[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak długo jednak można wypatrywać irańskich cięża-
rówek? Godzinę? Dwie? Nawet jeżeli popija się przy tym
kawÄ™ tutowkÄ…  lub odwrotnie  nie wiÄ™cej. Dlatego kiedy
już zobaczy się ich dostatecznie wiele, dobrze jest pójść na
spacer po mieÅ›cie. Trzy główne ulice Goris  i kilka po-
mniejszych  biegnÄ… równolegle do siebie, ale w pewnym
momencie jedna, ta zewnętrzna, najbliższa rzeki, zagina
się do środka, zamykając większość pozostałych. Nie było
innego wyjÅ›cia  miasto musiaÅ‚o siÄ™ tu skoÅ„czyć, ponieważ
dalej zaczyna się dziesięciometrowe urwisko. Kiedy stanie
siÄ™ na jego krawÄ™dzi, widać w dole rzekÄ™ pÅ‚ynÄ…cÄ… po dnie
rozszerzajÄ…cej siÄ™ w tym miejscu doliny.
Dno doliny jest płaskie, ale tam, gdzie się kończy, te-
ren znów wznosi siÄ™ gwaÅ‚townie. Z poroÅ›niÄ™tego trawÄ…
stoku wyrastają gdzieniegdzie cudaczne stożkowate skały
poznaczone czarnymi otworami pieczar. KiedyÅ›, jeszcze
niedawno, mieszkali w nich ludzie. KiedyÅ› w ogóle nie
37
było miasta po tej stronie rzeki, gdzie dziś znajduje się jego
centrum. Goris zaczęło się właśnie tam, po obu stronach
pÅ‚ytkiego żlebu, w którego rozszerzajÄ…cym siÄ™ ujÅ›ciu urzÄ…-
dzono pózniej cmentarz, dzięki czemu wszystkie historie
jego mieszkańców kończą się dziś tam, gdzie leży ich od-
legÅ‚y poczÄ…tek. Nie mogÅ‚o zacząć siÄ™ inaczej  w tamtym
czasie drogą prowadzącą wzdłuż zachodniego stoku do-
liny nie przejeżdżały żadne ciężarówki. Nie było zresztą
samej drogi. A mimo to z regularnoÅ›ciÄ… suszy, powodzi
lub zarazy przechodziÅ‚y tÄ™dy wojska perskie, a potem ta-
tarskie i arabskie  niemal wszystkie wojska Å›wiata, który
wtedy nie był jeszcze tak duży jak teraz. Niektórzy sądzą
wręcz, choć chyba tak nie było, że właśnie tędy Ksenofont
przeprowadził armię greckich najemników, którzy szukali
drogi ku morzu po tym, jak wziÄ™li udziaÅ‚  po niewÅ‚aÅ›ciwej
stronie  w wojnie dwóch braci walczÄ…cych o tron perskie-
go imperium. Ale jeśli nie przeszli tędy właśnie, przeszli
niedaleko. Lepiej więc było mieszkać wysoko, wśród skał,
tak żeby widzieć z daleka Å›cieżki prowadzÄ…ce z poÅ‚udnia
na północ. Tak żeby kamieÅ„ rzucony z góry sÅ‚abÄ… rÄ™kÄ…
chłopca lub kobiety mógł rozbić głowę wspinającego się
po trawiastym zboczu wojownika.
Dziś poniżej wydrążonych przez ludzi skał stok prze-
cina droga. Szeroka na tyle, by można po niej przejechać
wozem lub samochodem, wcięła siÄ™ w zbocze dość gÅ‚Ä™boko,
więc po jej wewnętrznej stronie powstała półtorametrowa
skarpa. Deszcz i woda z topniejÄ…cych Å›niegów przepÅ‚uku-
jÄ… jej powierzchniÄ™ co najmniej dwa razy w roku, dlatego
wystarczy przy niej kucnąć, żeby dostrzec przeplatające się
warstwy żwiru, zwierzÄ™cych koÅ›ci i potÅ‚uczonej cerami-
ki. Gliniane okruchy, czasem pokryte zielonkawÄ… emaliÄ…,
i baranie piszczele wystajÄ… prowokujÄ…co z ubitej gliniastej
38
ziemi, gdzieniegdzie zabarwionej ciemnym nalotem spa-
lenizny, tak jakby prosiÅ‚y siÄ™, żeby je z niej wydobyć i spró-
bować zgadnąć, czy są śladem krótkiego okresu szczęścia
i obfitoÅ›ci, czy któregoÅ› z kolejnych kataklizmów.
Cmentarze są właściwie dwa. Ten pierwszy można zna-
lezć bez trudu  wystarczy trzymać siÄ™ głównej uliczki, któ-
ra wije się między ostatnimi po tej stronie rzeki domami.
WyglÄ…da z daleka jak maÅ‚e, niedokoÅ„czone miasteczko. Jest
tu taki zwyczaj, że zmarłych nie chowa się gdziekolwiek,
miÄ™dzy obcymi ludzmi. Każda rodzina, z wyjÄ…tkiem tych,
których na to nie stać, wykupuje na cmentarzu prostokątny
kawaÅ‚ek ziemi  taki, żeby można byÅ‚o na nim pomieÅ›cić
osiem osób, a jeÅ›li to możliwe, dwanaÅ›cie lub wiÄ™cej. Na-
stÄ™pnie, ponieważ teren jest pochyÅ‚y, a grunt skalisty, trze-
ba postawić wokół parceli kamienny murek, coÅ› w rodzaju
fundamentu. W innych okolicznoÅ›ciach można by byÅ‚o
zbudować na nim solidny dom, ale ponieważ chodzi o coÅ›
zupełnie innego, jego wnętrze wypełnia się ziemią, którą
potem posypuje się jasnoszarym, niemal białym żwirem.
A wtedy można już wykopać pierwszÄ…, na razie samotnÄ…
mogiłę. Ci, którzy zamierzają spędzać ze swoimi zmarły-
mi dużo czasu  albo po prostu chcÄ… ich ochronić przed
sÅ‚oÅ„cem, Å›niegiem i deszczem  stawiajÄ… nad rodzinnymi
parcelami blaszane daszki, grodzą je ozdobnymi żelaznymi
balustradami i dobudowujÄ… do nich wygodne kamienne
schodki. Kiedy jednak przyszedÅ‚em tu w gorÄ…ce letnie po- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Kopeć J. Dziennik podróży po Kamczatce
    Zadra tom I Krzysztof Piskorski
    Icehole Kiera Dellacroix
    Daniel Galouye Simulacron 3 (The Thirteenth Floor) (retail) (pdf)
    Hart_Jessica_Podroz_poslubna
    Frederik Pohl The World at the End Of Time
    Elizabeth Lane Drums of Darkness (pdf)
    Caitlyn Willows To Die For (pdf)
    Suzanne Young Plaga samobojcow
    Stufen
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl