[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieć Cię za swoją służącą. Masz świetne koneksje.
Tori rzuciła okiem na zegarek.
30
- Muszę lecieć.
- Dzwoń jeśli będziesz mnie potrzebować.
- Tak zrobię.
Coś kliknęło po drugiej stronie linii. Danny nigdy się nie żegnał. Mogło to
wyglądać, jakby był sentymentalny, ale ona podejrzewała raczej, że to z powodu
życia w pośpiechu. Uwielbiał swoją pracę ratownika, ale czasem przeginał na
tyle, że niewiele spał.
Tori odłożyła telefon i spojrzała do środka brązowej torby na zakupy, którą
miała obok siebie.
Stos skórzanych wdzianek nie wyglądał nawet odrobinę mniej dziwacznie, niż
wyglądał w sklepie, ale wydawał się być mniej przerażający, niż kiedy miała go
na sobie.
Może gdy spojrzy na niego przed zachodem słońca, będzie się czuła na tyle
swobodnie, by ubrać go dla Michaela. Nie to, żeby miała jakiś wybór.
* * * *
Na małej, czarnej skórzanej kanapie w prywatnym wampirzym barze,
siedział Michael z ramieniem zarzuconym dookoła ramion Jessicky. A może
Jill. Ciężko znosił towarzystwo blizniaczek, i będąc szczerym, wkurzały go
bardziej niż odrobinkę, ale były zdrowe, łatwe w manipulowaniu i chętnie
ofiarowały mu krew.
Pochyliła się bliżej, więc jej perfumy zaatakowały jego nozdrza, i szepnęła.
- Vlad tu idzie. Wygląda na wściekłego.
- Muszę z tobą pogadać Michael.
Zerknął w górę, by zobaczyć Jonasa stojącego naprzeciw niego. Nie był w
scenicznych ciuchach, które zwykł nosić w klubie. Zamiast tego, był ubrany w
to co nosił na dole.
Tylko parę znoszonych jeansów i białe skarpetki. Michael uniósł brew.
- Czy musi być prywatna?
Mężczyzna przytaknął i szybko przesunął się ku tyłowi. Michael zawahał
się chwilę, i zaraz wyślizgnął się z boksu podążając za Jonasem.
- Wrócisz?
Spytała Jessi-Jill, udając wydęcie warg.
- Prawdopodobnie.
Wkręciła palce między włosy.
- Obiecaj, albo pójdę szukać kogoś innego, kiedy Ciebie nie będzie.
Michael wzruszył ramionami.
- Czuj się jak u siebie.
Zanim się obraziła, odwrócił się i popłynął przez tłum do ciemnego
prywatnego pokoju z czerwonymi światłami, które sprawiały, że skóra Jonasa
wyglądała jeszcze dziwniej.
31
Z czarną skórą na kanapie w rogu za nim i Gotyckim plakatem na ścianie,
wyglądał dziwacznie bez swoich rekwizytów.
Michael zatrzasnął drzwi.
- O co chodzi?
- Nie możesz pomóc Victorii.
Michael gapił się na niego przez dłuższą chwilę. Był co prawda zszokowany
nagłą arogancją mężczyzny niższego rangą, ale chyba bardziej wynikającym-z-
faktu tonem.
- Dlaczego?
- Ona nam nie ufa. A my nie możemy ufać jej.
Wiedział, że to kiedyś się stanie, ale nie podejrzewał, że to Jonas będzie
pierwszy.
Chodził przez pokój, potrząsając głową. Przy kanapie, przekręcił się i siadł na
krawędzi. Rozłożył przed sobą ręce.
- Jest człowiekiem. Jeśli czegokolwiek spróbuje, będziemy wiedzieć.
- Nigdy jej nie doceniałeś.
Jonas przemieścił się i stanął przed nim, z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
- Zupełnie jak wtedy, kiedy próbowała Cię zabić.
Jego ręka powędrowała do blizny na ramieniu, jednej z kilku, które
umieściła tam za pomocą trzech kul.
