[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przy wskazanym stoliku.
- Na początek małże i spaghetti, bo tak zarządził Leo, a potem...
Przetłumaczył nazwy dań i zamówili lasagna napolitana oraz kawę.
Leo polecał wino, lecz Polly stanowczo się sprzeciwiła.
- Alkohol jest niewskazany przy lekach.
- Masz rację - potulnie zgodził się Ruggiero, a gdy zostali sami,
zapytał: - Przyjechałaś sprawdzić, czy zalewam robaka, prawda? Piłem
tylko herbatę, ale pewno nie wierzysz.
- Wierzę. Wśród twoich licznych cnót główną jest opanowanie.
- Kpisz ze mnie? - syknął, podejrzliwie na nią patrząc.
- Dlaczego posądzasz mnie o kpiny?
- Liczne cnoty" - powtórzył. - Toż to czysta ironia. Polly
zastanowiła się, jak daleko może się posunąć.
- Nie masz zalet? - spytała po namyśle.
- Mam sporo takich, których nie nazwałabyś cnotami.
- Największe przestają być cnotami, gdy człowiek przesadza.
- Na przykład?
- Opanowanie jest zaletą, póki nie staje się więzieniem.
- Czy ja siedzę w więzieniu?
- Sam się przyznałeś. Wzniosłeś wokół siebie mur milczenia.
Podczas pierwszej rozmowy powiedziałeś, że jesteś małomówny i to, co
łączyło cię z Sapphire, zachowasz dla siebie, bo tak jest bezpieczniej.
81
RS
- Przy niej się rozgadałem. To jeden z powodów, dla których ją
pokochałem. - Uśmiechnął się blado. - Wcześniej ci tego nie mówiłem, bo
ból byłby jeszcze większy. Z nią rozmawiałem absolutnie o wszystkim.
- To też jest coś, co ci dała - łagodnie powiedziała Polly. - Dzięki
niej jesteś lepszy. Zawsze będziesz, chyba że znowu zrobisz się ponury i
małomówny.
- Uratowałaś mnie przed tym, mocno mną potrząsnęłaś. Polly
skrzywiła się, gdyż zabolało ją, że Sapphire go oczarowała, a ona tylko
nim potrząsnęła. W porę usłyszała nagą prawdę.
- Co cię rozbawiło? - zapytał Ruggiero.
- Nieważne, bo i tak nie zrozumiesz dowcipu. Zresztą jest mało
zabawny. O, już idzie Leo.
Zmieniła temat, opowiedziała, jak Matti owija sobie wszystkich
dookoła paluszka.
- Czyli brzdąc już się zadomowił - podsumował Ruggiero. - I jak
udzielny książę rządzi wszystkimi.
- Najbardziej twoim ojcem. Jest jego ulubieńcem.
- Ojciec wreszcie doczekał się wnuka.
- Jak to? A dzieci twoich braci?
- Są wnukami tylko mamy. Primo jest pasierbem z pierwszego
małżeństwa, Luke adoptowanym dzieckiem, Justin i Francesco synami z
drugiego małżeństwa. Tylko Carlo i ja jesteśmy jego rodzonymi synami.
Carlo nie może mieć dzieci, więc zostaję tylko ja.
- Aha, tak to wygląda - szepnęła Polly.
- Nic dziwnego, że wnuk zawojował dziadka. Czemu od razu tego
nie zauważyłem?
82
RS
- Podam ci jeden powód - rzekła uśmiechnięta. - Matti jest bardzo
podobny do twojego ojca.
- Masz rację.
- Potrzebny jest dystans, by to zauważyć.
- Może...
- No, jedzmy, bo ostygnie.
83
RS
ROZDZIAA SIDMY
Ruggiero nie jadł przez dwa dni, a wyglądał jak po tygodniowej
głodówce. Co robił zamknięty w czterech ścianach, z fotografiami i
skąpymi wspomnieniami?
Ni stąd, ni zowąd Polly przypomniała sobie jeden z ostatnich
monologów kuzynki i zrozumiała, dlaczego Ruggiero wolał iść do innego
lokalu. Przed oczami miała schorowaną Fredę i słyszała jej okrutne słowa.
Opowiadał, jak to będzie, gdy pojedziemy do Neapolu i zabierze
mnie do knajpki, której jest współwłaścicielem. Zamierzał pochwalić się
mną przed tamtejszymi znajomymi. Jakbym chciała być pokazywana
rybakom! Też mi przyjemność! Audził się, że dużo dla mnie znaczy, a nie
znaczył nic".
Dlatego wolałby nie zapraszać tu Polly, gdyż w jego mniemaniu
knajpka była zarezerwowana dla ukochanej. Nie wiedział, że Sapphire
ceniła go jedynie jako partnera w łóżku, a wyśmiewała jego emocje.
- Co ci jest? - spytał zaniepokojony Ruggiero. - Zmieniłaś się na
twarzy.
- Zdawało ci się. Lepiej powiedz, czy byłeś w pracy.
- Byłem przedwczoraj, ale bardzo prędko przekonałem się, że jeszcze
jestem słaby.
- Wcześniej zaplanowałeś powrót do mieszkania i dlatego zabrałeś
zdjęcia Sapphire, prawda?
Zamiast odpowiedzieć, dziwnie na nią spojrzał.
- Pierwszy raz nazwałaś ją Sapphire.
84
RS
- Nie zauważyłam, ale lepiej, jeśli będziemy nazywać ją tym samym
imieniem.
- Kiepski ze mnie dżentelmen - zreflektował się Ruggiero. - Gdy
zaprasza się kobietę do lokalu, należy mówić o niej, o jej urodzie...
- Spróbuj, a pożałujesz - zagroziła Polly półżartem.
- No, tak. Brian miałby mi za złe.
- Ważniejsze, że mnie by się nie podobało. Jestem tu, żeby się tobą
opiekować, zostałam zaangażowana jako pielęgniarka i wypada zarobić na
wynagrodzenie.
- Mama ci płaci? - spytał niemile zaskoczony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]