[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z ampułki i wstrzyknęła go w równej ilości do czterech worków. Skończywszy, zdjęła z szyi
łańcuszek z kluczem, po czym wzięła wszystkie osiem worków, po cztery w każdą dłoń.
Stanąwszy przed drzwiami, gdzie smród był najgorszy, położyła je na ziemi, a potem
wsunęła klucz do kłódki. Pałąk odskoczył od korpusu z pstryknięciem. Teagan schowała
kłódkę do kieszeni i pchnęła drzwi. Wiedziała, że gdyby teraz odetchnęła przez nos, z
pewnością by zwymiotowała.
W ciemności rozległ się jęk.
 Kolacja  powiedziała Teagan, zamykając za sobą drzwi.
Kwadrans pózniej wyszła z magazynu w przekonaniu, że dobrze wykonała zadanie.
Już za cztery dni...
Z góry, z hali produkcyjnej, dobiegł huk. Czyjeś głosy rozbrzmiewały śmiechem i
szyderstwem. Potem po opuszczonej fabryce poniósł się echem kolejny trzask. Teagan
zamarła. Próbowała zebrać myśli.
Przez ostatni rok odwiedzała to miejsce kilkanaście razy. Nigdy nikogo tu nie spotkała
i nie sądziła, że to się zmieni. Budynek był zanieczyszczony rozpuszczalnikami toksycznymi,
metalami ciężkimi oraz innymi substancjami rakotwórczymi, a na płocie wisiały liczne tablice
ostrzegawcze.
W pierwszej chwili chciała zaatakować. Kronos mówił jednak wyraznie: żadnych
konfrontacji, jeśli tylko można ich uniknąć.
Zgasiła latarkę, odwróciła się, namacała drzwi magazynu i zamknęła je za sobą. Przez
chwilę gmerała w kieszeni, aż w końcu znalazła kłódkę. Włożyła ją w żelazne pierścienie na
drzwiach oraz w ościeżnicy. Po schodach za jej plecami stoczyła się butelka i roztrzaskała o
podłogę piwnicy. Teagan słyszała zbliżające się kroki oraz głosy pijanych mężczyzn.
Po ciemku sięgnęła, żeby zacisnąć kłódkę, a gdy poczuła, że się zatrzaskuje, odbiegła
kilka kroków. Wtedy jednak przystanęła niepewna. Czy kłódka rzeczywiście się zamknęła?
Na schody padł promień latarki. Tym razem Teagan ruszyła bez wahania. Biegła na
palcach jak sprinterzy. Ponieważ już dawno nauczyła się na pamięć rozkładu fabryki, bez
trudu wydostała się na korytarz, który prowadził do kamiennych schodów i uchylnych drzwi.
Po dwóch minutach była na zewnątrz. Na londyńskim niebie różowy świt rozpraszał
już ciemności nocy. Z wnętrza fabryki wciąż dochodziły huki i pokrzykiwania. Teagan
stwierdziła, że to na pewno banda pijanych facetów, którzy mieli ochotę coś porozwalać.
Uznała, że gdy tylko poczują smród dochodzący z piwnicy, darują sobie dalsze zwiedzanie.
Ale przeciskając się z powrotem przez dziurę w płocie, myślała tylko o kłódce i o tym, czy na
pewno się zatrzasnęła.
Rozdział 83
Po południu w drugi piątek igrzysk, na cztery dni przed końcem zawodów, Peter
Knight wszedł do laboratorium w siedzibie Private London. Szybko, ale ostrożnie zbliżył się
do Chuligana, trzymając pudełko owinięte brązowym papierem i oklejone taśmą.
 Czy to może być bomba?  spytał ze śmiertelną powagą.
Szef pionu naukowego oderwał się od sportowych stron  The Sun , gdzie pozytywnie
pisano o szansach piłkarskiej reprezentacji Anglii w finale przeciwko Brazylii. Niespokojnie
zerknął na paczkę.
 Dlaczego myślisz, że to bomba?
Knight postukał w adres nadawcy.
Chuligan zmrużył oczy.
 Nie mogę odczytać  powiedział.
 Bo to starożytna greka  odparł detektyw.  Tu jest napisane  Kronos .
 Kuzwa.
 Właśnie.  Knight postawił paczkę na stole obok naukowca.  Przed chwilą
odebrałem z recepcji.
 Słychać coś w środku?  spytał Chuligan.
 Nic nie tyka.
 Może być elektroniczna. Albo zdalnie odpalana.
Knight miał niewyrazną minę.
 Powinniśmy opuścić budynek? Wezwać saperów?
Naukowiec podrapał się w niechlujną rudą brodę.
 Decyzja należy do Jacka.
