[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ria, tłumacząca pochodzenie siniaka.
Ocaliła Lucindę od nieszczęścia i zrujnowanego życia,
lecz niczego nie żądała w zamian.
Dlaczego?
Anula & Irena
scandalous
91
Już on się dowie.
Jednak najpierw musi ustalić, czy lady Emma Seaton za�
graża jego rodzinie. Zacznie od dzisiaj.
Książę Carisbrook wciąż jeszcze siedział przy stole, gdy
Emeralda póznym rankiem schodziła na śniadanie. Skła�
dając gazetę, poczekał, aż poprosi służącą o podanie kawy,
po czym zaatakował:
- Mam nadzieję, że dobrze pani spała ostatniej nocy.
Zareagowała uśmiechem i sięgnęła po grzankę.
- Rzeczywiście, Wasza Wysokość. To pewnie z powodu
wiejskiego powietrza. - Ziewnęła szeroko.
- A łóżko jest wygodne?
- Bardzo.
- A w nocy nie zakłócały pani spokoju żadne hałasy?
Spojrzała z ukosa, chcąc wyczytać z jego twarzy, dokąd
zmierzają te pytania.
- Nie, z całą pewnością nie. Mam dobry sen. Zasypiam
natychmiast, jak tylko przyłożę głowę do poduszki, i śpię
bez przerwy aż do rana.
- Ma pani szczęście.
- Pan nie śpi dobrze?
- Nie.
Podniósł do ust filiżankę kawy i znad jej brzegu obser�
wował bacznie Emeraldę. Nie wytrzymała siły tego spojrze�
nia, odwróciła wzrok i zaczęła smarować grzankę masłem.
Niewątpliwie książę o coś ją podejrzewa, ale to wszystko.
A dziś w nocy, wiedząc, że gospodarz cierpi na bezsenność,
zachowa więcej ostrożności przy poszukiwaniach.
- Mam zamiar udać się na konny spacer po polach Fal-
der. Miałaby pani ochotę mi towarzyszyć? Lucy ma zapa-
Anula & Irena
scandalous
92 ~~
sowy strój do konnej jazdy, a znajdzie pani wszystko, co
potrzebne w pokoju przy stajniach.
- Nie wiem. Już dawno nie siedziałam w siodle.
- Pojedziemy powoli, lady Emmo.
Emeralda zatrwożyła się. Pod pokrywką uprzejmości
było w jego zachowaniu coś niepokojącego. Czuła, że jest
to wściekłość trzymana na wodzy przez stalową siłę woli.
Starała się utrzymać lekki ton rozmowy.
- Słyszałam od Lucindy, że pańska matka mieszka w Fal-
der, ale jeszcze nie miałam okazji jej spotkać. Powiedziała
mi też, że księżna wdowa nie cieszy się niestety dobrym
zdrowiem.
Roześmiał się, pokazując białe zęby, kontrastujące z opa�
lenizną twarzy.
- Tak jest istotnie. Lucinda zaskakuje mnie czasami wni�
kliwością swoich obserwacji, a także tym, że bardzo intere�
suje się innymi. Choćby pani kuzynem. - W oczach Ashera
Wellinghama pojawił się nieodgadniony wyraz. - Tajemni�
czym Liamem Kingstonem. Według niej to człowiek hono�
ru. Ktoś niezdolny do kłamstwa. To wielce pożądana cecha,
nie sądzi pani?
- Bez wątpienia. - Miała nadzieję, że nie zauważył wa�
hania w jej głosie.
- Bez wątpienia - powtórzył, sięgając srebrnym nożem
po dżem.
Zauważyła, że prawie zawsze posługiwał się lewą ręką.
Gdy pisał, palił, jadł. Tą ręką, która nie była okaleczona.
Wróciła pamięcią do dnia, w którym weszli na pokład je�
go okrętu i przypomniała sobie, że wtedy był praworęczny.
Z całą pewnością praworęczny. Doniosłość tego odkrycia
wstrząsnęła nią. Kiedy zdarzył się ten wypadek? Boże, chy-
Anula & Irena
scandalous
93
ba nie po tym, jak wypchnęła go za burtę? Niemożliwe, że�
by właśnie wtedy.
- Moja rodzina jest dla mnie niezwykle ważna, lady Em�
mo. Do moich obowiązków, jako głowy rodziny, należy za�
pewnienie jej bezpieczeństwa.
- Rozumiem. - Jej serce biło ze zdwojoną szybkością.
