %7łycie!
Nie mówcie mi o życiu.
Nikt nawet o tym nie wspomniał mruknął Artur z irytacją. Ford, dobrze się
czujesz?
Ford spojrzał na niego tępo.
Czy ten robot powiedział Zaphod Beeblebrox ? spytał.
ROZDZIAA 12
Głośny brzęk muzyki gunk rozlegał się w kabinie Złotego Serca , podczas gdy
Zaphod Beeblebrox przeszukiwał sub-ethonowe fale radiowe, aby usłyszeć wiadomo-
ści na swój temat. Posługiwanie się tym urządzeniem było dosyć trudne. Przez wiele
lat odbiorniki radiowe nastawiano, naciskając przyciski i kręcąc gałkami; potem, gdy
technika stała się bardziej wyrafinowana, zaczęto produkować radia reagujące na dotyk
wystarczyło przesuwać tylko palcami po skali; teraz wszystko, co należało zrobić, to
machnąć ręką w ogólnym kierunku wybranej stacji i mieć nadzieję. Oczywiście, zaosz-
czędzało to wszelkiego wysiłku mięśni, ale oznaczało, że można było dostać szału od sie-
dzenia bez ruchu, jeżeli chciało się przez cały czas słuchać tej samej stacji.
Zaphod machnął ręką i kanał znowu się zmienił. Rozległa się muzyka gunk, ale tym
razem była podkładem do serwisu informacyjnego. Wiadomości przygotowywano za-
wsze tak, aby pasowały do rytmu muzyki.
...a oto wiadomości, przesyłane wam na falach sub-ethonowych i nadawane
na całą Galaktykę przez całą dobę zaskrzeczał głos. Przesyłamy dużego całusa
wszystkim inteligentnym formom życia w całym kosmosie... i wszystkim innym też;
cały sekret polega na tym, żeby trzymać się razem, kochani, oczywiście przebojem dnia
jest sensacyjna kradzież nowego prototypu statku kosmicznego z napędem niepraw-
dopodobieństwa, dokonana nie przez kogo innego, jak przez prezydenta Galaktyki,
Zaphoda Beeblebroxa. Pytanie, które wszyscy sobie zadają, to... Czy wielki Z. ostatecz-
nie zwariował?! Beeblebrox, człowiek, który wymyślił Pangalaktyczny Dynamit pitny,
były naciągacz i oszust finansowy określony kiedyś przez Eccentrikę Gallumbitis mia-
nem najlepszej sprężyny od czasu Wielkiego Wybuchu, wybrany ostatnio po raz siódmy
Najgorzej Ubraną Rozumną Formą %7łycia w znanym wszechświecie... czy tym razem
zna on odpowiedz? Zapytaliśmy jego osobistego specjalistę od pielęgnacji mózgu, Gaga
Halfrunta...
Muzyka zawirowała i przycichła na moment. Wtrącił się drugi głos, przypuszczalnie
Halfrunt. Powiedział tylko:
Cóż, Zaphod to taki koleś, wiecie... i zamilkł, bo przez kabinę i przestrzeń
wokół radia reagującą na wyłączanie, przeleciał elektroniczny ołówek.
66
Zaphod odwrócił się i nucił piorunujące spojrzenie na Trillian to ona wyłączyła
radio.
Hej! krzyknął. Dlaczego to zrobiłaś? Trillian stukała palcem w pokryty licz-
bami ekran. Właśnie pomyślałam o czymś odezwała się.
Tak? O czymś wystarczająco ważnym, żeby przerwać wiadomości radiowe na mój
temat?
Słyszałeś już o sobie dostatecznie dużo.
Wiesz, że jestem bardzo zakompleksiony.
Czy możemy zostawić na chwilę twoje ego? To ważne.
Jeżeli jest tu gdzieś coś ważniejszego niż moje ego, chcę, żeby to natychmiast zła-
pać i zastrzelić. Zaphod znów rzucił jej piorunujące spojrzenie, a potem roześmiał
się.
Posłuchaj rzekła Trillian. Zabraliśmy tych dwóch facetów...
Jakich facetów?
Tych, których zabraliśmy.
Aha powiedział Zaphod dwóch facetów.
Zabraliśmy ich w sektorze ZZ dziewięć Plural Z Alfa.
Tak? zdziwił się Zaphod i zamrugał.
Trillian powiedziała spokojnie:
Czy mówi ci to cokolwiek?
Mmmm zastanowił się Zaphod. ZZ dziewięć Plural Z Alfa... ZZ dziewięć
Plural Z Alfa?
Więc? zapytała Trillian.
Eee... co znaczy Z? spytał Zaphod.
Które?
Którekolwiek.
Jedną z głównych trudności, jakich doświadczyła Trillian w swoim związku z Za-
phodem, było nauczenie się rozróżniać, kiedy udawał, że jest głupi, żeby zmylić czuj-
ność innych, kiedy udawał, że jest głupi, bo nie chciało mu się myśleć i chciał, żeby robił
to ktoś za niego, kiedy udawał, że jest potwornie głupi, żeby ukryć fakt, że rzeczywiście
nie rozumie, co się dzieje, a kiedy był naprawdę autentycznie głupi. Był znany z tego, że
jest zadziwiająco bystry, i było tak rzeczywiście lecz nie przez cały czas, co bardzo
go niepokoiło i dlatego tak się zachowywał. Wolał, żeby ludzie byli zaskoczeni niż pełni
pogardy. To przede wszystkim wydawało się Trillian autentycznie głupie, ale nie miała
ochoty dłużej się o to spierać.
Westchnęła i chcąc mu ułatwić orientację, wyświetliła na ekranie mapę gwiazd, nie
wnikając w przyczyny, dla których tego chciał.
Tutaj wskazała dokładnie tutaj.
67
Hej... Tak! odezwał się Zaphod.
A więc? spytała.
A więc co?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]