[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wśród gwiazd i synchronizacja pracy
wszystkich jego automatów, że wszystko to nie
jest zajęciem dla jednego, nawet
nieprzeciętnego Uninava. Nie powiedział
jednak tego.
Zreprodukujemy automaty na lot ku Słońcu i
wtedy w drodze powrotnej...
Nie będzie drogi powrotnej.
Co... coś ty powiedział?
Kosmolot nie wróci na Ziemię.
Nie, to niemożliwe, ty kłamiesz!
Zanim to powiedział do końca, wiedział już, że
automat
powiedział prawdę. Ta bryła metalu i
kryształów, z którą
rozmawiał, sprzeczał się, dyskutował, była
przecież
automatem.
Nie kłamię. Jestem automatem.
Ty jesteś dziwacznym automatem złożonym
nie wiadomo z czego. Tylko zwykłe automaty
nie kłamią... wiem, to jest reguła.
Od tej reguły dla mego pokolenia automatów
nie ma odstępstw. Mogę jedynie nie mówić całej
prawdy...
Ale tym razem powiedziałeś ?
Powiedziałem. Nie wrócisz na Ziemię!
Dlaczego, wytłumacz, dlaczego?
Bo nie ma paliwa na zmianę kierunku lotu.
Zostało zużyte;
Zużyte, kiedy?
Wtedy, gdy tamten Uninav już nie istniał, a ja
jeszcze nie istniałem... Rozumiesz już?
Autokor!
Tak.
Ale dlaczego mnie nie witalizowano?
Zawróciłbym na Ziemię... Doprowadził te
wszystkie automaty... rozkojarzony złom
cybernetyczny... Goer zamilkł nagle, a potem
zapytał innym już tonem: A kto wyprostował
tor i skierował kosmolot na Regulusa... Kto?
Ja.
Ty? I wiedziałeś, że nie wystarczy paliwa na
powrót?
Wiedziałem.
Goer wstał, zatoczył się pod ścianę, lecz
uchwyciło go pole .siłowe i odsunęło łagodnie.
Zrobił kilka niepewnych kroków i sięgnął po
dezintegrator, krótką białą rurkę z uchwytem,
zakończoną dyszą.
Kosmogatorze, mój program tego wymagał.
Musiałem doprowadzić kosmolot na Regulusa
automat nie mógł zmienić tonu głosu, ale
mówił coraz szybciej kosmogatorze, jestem
jedynym pełnosprawnym automatem
kosmolotu. Uważaj... nie...
Urwał wtedy, gdy Goer nacisnął spust. Pancerz
automatu rozerwał się i brzegi rozcięcia płonęły
oślepiająco białym ogniem. Goer zwolnił nacisk
palca na spust dopiero wtedy, gdy posadzka za
automatem zbrązowiała i zadymiła.
Wiedziałeś, wiedziałeś, automacie, że nie
wrócę powiedział jeszcze, a potem odwrócił
się i zataczając się lekko ruszył ku dyspozytorni
kosmolotu.
Wydawało mu się, że wyszedł z dyspozytorni
wczoraj. Znał tu każdy ekran, każdy klawisz.
Automaty wyczuwszy jego obecność włączyły
dyspozytornię do sieci informacyjnej
kosmolotu i rzędy szarych ekranów zapłonęły,
zamrugały światła kontrolne. Rozpoczął się ten
nieuchwytny, bezgłośny ruch, który znał tak
dobrze. Gdy dotknął klawiszy, poczuł ich chłód i
jakiś brak gładkości, którego nie znał. Po chwili
dopiero zrozumiał, że to kurz, kurz osiadający
w ciągu dziesięcioleci w tym sterylnym,
nawilgotnionym i filtrowanym powietrzu.
Z tej dyspozytorni sterował kosmolotem tylko
on, człowiek. Wszystkie automaty włączone
były bezpośrednio w sieć sterującą i ich
metalowe wypustki nie dotykały nigdy tych
klawiszy.
Wywołał zespoły podręcznego kalkulatora i
zaczął obliczać pozycję kosmolotu. Potem
wyznaczył tor. Szary ekran kalkulatora
rozjarzył się. Zielona strzała pomknęła ku
biatej tarczy Regulusa, dotknęła jej niemal i
przeszła łukiem na drugą stronę ekranu.
Prawdopodobieństwo wejścia w
protuberancję dziewięćdziesiąt siedem i dwie
dziesiąte procent powiedział automat.
...i kosmolot zmieni się w parę... Goer
mówił to do siebie, ale automat usłyszał.
Powtórzyć? zapytał.
Nie powtarzać! Milczeć! a potem dodał już
spokojnie Automat nadawczy.
