[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ramieniu. Skorzystał też z okazji, żeby spławić Tricię. Rzucił
jej wymowne spojrzenie i stanowczym głosem zarządził:
- Koniec przerwy. Wracamy do człowieka na Księżycu.
Nie przeszkadzać!
Nie ruszyła się z miejsca, nadal ich obserwowała. Tym
razem, naprawdę już zdenerwowany, zwrócił się bezpośrednio
do niej:
- Nie masz nic innego do roboty?
- W tej chwili nie - odrzekła pogodnie - a zresztą Katie
chce, żebym posłuchała, prawda, kochanie?
- Ciocia lubi bajki - zgodziła się jej siostrzenica -
pozwólmy jej zostać.
- Widzisz? - Tricia spojrzała porozumiewawczo na
kuzyneczkę, jakby odegrały wcześniej wyreżyserowaną scenę.
Za to oblicze Sama wyglądało jak chmura gradowa.
- Nic ciekawego nie usłyszysz. W tej opowiastce nie ma
krwawych zbrodni.
- I dobrze - ucieszyła się Tricia. - Przyda mi się jakieś
urozmaicenie. Różnorodność przydaje życiu smaku.
Na monotonię faktycznie nie mógł narzekać, działo się
wiele, aż nadto. Stały był tylko zapach kwiatów i słodyczy,
który otaczał tę kobietę, zuchwałą i niebezpiecznie bliską, cały
czas krążącą wokół niego. Jej ostatnie słowa wywołały w
umyśle Sama zgoła niepożądane skojarzenia. Natychmiast
wyobraził sobie, w jaki sposób mężczyzna i kobieta,
mieszkający pod jednym dachem, mogą urozmaicić wspólnie
spędzone chwile, zwłaszcza noce. Oczyma wyobrazni ujrzał
pikantne sceny z filmów dla dorosłych.
ROZDZIAA CZWARTY
Letnia bryza poruszała gałązkami wiązu, które rzucały na
trawnik roztańczone cienie. Erik siedział pod drzewem w
ogrodowym fotelu. Noga jeszcze bolała, oczy zamykały się ze
zmęczenia, lecz nie mógł się nacieszyć słonecznym
popołudniem i odpoczynkiem na łonie natury w otoczeniu
najbliższych. No i odzyskanym życiem.
Patrzył z podziwem na człowieka, któremu zawdzięczał
ponowne narodziny, a na własną siostrę z rosnącym
niepokojem. Tricia miała twardą głowę i miękkie serce. Z
uporem godnym lepszej sprawy pakowała się raz po raz w
nieodpowiednie związki i nikt nie mógł jej przekonać, że
nowy ukochany to kolejny życiowy nieudacznik, skupiony
wyłącznie na własnych problemach.
Miała dziwną słabość do straceńców. Zostawała potem ze
złamanym sercem, nieszczęśliwa, ale nie wyciągała wniosków
z własnych niepowodzeń. Przeciwnie, im usilniej starano się
ostrzec ją przed kolejną ofiarą losu, tym bardziej się
angażowała. Znając przekorne usposobienie siostry, Erik miał
pewność, że decyzja o zaproszeniu Sama należała do
pochopnych. Gdyby się dowiedziała, że przeżył osobistą
tragedię, natychmiast przylgnęłaby do niego. To tak, jakby
zamknąć łakomczucha w cukierni i tłumaczyć, że nadmiar
słodyczy szkodzi zdrowiu.
I bez tego bez przerwy się koło niego kręciła, posyłała mu
uśmiechy i zalotne spojrzenia. Erik nie słyszał z daleka słów,
ale sądząc po minie Sama, mógł się domyślać, że zaczepki
Tricii sprawiają mu taką przyjemność, jak brzęczenie muchy.
Pozostawało mieć nadzieję, że pełne rezerwy zachowanie
gościa ostudzi niewczesne zapały dziewczyny i nauczy ją
trochę rozumu. Każda interwencja pogorszyłaby sprawę.
Erik niewiele opowiadał przyjacielowi o siostrze, bo
wiedział, że Sam nie ma ochoty słuchać o cudzych kłopotach.
Pogrążony we własnym cierpieniu, nie interesował się ludzmi
ani otaczającym światem. Ilekroć przyjął jakieś zaproszenie,
snuł się gdzieś na obrzeżach albo zaszywał w
najciemniejszym kącie, obecny tylko ciałem, lecz daleki
duchem. Chociaż Erik wielokrotnie próbował pokazać mu
jasną stronę życia, Sam uparcie tkwił w mroku, jakby wbrew
całemu światu dobrowolnie oddawał się samoudręczeniu. Erik
martwił się o niego, lecz nie umiał zmienić nastawienia
przyjaciela. Jakby tego było mało, teraz przybył mu jeszcze
jeden powód do niepokoju: zachodziła obawa, że łatwowierna
Tricia zakocha się w tym ponuraku i przeżyje kolejne
rozczarowanie. Wysoce prawdopodobne, ale jej serce, tyle
razy złamane, zawsze się jakoś zrastało, a na słodką buzię po
jakimś czasie powracał uśmiech. Zatem i tym razem nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]