[ Pobierz całość w formacie PDF ]
środku dostrzegła mebel o znajomych kształtach. Skąd się tu wziął? W Ostrup?
- To prezent dla ciebie. Rozmawiałem z Hannah i oboje uznaliśmy, że to
świetny pomysł. Hannah przekonywała mnie, że ucieszysz się podobnie jak ona
wtedy, gdy Fabian sprawił jej tę niespodziankę. No i ty też bardzo ładnie grasz.
Hans mówił bez ustanku, jakby w obawie, że zrobił coś nieroztropnego. Po
prostu bał się, że prezent się nie spodoba.
- Klawesyn - wyszeptała wzruszona Sebjorg, po czym podeszła do
instrumentu. - Jak ci się udało zachować to w tajemnicy?
Usiadła na stołku i delikatnie uderzyła w klawisze. Dzwięk okazał się dość
czysty. Po chwili spod jej palców popłynęła muzyka.
Hans odetchnął z ulgą. Przysłuchiwał się melodii i jednocześnie przyglądał
się swojej młodziutkiej żonie, która całkowicie dała się ponieść muzyce.
Migotliwe światło lampy rzucało dyskretne cienie na policzki Sebjorg, z
których teraz spłynęło kilka łez.
- Jak na to wpadłeś? - wstała i z czułością pogładziła drewnianą pokrywę.
- Jakiś czas temu prosiłem Ashild o radę w sprawie prezentu dla ciebie. Nie
wiedziałem, co ci kupić i to ona podsunęła kilka pomysłów. - Hans postawił
lampę na podłodze w kącie, po czym podszedł do żony i objął ją ramieniem. -
Opowiedziała mi między innymi, że Hannah dostała od Fabiana klawesyn.
Poza tym wymieniała mnóstwo innych rzeczy, z których byś się ucieszyła:
naszyjnik, jedwabną odzież, zegar ścienny, serwety, ozdoby do włosów. Chyba
nie spodziewała się, że mogę sprawić ci klawesyn, bo kiedy już jej oznajmiłem,
na co się zdecydowałem, bardzo się wzruszyła. - Hans mocniej przytulił
Sebjorg.
- Nie wiem, co powiedzieć. Jeśli mam być szczera, to od wyjazdu z
Sorholm, naprawdę brakowało mi gry na klawesynie, choć nikomu się do tego
nie przyznawałam. Kiedy mogę usiąść przy klawiaturze i pozwolić myślom
płynąć w takt muzyki, ogarnia mnie taki spokój. Dziękuję, Hans, dziękuję. -
Głos Sebjorg załamał się z przejęcia. Gdy odwróciła się do męża, jej spojrzenie
wyrażało głęboką wdzięczność i miłość.
Po chwili utonęli w swoich objęciach i zapomnieli się w długim, żarliwym
pocałunku.
- Nie wiesz nawet, jakim jesteś dla mnie skarbem - wyszeptał Hans. Chodz -
zawołał, ciągnąc ją leciutko za rękę. - Zatańczymy na dziedzińcu!
Na porośniętym soczystą trawą podwórzu, pomiędzy domem a magazynem
Hansa, młodzi rzucili się w wir tańca, jakby zapomnieli o bożym świecie.
Letni, delikatny wiatr podrywał im koszule, a bryza od Heimsili krążyła
pomiędzy budynkami i kołysała wszystko, co żyło, do snu.
Sebjorg i Hans nieprędko odnalezli drogę do swojej sypialni. Tak cudownie
czuli się ze sobą, tańcząc w środku nocy pod gołym niebem. Byli u siebie i
mogli robić to, na co przyjdzie im ochota.
Rozdział czwarty
Przez kolejne dni młodzi małżonkowie zajęli się gośćmi z Danii i Szwecji,
pokazując im okolice. Dobra pogoda utrzymywała się. Kuzyni Hansa z
zainteresowaniem przyglądali się pracy Ashild przy srebrze w jej warsztacie,
przybyli również z wizytą do Ostrup, gdzie pomogli ustawiać meble, a w
międzyczasie Sebjorg oraz Hannah przygrywały na klawesynie.
Któregoś dnia mężczyzni zebrali się wokół młyna wodnego, który swego
czasu kazał zbudować Knut. Gunder Fagerset uwijał się przy pracy i teraz już
tylko dwa potężne żarna, wykonane w miejscowości Selbu na zamówienie
Knuta i przetransportowane do Hemsedal, czekały na wmontowanie.