W żadnym z jego najdzikszych marzeń, nie wyobrażał sobie atakującej go
kobiety. Miała serce wojownika. Więc taaaa, była odrobinkę nieprzewidywalna.
Ale to była jej najlepsza cecha. Była siłą, której można się spodziewać.
Jonas uśmiechnął się głupkowato.
- Wiem o czym myślisz - ona nie jest zabawką, Michael.
- Wiem o tym. Uśmiechnął się.
- Ale będzie interesującą towarzyszką24.
- Nie jest nawet twoją partnerką.
Nie mógł powstrzymać szyderczego uśmieszku.
- Ale będzie.
- Nie, nie będzie. Czy ty tego nie rozumiesz?
Jonas rozłożył ręce.
- Sprawi, że wszyscy zginiemy, zwłaszcza jeśli pójdziesz po Damona.
Nie byłeś w stanie się kontrolować kiedy zabili Elizabeth i to wpakowało nas w
łapy Castillo. Tym razem, będzie miał nasze wszystkie głowy, bo ty nie możesz
sobie odmówić następnego pieprz&
- Wystarczy!
Michael raptownie znalazł się na nogach, a Jonas instynktownie odskoczył.
Gniew gotował się wewnątrz niego, wraz z dziwną potrzebą chronienia jej.
Jonas miał rację, ale coś w więzi, jaka włączyła go z Tori przekraczało jego
24
Z wł. Compagna
32
zmysły.
- Walczyłbyś ze mną przez to? Nie widzisz co ona Ci zrobiła?
Tak błagalnego wyrazu twarzy Jonasa, Michael nie widział od dekad.
Jonas był zbyt przestraszony, by pomóc im ułożyć plan.
Musiałby zostać łagodnie wprowadzony do pomysłu, bo inaczej go rozwali.
Michael wypuścił z płuc powietrze i przybliżył się.
Jego ręka unosiła się powoli, by poklepać Jonas w ramię.
- Dobra, rozumiem twój punkt widzenia fratello25. Może jestem odrobinę
pijany jej wyobrażeniem. Wiesz jak to jest.
- Nie.
Jego oczy spojrzały w oczy Michaela.
- %7ładna ludzka kobieta nie wywołała u mnie takiego efektu.
- Nie. Ale przypominam sobie pewną sorellę26, którą miałeś na rękach i
kolanach w Rzymie.
Jonas zachichotał.
- To było co innego.
- Doprawdy?
Jonas wpatrywał się chwilę w jego oczy.
- Michael, ona była jedną z nas.
- Czy to na prawdę robi tak dużą różnicę? Wszyscy byliśmy wtedy ludzmi.
- Taa, ale nie możemy mieć człowieka w pobliżu klanu. To się nie uda.
Sorella ją zabije.
Michael się zatrzymał, jego dłonie pragnęły zwinąć się w pięści, ale wziął
głęboki oddech.
- Nie postąpią przeciwko mojemu słowu.
- Prawdopodobnie masz rację.
Jonas klepnął ręką ramię Michaela.
- Jesteś moim bratem. Pragnę tego dla Ciebie, ale musisz pamiętać, że
Alana ma prawie tak samo dużo mocy jak my, ponieważ Danny jest jej
partnerem. Następnym człowiekiem. Bez Ciebie będącego padrone, jeśli
wezmiesz człowieka, nie będziemy mieli wystarczająco dużo siły, by
powstrzymać inne rodziny, gdyby próbowały przejąć władzę.
Potrzebujesz prawdziwej partnerki - i to niedługo.
Michael pozwolił napięciu wypływać ze swojego ciała.
- Jesteś sprzysiężony do utrzymania tego w sekrecie, jak zwykle.
Jonas przytaknął.
- Jak zawsze.
25
Z wł-> Brat
26
Z wł-> Siostra
33
- Victoria nie jest zwykłym człowiekiem. Nie wie nic na temat jej własnych
zdolności, ale wyczułem je, kiedy byliśmy związani. Ma moc w swojej krwi, jak
stare wiedzmy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]