[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bo za wsze my śla łam, że to Ame ry ka nie z pół no cy brzmią pre ten sjo nal nie,
a w tym wy pad ku jest na od wrót.
Grant nie miał ocho ty się sprze czać, jak po win no się ak cen to wać sło wo  pe -
kan .
 Nie sma ko wa ły ci cia stecz ka?
Za mie sza ła cia sto w mi sce, aż na prę ży ły się mię śnie na jej ra mio nach. Ni g dy
nie my ślał, że mię śnie u ko bie ty mogą być sek sow ne. Ale u Cla ry na wet ka lo sze
by ły by sek sow ne.
 Były pysz ne, ale nie mo głam za snąć. A kie dy się de ner wu ję, to mu szę coś
upiec.
Chciał spy tać, czym się de ner wo wa ła. Jej syn ma sto czter dzie ści dwa mi lio ny
do la rów. Już ni g dy nie musi się o nie go  ani o sie bie  mar twić.
Ale spy tał tyl ko, czy dłu go nie śpi.
 Nie wiem. A któ ra go dzi na?
 Oko ło wpół do czwar tej.
 Na praw dę? Ojej, to już ład nych parę go dzin.
Jest tu parę go dzin w tym stro ju, a on nic nie wie? Le piej o tym nie my śleć.
 A co to jest Sa van nah Sand Gnats?
 To na sza dru ży na ba se bal lo wa  od par ła, na kła da jąc cia sto do fo re mek.
 Na praw dę? To śmiesz ne. Rów nie do brze mo gli by się na zy wać Sa van nah
Clumps of Kelp.
Zmru ży ła groz
 nie oczy.
 Uwiel biam ich. Hank też.
Uniósł ręce.
 W po rząd ku. Dun bar ton In du stries ma lożę w Citi Field. Może pój dzie my kie -
dyś ra zem z Han kiem, jak Mets będą grać z Atlan ta Bra ves?
Czy on jest przy zdro wych zmy słach, że za pra sza ją na mecz, na któ ry bę dzie
mu sia ła przy je chać spe cjal nie do No we go Jor ku, i to nie dla te go, że tak chce
mat ka? Co, do dia bła, się z nim dzie je?
Cla ra za sty gła z wra że nia.
 Oglą dać taki mecz w loży? Mó wisz po waż nie? Hank był by za chwy co ny.
 W ta kim ra zie je ste śmy umó wie ni. W trój kę. A może i czwór kę, bo mama nie
prze pa da za ba se bal lem, ale jak się do wie, że Hank idzie, to nie od mó wi so bie
przy jem no ści, żeby z nami pójść.
Z Cla ry w jed nej chwi li opa dła eu fo ria. Ale nie po wie dzia ła nic, tyl ko z im pe -
tem na kła da ła da lej cia sto do fo re mek.
 Czy coś się sta ło, Cla ra?
 A co się mia ło stać?  mruk nę ła pod no sem.  Mój trzy let ni syn wła śnie do stał
wiel ki spa dek. Wszyst kie mat ki o tym ma rzą, praw da?
 Nie wiem. Nie je stem mat ką. Ale do my ślam się, że tak. Nie mu sisz się już
mar twić o jego przy szłość.
Cla ra nie pod nio sła gło wy. Nie była w tej chwi li zde ner wo wa na, tyl ko zła.
 Ni g dy nie mar twi łam się o jego przy szłość  rzu ci ła szorst ko.  Dla cze go
mia ła bym te raz się mar twić?
Wy raz
 nie ją roz zło ścił, cho ciaż nie wie dział czym. Ale nie mia ła za mia ru ro bić
z tego ta jem ni cy.
 Być może mia łam kło po ty fi nan so we, kie dy się uro dził. Może i wcze śniej. Ale
ja koś so bie ra dzę. Kie dy do wie dzia łam się, że je stem w cią ży, od razu za czę łam
od kła dać pie nią dze na spe cjal ne kon to, żeby miał na stu dia. Od kła dam co mie -
siąc. Hank ni g dy nie opu ścił kon tro l nej wi zy ty u pe dia try i co pół roku cho dzi do
den ty sty. Je trzy po sił ki dzien nie, do sta je ubra nia i choć Z
wię ty Mi ko łaj może nie
jest dla nie go zbyt hoj ny, to za wsze spra wi mu ja kąś nie spo dzian kę.
