[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystkim życie. Wróżki nie poszły na wojnę od stuleci. W tej postaci ich moc jest niezrównana.
Bahumat nie miał szans. Zrobiłaś coś tak odważnego, tak bardzo skazanego na porażkę, że nie
przychodzi mi do głowy nikt inny, kto by się na to zdobył.
- Wydawało mi się, że to moja ostatnia nadzieja. Jak myślisz, dlaczego Królowa Wróżek mi
pomogła?
- Wiem tyle samo co ty. Może chciała ratować rezerwat? Może wyczuła szczerość twoich
intencji? Twój młody wiek
IM
musiał zrobić swoje. Jestem pewien, że wróżki wolały ruszyć w bój za dziewczynką niż za jakimś
nadętym generałem. Ale tak naprawdę nigdy bym nie pomyślał, że to się może udać. To cud.
Hugo zatrzymał wózek. Dziadek wysiadł i pomógł Kendrze. Dziewczynka trzymała srebrną miskę, którą
zabrała z wyspy. Ruszyli słabo widoczną ścieżką w stronę łuku w nieprzystrzy-żonym żywopłocie.
- To dziwne, że już nie muszę pić mleka -- stwierdziła Kendra.
Tego poranka, gdy obudziła się po pocałunkach wróżek, podeszła do okna i zobaczyła, jak fruwają po
ogrodzie. Dopiero po chwili dotarło do niej, że jeszcze nie piła mleka.
- Przyznam, że to mnie trochę martwi - rzekł dziadek. -Istoty fantastycznego świata mieszkają
nie tylko w rezerwatach. Zlepota śmiertelników bywa błogosławieństwem. Uważaj, gdzie patrzysz.
- Wolę widzieć rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę -odparła dziewczynka.
Przeszli pod łukiem. Grupka satyrów bawiła się w berka z kilkoma smukłymi dziewicami z kwiatami we
włosach. Rower wodny dryfował na środku stawu. Wróżki ślizgały się po powierzchni wody i latały
pośród altan.
- Ciekaw jestem innych zmian, jakich wróżki w tobie dokonały - powiedział dziadek. - Nigdy o
czymś takim nie słyszałem. Powiesz mi, jeśli odkryjesz coś dziwnego?
- Na przykład jak zamienię Setha w morsa?
- Cieszę się, że potrafisz żartować na ten temat, ale ja mówię poważnie.
Weszli po schodkach do najbliższego pawilonu.
- Wystarczy po prostu wrzucić? - spytała dziewczynka.
-Tak chyba będzie najlepiej. Skoro pochodzi z wyspy,
powinnaś ją oddać.
Kendra cisnęła naczyniem jak latającym talerzem. Wylądowało w wodzie. Niemal natychmiast spod
powierzchni wystrzeliła dłoń i chwyciła miskę.
- Szybko - skomentowała dziewczynka. - Pewnie skończy na dnie razem z Mendigiem.
- Najady szanują Królową Wróżek. Zadbają o to, żeby miska trafiła na swoje miejsce.
Kendra spojrzała na molo.
- Ona może cię nie poznać -- powiedział dziadek.
- Chcę się pożegnać, czy to zrozumie, czy nie.
Przeszli po drewnianym chodniku aż do altany przylegającej do molo. Kendra ruszyła na sam koniec
pomostu. Dziadek trzymał się kilka kroków za nią.
- Pamiętaj, nie zbliżaj się zanadto do wody.
- Wiem -- odparła dziewczynka.
Nachyliła się, by zajrzeć do stawu. Był dużo bardziej przejrzysty niż nocą. Lekko podskoczyła, gdy
zorientowała się, że twarz, która się jej przygląda, to nie jej własne odbicie. Najada wyglądała jak
szesnastoletnia dziewczyna, miała pełne usta oraz bujne złote włosy, które falowały wokół twarzy o
kształcie walentynkowego serca.
- Chcę porozmawiać z Leną - oznajmiła głośno Kendra, aż nazbyt wyraznie wymawiając słowa.
- Może nie przyjdzie -- powiedział dziadek.
Najada wciąż patrzyła na dziewczynkę.
- Proszę, sprowadz Lenę powtórzyła Kendra. Najada odpłynęła. - Przyjdzie.
327
- Wystarczy po prostu wrzucić? - spytała dziewczynka.
-Tak chyba będzie najlepiej. Skoro pochodzi z wyspy,
powinnaś ją oddać.
Kendra cisnęła naczyniem jak latającym talerzem. Wylądowało w wodzie. Niemal natychmiast spod
powierzchni wystrzeliła dłoń i chwyciła miskę.
- Szybko - skomentowała dziewczynka. - Pewnie skończy na dnie razem z Mendigiem.
- Najady szanują Królową Wróżek. Zadbają o to, żeby miska trafiła na swoje miejsce.
Kendra spojrzała na molo.
- Ona może cię nie poznać -- powiedział dziadek.
- Chcę się pożegnać, czy to zrozumie, czy nie.
Przeszli po drewnianym chodniku aż do altany przylegającej do molo. Kendra ruszyła na sam koniec
pomostu. Dziadek trzymał się kilka kroków za nią.
- Pamiętaj, nie zbliżaj się zanadto do wody.
- Wiem - odparła dziewczynka.
Nachyliła się, by zajrzeć do stawu. Był dużo bardziej przejrzysty niż nocą. Lekko podskoczyła, gdy
zorientowała się, że twarz, która się jej przygląda, to nie jej własne odbicie. Najada wyglądała jak
szesnastoletnia dziewczyna, miała pełne usta oraz bujne złote włosy, które falowały wokół twarzy o
kształcie walentynkowego serca.
- Chcę porozmawiać z Leną - oznajmiła głośno Kendra, aż nazbyt wyraznie wymawiając słowa.
- Może nie przyjdzie -- powiedział dziadek.
Najada wciąż patrzyła na dziewczynkę.
- Proszę, sprowadz Lenę powtórzyła Kendra. Najada odpłynęła. - Przyjdzie.
327
Czekali. Nikt się nie pojawił. Dziewczynka przyglądała się tafli wody. Przyłożyła dłonie do ust jak
megafon.
- Leno! Mówi Kendra! Chcę z tobą porozmawiać!
Minęło kilka minut. Dziadek czekał cierpliwie. Wreszcie pod
samą powierzchnią wody przy końcu molo pojawiła się twarz. To była Lena. Wciąż miała siwe włosy z
paroma czarnymi kosmykami. Choć nie wyglądała młodziej, jej twarz cechowały te same bezwieczne
rysy.
- To ja, Kendra, pamiętasz mnie?
Lena się uśmiechnęła. Jej twarz znajdowała się może dwa centymetry od powierzchni.
- Chciałam się tylko pożegnać. Bardzo lubiłam nasze rozmowy. Mam nadzieję, że nie żałujesz, że
znów jesteś najadą. Gniewasz się na mnie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]