[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwykle. Nie wiem, co to mogło być. Owszem, coś wypił, palił trawkę. Może po prostu był na
haju? Jak przez mgłę w pamięci usłyszałam jego słowa: Tak, co tylko ze chcesz... Zrobię
wszystko, co tylko zechcesz...". I zobaczyłam jego spojrzenie, pełne napięcia. Nawet nie miałam
pojęcia że Sportsmen Heath jest zdolny do tak intensywnych przeżyć (w każdym razie poza
boiskiem).
-Czy on zawsze taki był czy dopiero po tym, jak ty... eee... zaczęłaś...
-Wcześniej taki nie był. Dlaczego pytasz?
-Bo jeśli po tym, to wyklucza dwie ewentualne przy czyny jego dziwnego zachowania. Pierwszą:
gdyby był na haju, to by zachowywał się dziwnie przez cały czas. I drugą: że był tobą
zauroczony; a mógłby się tak zachowywać, ponieważ jesteś naprawdę ładna i już samo to może
przyprawiać chłopaka o zawrót głowy.
Jego słowa znów wywołały we mnie reakcje brzuszne dotąd żaden facet tak na mnie nie działał.
Ani Sportsmen Heath, ani Leniwiec Jordan, ani Jonathan z Głupiej Kapeli (lista moich chłopaków
może nie jest długa, ale za to barwna).
-Naprawdę? zapytałam jak kretynka.
-Naprawdę. Uśmiechnął się bynajmniej nie kretyńsko.
Jak ja mu się mogę podobać? Ja, idiotka chłepcząca krew!
- Ale to też nie wchodzi w rachubę, ponieważ musiał zauważyć, jak pięknie wyglądasz, jeszcze
zanim go pocałowałaś, a z tego, co mówisz, wynika, że nie wydawał się za uraczony, dopóki nie
włączyła się sprawa krwi.
Powiedział: zauroczony, tak właśnie powiedział!
Szczerzyłam się do niego, podziwiając wyszukane słownictwo, jakim się posługiwał, i niewiele
myśląc, dodałam:
-Właściwie to się stało, dopiero gdy usłyszałam jego krew.
-Powtórz, co powiedziałaś poprosił.
Holender! Nie chciałam tego mówić. Odchrząknęłam nerwowo.
-Heath stał się inny w momencie, w którym usłyszałam pulsowanie krwi w jego żyłach.
-To słyszą tylko dorosłe wampiry. Zastanowił się chwilę, po czym dodał z uśmiechem:
Jego imię pasuje bardziej do gejowskiego gwiazdora opery mydlanej.
-Ciepło. To gwiazdor drużyny piłkarskiej Broken Arrow, jest w niej rozgrywającym.
Erik wyglądał na rozbawionego.
- A propos. Podoba mi się nazwisko, które przyjąłeś. Night brzmi odlotowo zauważyłam,
chcąc przejąć inicjatywę w rozmowie i powiedzieć coś, co by brzmiało choć trochę refleksyjnie.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Nie zmieniałem nazwiska. Tak się nazywam od urodzenia.
-Aha. W każdym razie mi się podoba. Och, powinnam się zastrzelić!
-Dzięki.
Spojrzał na zegarek, zobaczyłam, że jest już prawie wpół do siódmej, co i tak wydawało się
zwariowaną porą. Wkrótce się rozjaśni powiedział.
Domyśliłam się, że to dla nas sygnał, aby się rozejść, więc zaczęłam się gramolić z Nalą na
rękach, podczas gdy Erik podtrzymywał mnie za łokieć, bym nie straciła równowagi. Kiedy stałam
już pewnie na nogach, nadal był tak blisko, że ogon kotki dotykał jego czarnego swetra.
-Byłbym cię zapytał, czy nie masz ochoty czegoś zjeść, ale jedynym miejscem, gdzie można o
tej porze dostać coś do jedzenia, jest sala rekreacyjna, a domyślam się, że teraz nie miałabyś
ochoty tam pójść.