- Cieszę się, że pani to rozumie.
Uśmiech towarzyszący jego słowom nie obejmował
oczu.
- Dzień dobry.
Emeralda drgnęła. Pojawienie się Lucindy przyjęła jak
wybawienie. Rozmowa z Asherem miała podtekst, którego
nie rozumiała. Miała wrażenie, że książę jest na nią wściek�
ły. Do głowy przyszła jej niepokojąca myśl. Czyżby widział
ją ostatniej nocy? Co prawda słyszała jakiś hałas, gdy wy�
chodziła z małego salonu przylegającego do biblioteki, ale
była pewna, że gdyby ją wtedy zobaczył, nie siedziałaby już
przy suto zastawionym stole. Ze wzrastającym zaniepoko�
jeniem przyglądała się Lucy. Miała na sobie ciemnoniebie�
ski strój do jazdy konnej i uśmiechała się beztrosko. Jakże
to kontrastowało z jej nastrojem. Poczuła się zmęczona tą
otwartością i niewinnością Lucindy.
To małostkowe i niegodne, pomyślała.
- Zjesz z nami śniadanie, Lucy? - zapytał Asher, podsu�
wając siostrze krzesło.
- Nie, już jadłam. Taris powiedział mi, że wybierasz się
do wsi. Chętnie bym z tobą pojechała, bo chciałabym spę�
dzić dzień z Rodneyem i Annabelle Gravesonami. Kiedy
wyruszasz?
- Zaraz po śniadaniu.
Zimne spojrzenie, jakie rzucił Emeraldzie, pozwoliło jej
Anula & Irena
scandalous
94
zrozumieć, że nie ma żadnego wyboru. Postanowiła nie
sprzeciwiać się, wzruszyła tylko ramionami i zwróciła się
do Lucy. Jeśli książę Carisbrook zmierzał do konfrontacji,
to lepiej, żeby doszło do tego poza Fałder.
- Pani brat wspomniał, że mogłaby pani użyczyć mi stro�
ju do konnej jazdy.
- Oczywiście. Proszę pójść ze mną, to go znajdziemy.
Mam coś w kolorze, który będzie pasował do pani włosów.
Ciemnozielony. Czy nosi pani ten kolor? Zauważyłam, że
woli pani pastele, ale prawdę powiedziawszy, sądzę, że mo�
że być pani lepiej w ciemniejszych odcieniach. Kolor pa�
ni włosów jest niezwykły. Ani blond, ani rudy. Jakie włosy
miała pani matka?
Emeralda nawet nie próbowała odpowiadać na te
wszystkie pytania. Wstała i podążyła za Lucy, zadowolona,
że ma dobry pretekst, by opuścić księcia.
Godzinę pózniej kierowali się do Thornfield. Po nie�
pewnym początku Emeralda przypomniała sobie dawne
umiejętności i teraz naprawdę cieszyła się z poczucia wol�
ności, jakie dawała jazda w siodle na końskim grzbiecie.
Obok niej jechała Lucinda, która zabawiała ją opowiada�
niem historyjek z dzieciństwa. Asher i Taris wysunęli się
do przodu. Taris trzymał się nieco za plecami brata. Całą
uwagę koncentrował na obserwowaniu ścieżki i uważnym
wsłuchiwaniu się w dzwięk kopyt końskich. Lucy od czasu
do czasu ostrzegała go przed jakąś pochyłością lub szcze�
gólnie głębokim rowem.
Asher nie interesował się bratem. Nie pomagał mu. Nie
torował mu drogi. Ciekawe, co takiego robił Taris na Kara�
ibach, kiedy stracił wzrok.
Anula & Irena
scandalous
95
Thornfield było piękne. Wioska rozłożyła się nad brze�
giem morza. Na głównej ulicy stał rząd sklepów, a głęboko�
wodny port, w którym stał przycumowany statek, otaczały
solidne, murowane zabudowania.
Asher zeskoczył z konia i pomógł zsiąść siostrze. Eme-
ralda zdążyła już przywiązać wodze swojego konia do słu�
żącego do tego celu palika i z zainteresowaniem przygląda�
ła się statkowi.
- To pana?
- Nasz - sprostował. - Nazywa się Nautilus". Został
zbudowany dla Wschodnich Linii. Pod koniec miesiąca
wypłynie do Indii po ładunek jedwabiu, który mamy do
odebrania w Kalkucie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]