- Widzę, że nie oszczędzałeś przy budowie młyna - rzekł Hermod, który
także towarzyszył gościom, wożąc ich z jednego miejsca w drugie. Rad był, że
może pochwalić się swoimi pięknymi końmi. Nie był jednak zachwycony tym,
że Knut z dumą pokazuje młyn. W okolicy Skogstad nie płynął żaden większy
potok i nie było sensu stawiać tu młyna, Hermod nie mógł zatem równać się w
tej materii z Rudningenem.
- Właściwie to nie jest żaden wielki młyn - orzekł Knut, wzruszając
ramionami. - Taki niewielki młyn na użytek własny i może sąsiadów. -
Osobiście był bardzo zadowolony z pracy, jaką wykonał przy budowie Gunder
Fagerset. Walec mielący, żubrownik, pojemniki na zboże i zmieloną mąkę...
Większość części gotowa była do ostatecznego złożenia.
- Będzie gotowy do jesieni? - Knut zwrócił się do Gundera. Jesienią, gdy
nasilały się opady deszczu, potok wzbierał i jego nurt stawał się bardziej rwący.
Dlatego zboże najczęściej oddawano do przemiału wiosną i jesienią.
- Myślę, że nawet latem będziemy mogli go wypróbować, jeśli tylko
wystarczy wody - odparł Gunder dumny, że Knut okazał mu tyle zaufania.
Mężczyzni zaglądali w każdy kąt, pod podłogę, i z zaciekawieniem
przysłuchiwali się wyjaśnieniom Gundera. Szwedzi, w przeciwieństwie do
duńskich kuzynów, doskonale znali się na tego typu niewielkich młynach. Dla
przybyszów z Danii młyn wodny to była ciekawostka. Szczególnie Johan
zadawał wiele pytań i interesował się zasadami jego działania. Sten zauważył,
jak bardzo syn jest szczęśliwy, gdy może brać udział w dyskusji na równi z
dorosłymi.
- A jak tu u was jest z terenami łowieckimi? - zapytał jeden ze szwedzkich
gości. - Czy nasz młody kuśnierz będzie miał tu co ustrzelić?
I panowie oddali się rozmowie na temat wilków, reniferów, borsuków, kun,
po czym, gdy dotarli na dziedziniec, usadowili się pod ścianą domu i
dyskutowali o broni łowieckiej. Knut i jego ojciec zaprezentowali swoje
strzelby. Ole posiadał starą, wytrawną broń ze srebrnymi okuciami. Używał jej
przez wiele lat, ostatnio jednak służyła bardziej ku ozdobie.
Podczas gdy panowie spędzali czas na rozważaniach o broni, panie
dyskutowały o najnowszej modzie i materiałach. Emilie dorobiła się
niewielkiego magazynu, w którym zgromadziła przeróżne duńskie jedwabie i
inne tkaniny na suknie, kobiety podziwiały także warsztat tkacki. Obrusy i
makaty wykonane przez Emilie stały się tematem żarliwej dyskusji. W końcu
Sebjorg wzruszyła ramionami i rzekła:
- No i widzicie same, jakie ja mam ciężkie życie: matka, która potrafi i tkać,
i robić piękne ozdoby w srebrze, szwagierka wyczarowuje najpiękniejsze
dywany. Dobrze, że istnieją chociaż sklepy, które mogą ulżyć mi w potrzebie.
W potrzebie będziesz, jak sama na to pozwolisz - odezwała się Kajsa.
Ostatnio była w doskonałym nastroju i żywo uczestniczyła w rozmowach.
Nie pozwalaj sobie na chwile zwątpienia, bo to tylko prowadzi do kłopotów.
Kobiety zerknęły na Kajsę i umilkły, w jej słowach bowiem kryło się dużo
prawdy i mądrości.
- Zapamiętam tę radę - oznajmiła Sebjorg. - Na szczęście ani Hans, ani ja nie
jesteśmy marudami. Ale nigdy nic nie wiadomo.
W tym momencie Mała Hannah, Magnus i Mały Ole wpadli jak szaleni do
salonu. Trójka najstarszych dzieci lubiła bawić się razem.
- Blizniaki w nas rzucają kamieniami - zawołała dziewczynka.
- A to dlaczego? - Zdziwiła się Hannah, w każdej chwili oczekując na
pojawienie się reszty dziecięcego towarzystwa.
- Bo są głupi - odpowiedziała przekornie Mała Hannah.
- A czy jest z nią Elsine? - Birgit nakazała wcześniej córce pilnować obu
chłopców, by kobiety mogły spokojnie porozmawiać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]