[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dlaczego tu się zjawiłaś?
- Och... - Po twarzy Honey pociekły łzy. Znów zrobił
jej wielką przykrość. Podniosła umęczoną twarz. - Wiem,
że nie jestem ci potrzebna. Zrozumiałam, dlaczego mnie
nienawidzisz.
Nie mógł dopuścić do tego, żeby odeszła na zawsze.
Powoli podniósł się z krzesła.
- Byłem idiotą. Kocham cię, Honey.
- To niemożliwe...
- Uwierz mi! Kocham ciÄ™. Bardzo. I jest mi przykro
z powodu wielu rzeczy. Ciągle raniłem twe uczucia.
Kłóciłem się z Johnnym, gdy stawał w twojej obronie.
Dziś wyprowadziłem go z równowagi i dlatego jechał
nieuważnie. Mało brakowało, a byłby zginął w wypadku.
- Johnny i ja też nie jesteśmy bez winy...
- Oboje staraliście się mi pomóc. - Joshua westchnął
i przyciÄ…gnÄ…Å‚ Honey do siebie. - JesteÅ› Å‚adna...
- Ale nie śliczna...
- Dla mnie jesteś jedyną kobietą na świecie, która się
liczy.
- Nigdy nie będę miała figury modelki. Nie będę
nosiła obcisłych sukienek wyszywanych lśniącymi ceki
nami.
- Kiedy jesteÅ› naga, wyglÄ…dasz cudownie. Zamiast
cekinami, obsypię cię szmaragdami. W łóżku...
- Chcę od ciebie tylko miłości. - Honey całym ciałem
przywarła do Joshui.
Dobrze mu było z tą kobietą. Przesunął ręką po jej
włosach i lekko dotknął policzka.
- Nie miałem pojęcia, że kiedyś będzie mi na czymś
tak bardzo zależało - szepnął.
- Na czymś? - W jej oczach pojawiły się figlarne
błyski.
SZALECSTWO HONEY
152
- Na kimś - poprawił się szybko. - Chyba zakocha
łem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Zmieniłaś mój
stosunek do życia. Dzięki tobie zbliżyłem się do córki.
Twoja miłość wyrwała mnie z mroku. Po tylu latach życia
w ciemności...
- Nie mogę cię stracić. Za bardzo mi na tobie
zależy. Przyszłam dlatego, że musiałam cię zoba
czyć.
- A co na to twój ojciec?
- Och, przestałam przejmować się tym, czy mi prze
baczy. W każdym razie Astella jest po mojej stronie.
Spróbuje go przekonać. Kocham cię tak bardzo, że nie
odejdę z żadnego powodu. Teraz wiem wreszcie, na czym
mi naprawdę w życiu zależy, i nie dbam o akceptację ze
strony otoczenia. Jest to wspaniałe uczucie. Wyzwolenia.
Wolności. Joshua, pragnę być z tobą. Nawet chęć od
szukania mego zaginionego brata, Ravena, zeszła na plan
dalszy.
Joshua milczał. Nie potrafił znalezć właściwych słów.
Oddał duszę tej kobiecie. Jedynej, którą w życiu
pokochał.
Pocałował Honey.
Trwali tak razem, przytuleni do siebie. Szczęśliwi.
Zakochani.
EPILOG
Trzy miesiÄ…ce po wypadku Johnny'ego Midnighta
i cztery tygodnie po ślubie Honey z Joshuą dotarła do niej
niezwykła przesyłka. Było to akurat w pierwszą sobotę po
powrocie nowożeńców z podróży poślubnej na Hawaje.
Pakunek był dość duży. Owinięty w błyszczący papier.
Jaskrawozielony. W ulubionym odcieniu Honey.
Rozpoznała natychmiast pismo brata. Niestety, na
opakowaniu nie było adresu zwrotnego.
Skąd wiedział, że wyszła za mąż i gdzie mieszka?
Dlaczego wcześniej się nie odezwał?