Nie mogę po ło żyć pla ty no wej kar ty na sto le i ku pić mu wszyst kie go, co by
chciał, ale daję mu wię cej mi ło ści i po świę cam wię cej cza su niż kto kol wiek inny
na świe cie, a to jest o wie le waż niej sze niż wszyst ko, co moż na ku pić za pie nią -
dze.
Im dłu żej mó wi ła, tym bar dziej jej głos sta wał się do no śny, a pod ko niec wręcz
krzy cza ła. Jej po licz ki zro bi ły się czer wo ne, nie mal dy go ta ła.
Grant pa trzył na nią w mil cze niu, bo nie wie dział, co ma od po wie dzieć. W koń -
cu uświa do mi ła so bie, że prze sa dza i opa dła z sił.
 Prze pra szam  po wie dzia ła, po czym od sta wi ła pu stą mi skę i opar ła się
o mar mu ro wy blat.
Grant pró bo wał ją zro zu mieć, co nie było ła twe, bo ni g dy nie dbał o ni ko go tak
jak ona o syn ka. Zda wał so bie spra wę, że to na niej cią ży od po wie dzial ność za
dziec ko, ale nie ro zu miał, jak może nie cie szyć się z ma jąt ku, jaki na gle otrzy mał
chło piec. Zwłasz cza że dzię ki temu znik ną jej wszyst kie kło po ty fi nan so we.
Cla ra chy ba wie dzia ła, o czym on my śli. Spoj rza ła na nie go. Na szczę ście nie
mia ła już ocho ty wal czyć ani nie była zde ner wo wa na, tyl ko po pro stu wy czer pa -
na.
 Za wsze by łam wszyst kim dla Han ka, tak jak on jest dla mnie wszyst kim. Te -
raz na gle oka za ło się, że mój sy nek ma in nych krew nych. Ma lu dzi, któ rzy nie
mogą ko chać go bar dziej niż ja, ale mogą le piej się o nie go trosz czyć. Nie mogę
temu za prze czyć. W któ rymś mo men cie on też to so bie uświa do mi. O ile jesz cze
tak się nie sta ło.
Wierz chem dło ni otar ła oczy wil got ne od łez.
 Na wet się boję, że za cznie pro te sto wać, bo bę dzie wo lał tu zo stać, kie dy
przyj dzie czas wra cać do Geo r gii.
Aha. Te raz ją zro zu miał. Cla ra boi się, że stra ci syna przez Fran ce scę, któ ra
od gry wa ła rolę Z
wię te go Mi ko ła ja z wy pcha ną po brze gi tor bą. Grant pra gnął ją
uspo ko ić, ale nie wie dział jak, bo mat ka rze czy wi ście mo gła dać Han ko wi
wszyst ko, cze go by za pra gnął, a Cla ra nie. Oczy wi ście ni g dy nie po wie dział by
tego Cla rze.
No i nie miał po ję cia, co ma jej po wie dzieć.
Na szczę ście mi nut nik w ku chen ce za dzwo nił. Cla ra mu sia ła wło żyć rę ka wi ce
i wy jąć fo rem ki z pie kar ni ka. Zręcz nym ru chem wło ży ła dwie na stęp ne bla chy
i na sta wi ła znów mi nut nik. Kie dy od wró ci ła się do Gran ta, mia ła wciąż zmar -
twio ną minę.
 Te pie nią dze od Bren ta zu peł nie zmie nią ży cie Han ka.
 Zmie nią na lep sze.
 Czy na pew no? Pie nią dze to od po wie dzial ność. Lu dzie trak tu ją cię ina czej,
kie dy masz dużo pie nię dzy. A ja nie chcę, żeby Hank się zmie nił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]