Komunikat z anten kierunkowych nadany
zameldował
automat.
A więc dowiedzą się. za siedemdziesiąt dziewięć
lat dowiedzą się na Ziemi, jak zginąłem. Za
siedemdziesiąt dziewięć lat. bo tak długo
właśnie wędruje stąd sygnał radiowy na Ziemię
pomyślał Goer i nie był pewny, czy
potomkowie odnajdą bez trudu jego imię w
kronikach.
Włączcie ekran zewnętrzny powiedział do
automatów. Chcę zajrzeć do pieca...
Nie rozumiem.
Nie szkodzi. Włącz ekran.
Z przesłonami?
Bez przesłon. Chcę widzieć ją taką, jaka
naprawdę jest:
ogromna, biała. Uczono mnie, że ma typ
widmowy B 5.
Mylisz się. B 8.
To był inny automat, o tym standardzie głosu,
jaki mają
automaty przystosowane do długich rozmów z
człowiekiem.
Jeszcze jeden automat? Podaj swoje dane.
Nie, to w dalszym ciągu ja, Uninav.
Goer patrzył chwilę w tarczę gwiazdy, płonącą
białym
atomowym ogniem.
Przecież cię zniszczyłem powiedział
wreszcie.
Zniszczyłeś tylko android, z którym byłem
okresowo połączony.
A ty? Gdzie jesteś?
Nie powiem ci, chyba że wydasz taki rozkaz.
Nie, nie musisz. Dobrze, że trwasz. Nie mam
obiektywnych powodów, żeby cię zniszczyć.
Tak też przypuszczałem.
W końcu doprowadzenie kosmolotu do
Regulusa to twoje zadanie. Jesteś tak
zaprogramowany... zresztą to już nie ma
znaczenia. Wkrótce zaczniemy parować.
Sprawdziłeś obliczenia?
Tak. Są poprawne.
Więc nie ma szans ratunku? Nie było
odpowiedzi.
Dlaczego nie odpowiadasz? zapytał Goer.
Bo nie potrafię ocenić, czy to jest szansa.
Co?
Za kilka godzin kosmolot przetnie
płaszczyznę ruchu siódmej planety układu w
odległości około trzydziestu milionów
kilometrów od niej.
Rozumiem. Opisz planetę.
Na powierzchni związki krzemu. Brak wody.
Przyspieszenie półtorakrotnie większe od
ziemskiego. W atmosferze azot i gazy
szlachetne. Brak tlenu. Szybkość ruchu
wirowego około stu sześćdziesięciu dni
ziemskich. Temperatury powierzchni od stu
osiemdziesięciu do minus stu stopni Celsjusza.
Raj to nie jest powiedział Goer, nie
wyobrażał sobie życia na takiej planecie.
Ponadto planeta wykazuje dużą aktywność w
szerokim zakresie fal elektromagnetycznych
uzupełnił automat.
Nie rozumiem!
Trudno to wytłumaczyć.
Sprawdz obserwacje!
Sprawdziłem już. Są ścisłe.
Duża aktywność Goer pomyślał, że
najbardziej aktywną
radiowo planetą, jaką znał, jest Ziemia.
Nic innego, tylko mieszkańcy siódmej planety
układu Regulusa uruchomili swoje nadajniki i
wysyłają fale w Kosmos.
To może być jedna z hipotez zgodził się
automat. Czekam na twoją decyzję dodał.
Przygotuj rakietkę krótkiego zasięgu. Lecę na
tę planetę. Uninav milczał chwilę, a potem
zapytał:
Kosmogatorze, czy pewny jesteś, że twoja
decyzja jest optymalna?
Ty, automat, zwykły automat, chcesz oceniać
moje decyzje?
Jesteś człowiekiem. Zrobisz, jak zechcesz.
To, co mówię, nie ma większego znaczenia i
po chwili dodał: Chcesz, bym mówił dalej?
Mów.
Po wylądowaniu na planecie będziesz mógł
żyć jeszcze miesiąc, półtora miesiąca. Potem
umrzesz.
To dość typowe zakończenie. Nie mówisz nic
nowego.
To będzie długo trwało, kosmogatorze.
Nie rozumiem, o co ci chodzi. Przecież ja tam
lecę, nie ty.
Mylisz się. Muszę lecieć z tobą. W twoim
kosmolocie nie ma już automatów, które
mogłyby sterować rakietą krótkiego zasięgu.
Niemożliwe...!
To fakt, kosmogatorze.
Goer pomyślał, że właściwie nic nie wie o tym
kosmolocie i jego automatach, że kosmolotem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]