-Och, zdecydowanie nie. Zresztą i tak nie czuję się głodna. - - Wkrótce uświadomiłam sobie, że
to nieprawda. Na samą wzmiankę o jedzeniu okropnie mi się zachciało jeść.
-W takim razie czy nie masz nic przeciwko temu, bym cię odprowadził do internatu? zapytał.
-Nie odpowiedziałam, starając się, by zabrzmiało to nonszalancko.
Stevie Rae, Damien i Blizniaczki padną z zazdrości, gdy zobaczą mnie z Erikiem.
Po drodze nie odzywaliśmy się do siebie, ale nie było to milczenie wymuszone czy niezręczne.
Właściwie było nawet miłe. Co jakiś czas nasze ręce się muskały, a wtedy myślałam sobie, jaki on
jest wysoki i przystojny i jak bym chciała żebyśmy szli, trzymając się za ręce.
- Aha odezwał się po chwili. Nie odpowiedziałem do końca na twoje pytanie. Kiedy za
pierwszym razem spróbowałem krwi na obchodach u Cór Ciemności, bardzo mi nie smakowała, ale
pózniej była coraz lepsza. Nie mogę powiedzieć, że jest wyśmienita, po prostu przyzwyczaiłem się do
jej smaku. W każdym razie lubię nastrój, jaki wywołuje.
Popatrzyłam na niego przenikliwie.
- Chodzi ci o szum w głowie? Uczucie miękkości w kolanach? Tak jakbyś był pijany, choć
pijany nie jesteś?
- Coś w tym rodzaju. A czy wiesz, że wampiry się nie upijają? Potrząsnęłam głową. W
taki sposób Przemiana działa na twój metabolizm. Nawet adeptom trudno jest wprawić się w stan
upojenia.
- Więc jak wampir chce się urżnąć, to wypija krew? Wzruszył ramionami.
-Na to wygląda. W każdym razie adeptom nie wolno pić ludzkiej krwi.
-Wobec tego dlaczego nikt nie poinformował nauczy cieli o tym, czego dopuszcza się Afrodyta?
-Ona nie pije ludzkiej krwi.
-No wiesz, Erik, przecież j a tam byłam. Na pewno w winie znajdowała się krew, która
pochodziła od małego Elliotta. Wzdrygnęłam się. Zresztą to okropny wybór.
-On nie jest człowiekiem powiedział Erik.
- Zaczekaj. Mówisz, że nie wolno pić ludzkiej krwi - powiedziałam, cedząc słowa. Do diabła, a
ja właśnie to
zrobiłam. Ale można pić krew adeptów?
-Tylko za obopólną zgodą.
-To nie ma sensu.
- Oczywiście, że ma. To normalne, że gdy przechodzimy Przemianę, w naszych organizmach
rozwija się po żądanie krwi, które domaga się jakiegoś zaspokojenia.
Adepci szybko się regenerują, więc nie ma niebezpieczeństwa, że któremuś to może
zaszkodzić. Poza tym nie ma żadnych następstw, tak samo gdy wampiry żywią się ludzką krwią.
Wszystkie te nowości były dla mnie mocnym uderzeniem, jak obuchem w głowę. Chwyciłam się
jednej myśli, która jeszcze dla mnie była niejasna.
- Mówisz o żywych ludziach? powiedziałam ochrypłym głosem. Chyba nie w
przeciwieństwie do osób nie żywych? Zaczęło mi się znów zbierać na wymioty.
Erik roześmiał się.
-Nie, miałem na myśli: w przeciwieństwie do picia krwi uzyskanej od dawców rekrutujących się
spośród wampirów.
-Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
-Większość ludzi tego nie wie. Będziesz się o tym uczyła na piątym formatowaniu.
Coś jeszcze nie dawało mi spokoju.
-Kiedy mówiłeś o następstwach, co właściwie miałeś na myśli?
-Dopiero zaczynamy się o tym uczyć na zajęciach z socjologii wampirów 312. Chyba chodzi o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]