Dwie minuty pózniej Jack stał w laboratorium i przyglądał się paczce. Sprawiał
wrażenie wyczerpanego. To była jedna z niewielu jego przerw, odkąd w poniedziałek przejął
zarządzanie ochroną olimpiady. Po incydencie z Mundaho nie doszło do kolejnych ataków.
Zdaniem Knighta była to przede wszystkim zasługa heroicznych wysiłków Jacka.
 Da radę prześwietlić to pudełko tak, żeby nie wybuchło?  zapytał Amerykanin.
 Zawsze można spróbować, no nie?  Chuligan podniósł je tak, jakby miało zęby.
Zaniósł paczkę do stołu roboczego na drugim końcu laboratorium. Uruchomił
przenośny skaner podobny do używanych w obiektach olimpijskich, postawił przed nim
pudełko, a następnie odczekał, aż urządzenie się rozgrzeje.
Knight przyglądał się przesyłce tak, jakby mogła przypieczętować jego los. Musiał się
oprzeć nagłej chęci ucieczki z laboratorium. Miał dwoje dzieci, które jutro skończą trzy lata.
Czuł się też odpowiedzialny za matkę, przynajmniej do pewnego stopnia. Czy mógł
ryzykować zamknięcie w pomieszczeniu z potencjalnym ładunkiem wybuchowym? Aby nie
myśleć o zagrożeniu, zerknął na ekran telewizora, gdzie nadawano skrót wiadomości. Liczne
ujęcia kolejnych złotych medalistów ukazywały ich podczas rund honorowych z flagami
własnego kraju oraz Kamerunu.
To był spontaniczny gest. Sportowcy chcieli okazać szacunek Filatriemu Mundaho, a
także wyrazić protest wobec poczynań Kronosa. Wielu zawodników sięgnęło po flagę
Kamerunu  także piłkarska reprezentacja Anglii po półfinałowym zwycięstwie nad
Niemcami trzy dni temu. Media natychmiast to podchwyciły. Nazywano ten gest przejawem
powszechnego sprzeciwu wobec szaleńca, który próbuje zniszczyć igrzyska.
Liderką tego protestu pozostawała Amerykanka Hunter Pierce. Od czasu tragedii
Mundaho niemal codziennie udzielała wywiadów i za każdym razem stanowczo mówiła o
solidarności sportowców w oporze wobec sugestii zawieszenia lub przerwania zawodów.
Stan Kameruńczyka nieco się poprawił i teraz określano go jako ciężki. Zawodnik miał
poparzenia trzeciego stopnia i mocno poranione dolne partie ciała, ale mówiono, że jest
przytomny, świadomy protestów i że wsparcie napływające z całego świata dodaje mu
otuchy.
Choć były to pocieszające wiadomości, detektyw oderwał się od telewizora w
laboratorium Private London przekonany, że ataki nie ustaną wskutek sprzeciwu sportowców.
Przed końcem olimpiady Kronos na pewno spróbuje uderzyć ponownie.
Knight był o tym przekonany. Ale gdzie? I kiedy? Jutro po południu podczas sztafety?
W trakcie sobotniego piłkarskiego finału Anglia-Brazylia na Wembley albo niedzielnego
maratonu mężczyzn? A może ostatniego wieczoru podczas ceremonii zamknięcia igrzysk?
 No to jedziemy  powiedział Chuligan, kładąc paczkę od Kronosa na miniaturowym
taśmociągu, który wprowadził ją do wnętrza skanera.
Obrócił ekran urządzenia, tak żeby wszyscy go widzieli.
Pojawiło się na nim pudełko oraz jego zawartość.
Knight się skrzywił.
 Chryste  mruknął Jack.  Czy one są prawdziwe?
Rozdział 84
Zmiertelnie blade dłonie kobiety obcięto na wysokości nadgarstków przy użyciu ostrza
oraz piły. Krawędzie ciała były gładkie, natomiast kości  nierówne i wyszczerbione.
 Sprawdzić odciski palców?  zapytał Chuligan.
 Zostawmy to Scotland Yardowi  odparł Jack.
 Nieważne  odezwał się Knight.  Założę się, że to dłonie pewnej zbrodniarki
wojennej.
 Andzieli Brazlić?  spytał Jack.
Chuligan pokiwał głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Flemming, Ian James Bond 12 You Only Live Twice By Ian Fleming
    James Axler Deathlands 019 Deep Empire
    James Fenimore Cooper Homeward Bound [txt]
    James Axler Outlander 05 Parallax Red
    James P. Hogan Kicking the Sacred Cow
    183. James BJ Powrot z przeszlosci
    Blish James Latające miasta 1 Będą im świecić gwiazdy
    James Blish A Case of Conscience
    James, Henry washington square
    !Kerstin Gier ZieleśÂ„ szmaragdu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • excute.opx.pl