[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzyç, Ýe w ogóle by"a w ciàÝy i ciàgn´"a brzuszek prawie po
ziemi. Teraz po brzuchu ani Êladu szczuplutka i zwinna jak
gdyby nigdy nic. Tyle Ýe charakter jakby si´ jej zmieni". Âla-
du nie zosta"o po dawnej wstydliwoÊci i zahukaniu. Za to
Rocky zrobi" si´ potulny i ust´puje na kaÝdym kroku. Prawie
zupe"nie poszed" w kàt, nic tylko dzieciaki i dzieciaki. Okrop-
ne z nich by"y brzydale, kiedy si´ urodzi"y. Ale teraz, gdy ca-
"a dziesiàtka poros"a juÝ futerkiem, kiedy rozwar"y oczka i by-
stro gapià si´ na Êwiat tymi swoimi czarnymi guziczkami, po-
cieszne si´ z nich zrobi"y i naprawd´ zabawne berbecie. Bu-
szujà po ca"ej klatce i tylko wiercà male’kimi jeszcze wàsika-
mi, aby lepiej rozpoznaç swoje w"oÊci. Tak tym zaj´te, Ýe na-
wet nie za bardzo wyglàdajà przez pr´ciki na zewnàtrz. Klat-
ka to wciàÝ dla nich ca"y Êwiat, i tak moÝe nazbyt jeszcze roz-
leg"y i tajemniczy.
Maja otworzy"a jedno oko:
Czas pospaç mrukn´"a leniwie. Choç musz´ przy-
znaç, Ýe to by" niez"y dzie’. I posiedzieç teraz razem teÝ na-
wet ujdzie. I troch´ sobie o tym wszystkim podumaç. Mam na
myÊli tylko tych, oczywiÊcie, którzy to potrafià... nie
omieszka"a dodaç, pewna, Ýe Klara weêmie aluzj´ do siebie.
Tak, êle nie jest ziewnà" Batiar. Ale czas si´ zbieraç
i zajrzeç, co tam s"ychaç w pokoju Dziadka.
S"ychaç i tutaj burknà" na wpó" sennie Rumor. Ale
prawdziwe chrapanie us"yszymy dopiero wtedy, kiedy ty za-
Êniesz na dobre.
Jamnik mlasnà", lecz teÝ si´ nie ruszy". JakoÊ nie chce mu
si´ jeszcze opuszczaç towarzystwa. Rybki snujà si´ po akwa-
83
rium, czasem któraÊ od niechcenia ruszy ogonem. KràÝà
ospale niczym w jakiejÊ bezg"oÊnej rybiej ko"ysance.
Lubi´ ten nasz pokój zachrobota"a ze swojego kàcika
Klara. A kiedy jesteÊmy tu wszyscy razem, to jest jakoÊ
tak... tak jakoÊ... No, jak gdyby cieplej i tak...
Zamilk"a, bo trudno jej dok"adniej to wszystko okreÊliç.
Zresztà, zbyt wiele mi"ych s"ów jeszcze by tylko dodatkowo
rozpuÊci"o ca"e to rozgrymaszone i zadowolone z siebie towa-
rzystwo.
Tak, od dobrych paru miesi´cy nie siedzieliÊmy razem
tak d"ugo w noc Rocky przerwa" gonitw´ z Szarotkà po ka-
ruzeli i wysunà" pyszczek przez szczebelki klatki. Chyba od
czasu, kiedy zwo"a"aÊ Klaro tamtà nocnà narad´...
...która, naturalnie, niczego nie zmieni"a zamrucza"a
Maja. Kotka podnios"a si´ i pr´Ýàc grzbiet przeciàgn´"a si´
niezmiernie z siebie zadowolona. Od razu wam wtedy po-
wiedzia"am, Ýe nasi domowi ludzie sà oswojeni ca"kiem wy-
starczajàco. A i tak nie da si´ ich nauczyç wi´cej, niÝ cz"o-
wiek jest si´ w stanie nauczyç.
I niech juÝ sobie b´dà, jacy sà. Akurat nasi, jak na ludzi,
sà ca"kiem w porzàdku Batiar podniós" si´ na przednie "apy
i chyba juÝ rzeczywiÊcie zbiera si´ do wyjÊcia.
Jaki "agodny wobec Mai przesz"o Klarze przez myÊl. Jak
si´ z nià zgadza! Trudno, pewnie senny. Âwinka morska po-
drapa"a si´ par´ razy za uchem. Musi przyznaç choç nie ma
powodu, aby to robiç przy wszystkich i na g"os Ýe Maja spi-
sa"a si´ na medal. Ca"kiem nieêle przypilnowa"a Andrzeja
podczas pisania tej ksiàÝki o zwierzakach. Zostanie to juÝ
pewnie tajemnicà kocicy, w jaki sposób potrafi"a wbiç An-
drzejowi do g"owy troch´, przyznaç trzeba, nawet znoÊnych
i pochlebnych zda’ o nas. Ale z drugiej strony nie przesadzaj-
my to juÝ z pewnoÊcià nie moÝe byç zas"ugà kotki, Ýe w ty-
84
tule ksiàÝki jest nie kto inny, tylko w"aÊnie Klara. Co to, to nie.