Spalała ją ciekawość. Ale z otwarciem przesyłki
postanowiła zaczekać do przyjścia gości. Dziś wspólnie
z Joshuą urządzali przyjęcie na cześć Johnny'ego, który
po powrocie ze szpitala zabrał do swego domu na łodzi
Lacy i Joe'ego.
Kiedy tylko wszedł, zebrani szampanem wznieśli toast
za jego pomyślność. Honey rozwinęła otrzymany paku
nek.
Oczom jej ukazało się płótno nie widziane od lat.
Obraz, który wyszedł spod pędzla jej matki. Przed
stawiał dwójkę małych dzieci: dziewczynkę i chłopca.
- To była jej ostatnia praca przed śmiercią - wyszep
tała wzruszona Honey do męża. - Raven wiedział, że
uwielbiam ten obraz. Też go lubił, bo utrwalono na nim
nasze ostatnie radosne wspólne chwile. - Jeszcze raz
starannie obejrzała opakowanie. - Nie ma żadnej kartki.
Nie napisał nic. Ale teraz przynajmniej wiem, że mój brat
SZALECSTWO HONEY
154
żyje. Może kiedyś zechce nas odwiedzić. Na razie będę
miała was troje. Ciebie, Heather i Maria.
Do gospodarzy podszedł Johnny. Uniósł pełny kieli
szek.
- Za wasze zdrowie - powiedział z uśmiechem.
- A zwłaszcza za twoje, Honey. Uczyniłaś rzecz wielką.
Coś, o co walczyłem przez wiele lat. Niestety, bez
skutecznie.
- Co masz na myśli? - zapytał Joshua.
- Honey uratowała twoją duszę. - Johnny ponownie
wzniósł toast. - Niech wasze szczęście trwa wiecznie.
- Twoje też. - Joshua podniósł kieliszek. - Modli
łem się o taki dzień jak dzisiejszy. %7łebym mógł cię
zobaczyć w moim domu w towarzystwie Lacy i Joe'ego.
Twarz Johnny'ego nagle spochmurniała. Niechętnym
wzrokiem spojrzał w stronę Lacy, stojącej w drugim
końcu pokoju.
- Oni jeszcze w pełni do mnie nie należą.
- Dlaczego? - spytał Joshua.
- Wiele by mówić - odparł wymijająco Johnny.
- Kiedy byłeś z Honey na Hawajach, tutaj działo się
wiele. Zeszłej nocy Cole Douglas włamał się na łódz
i śmiertelnie przestraszył Lacy. Zatrzymała go policja.
Czekam na telefon w tej sprawie. Poza tym sÄ… jeszcze inne
sprawy. %7Å‚ycie nie jest proste...
Kilka minut pózniej, po telefonie z policji, Johnny
wraz z Lacy i Joe'em opuścili przyjęcie. Zamyślony
Joshua z niepokojem spoglądał na wychodzących.
Parę godzin pózniej, kiedy wraz z Honey znalezli się
sami w sypialni, zapytał:
- Czy zauważyłaś, że Johnny był w złym nastroju?
Między nim a Lacy chyba nie układa się dobrze.
- Nadal ją kocha - odparła, zdejmując szmaragdowe
kolczyki. - Przez cały wieczór nie spuszczał z niej
wzroku.
SZALECSTWO HONEY 155
- Ale rzucał Lacy ponure spojrzenia.
- To się zdarza nie tylko jemu. - Honey roześmiała się
wesoło. - Zobaczysz, że się pojednają. Stanie się tak, jak
z nami.
- Zakochani zawsze znajdą sposób na pozbycie się
kłopotów - stwierdził sentencjonalnie Joshua, przyznając
rację żonie.
- Stajesz się romantykiem? - zapytała ze śmiechem.
- Hej, a kto nauczył mnie wierzyć, że miłość potrafi
zdziałać cuda? - Joshua też się roześmiał. - W każdym
razie Lacy wróciła. Oboje przeżyli piekło, ale zanim
Johnny w pełni ją zaakceptuje, musi upłynąć trochę czasu.
- Zgasił światło. Z otwartego okna wdarło się do pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]