A zresztà, przecieÝ tak powinno byç. Kto ma wciàÝ takie k"o-
poty jak ona? No kto? Wiadomo, k"opoty zawsze trzymajà si´
najsubtelniejszych i najbardziej troskliwych. Úeby to przynaj-
mniej inne zwierzaki potrafi"y doceniç, ale gdzieÝ tam...
A swojà drogà i tego Klara nie wyzna"aby nikomu za nic
w Êwiecie wszystkie te k"opoty jakoÊ da si´ w ko’cu znieÊç,
a niektóre to si´ nawet potrafià ko’czyç ca"kiem radoÊnie.
Âwinka morska aÝ podskoczy"a, kiedy Maja mrukn´"a ni
z tego, ni z owego:
Nie naleÝy po was oczekiwaç zbyt wiele, to oczywiste.
Przyznacie chyba jednak, Ýe nieco uznania toby mi si´ nale-
Ýa"o. Kto w ko’cu tygodniami tkwi" na biurku Andrzeja? Kto
go pilnowa", kiedy pisa" ksiàÝk´ o nas?
Czarownica! Ani chybi czarownica! zdumia"a si´ Klara.
Czy ta kocica potrafi czytaç w myÊlach? W przysz"oÊci trze-
ba b´dzie uwaÝaç i nawet myÊleç jeszcze ciszej.
Kotka zeskoczy"a z parapetu na tapczan Kai i mi´kko po-
desz"a do poduszki dziewczynki. Rozsiad"a si´ tuÝ przy tym
miejscu, na którym skupi"y si´ spojrzenia wszystkich zwie-
rzaków. Na skraju tapczanu leÝy ÊwieÝutka, pachnàca jeszcze
farbà drukarskà ksiàÝka. Na ok"adce duÝymi literami widnie-
je tytu": K"opoty Klary. IleÝ dzisiaj w domu by"o zamieszania
w zwiàzku z tym wydarzeniem! Andrzej przywióz" ksiàÝk´
prosto od wydawcy i Kaj´ aÝ zatka"o, kiedy zobaczy"a zdj´cia
wszystkich domowników. Pogna"a po Ani´ i przez ca"y wie-
czór dziewczynki na g"os czyta"y sobie na zmian´ rozdzia" po
rozdziale. Zwierzaki siedzia"y jak mysz pod miot"à i kaÝde
tylko nadstawia"o uszu, kiedy czyta"y w"aÊnie o nim.
Trzeba przyznaç Rumor dzisiaj juÝ po raz kolejny ode-
tchnà" z prawdziwà ulgà Ýe nawet ujdzie. Andrzej zbyt wie-
le z"ego o nas dzieciom nie doniós".
85
Bo i co z"ego moÝna by o nas powiedzieç? zdumiewa-
jàco pewnym siebie g"osem odpali"a Klara. Musia"by chyba
coÊ specjalnie powymyÊlaç. Wy"àczajàc Maj´, ma si´ rozu-
mieç.
AleÝ ta Êwinka morska zrobi"a si´ nagle harda! Wyglàda na
to, Ýe na chwil´ zapomnia"a nawet o swoich wiecznych k"o-
potach. Jak r´kà odjà".
To si´ nazywa wdzi´cznoÊç mrukn´"a Maja.
Wdzi´cznoÊç morska, Ýeby nie powiedzieç gorzej...
Klara jak gdyby puÊci"a to mimo uszu. Przydrepta"a jednak
do tapczanu i tràci"a noskiem zwisajàcy ku pod"odze ogon
kotki prawie Ýe przyjacielsko. Ot tak, na pozór mimochodem,
bo od razu wspi´"a si´ na ca"à swojà dosyç marnà wysokoÊç
i z luboÊcià powàcha"a ksiàÝk´ o jej w"asnych, najprawdziw-
szych k"opotach. Troch´ Klarze to musi przyznaç ulÝy"o.
W ko’cu Andrzej zrozumia" i doceni" jednak, Ýe Ýywot mor-
skiej Êwinki nie jest tak znów tylko us"any róÝami. ChociaÝ on
to przyzna". Mimo Ýe tylko cz"owiek, ale to zawsze coÊ. Kto
by si´ tego po nim spodziewa"?... Klara obwàchuje ksiàÝk´
z niek"amanà satysfakcjà.
A wàchaj sobie, wàchaj mruczenie Mai zdaje si´ byç
nadspodziewanie serdeczne. Na zdj´ciu wyglàdasz bez po-
równania lepiej niÝ w rzeczywistoÊci. Zresztà, to bodaj naj-
bardziej raÝàca nieÊcis"oÊç w ca"ej ksiàÝce kotka nie odmó-
wi"a sobie dodania tej impertynencji. Ale najwaÝniejsze jest
i tak co innego: jeszcze zanim Andrzej w ogóle wzià" si´ do
pisania o nas, to j a przypomnijcie sobie: w"aÊnie ja! po-
wiedzia"am wam, Ýe z dzieçmi, a nawet i z doros"ymi ludêmi,
jakoÊ da si´ Ýyç, chociaÝ oczywiÊcie nie mogà si´ równaç
z nami, zwierzakami. I prosz´ bardzo to jest w"aÊnie podty-
tu" ca"ej ksiàÝki! Wyglàda na to, Ýe wy"àcznie sama musz´ so-
bie tego pogratulowaç.
86
[ Pobierz całość w formacie PDF ]