[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gadatliwych pisarków, układaczy dziwnych
przygód. Zmyślenie nie jest tu zbyt oddalonem
od rzeczywistości; w bohaterze żyje człowiek,
człowiek pomimo pierwotności opiewającej go
poezyi wielki, a wielki przez swoją prostotę i przez
swe czyny. Wodzowi, a potem ludowi swemu, po-
został wiernym; biegł do obcych krajów, aby dla
wyswobodzenia ludzi narażać swe życie; w chwili
śmierci zapomniał o samym sobie, myśląc, że
umiera dla dobra innych.,. Każdy z nas, mówi
Beowulf, musi wcześniej lub pózniej zakończyć
ten żywot śmiertelny. Niechże też każdy, nim um-
rze, o ile podobna, czyni sprawiedliwość. "
Spójrzmy na te potwory, które Beowulf zgładza
ze świata, a które są ostatniemi wspomnieniami
starodawnych wojen przeciw rasom niższym oraz
pierwotnej wiary religijnej; przypatrzmy się temu
życiu pełnemu niebezpieczeństw, nocom przeby-
tym pośród bałwanów morskich, wszystkim
wysileniom człowieka, mocują go się z dziką
naturą; popatrzmy na tę pierś niezwyciężoną, o
114/259
którą roztrzaskują się piersi strasznych bestyi, na
te mięśnie niesłychanie
potężne, które, gdy się wyprężą, kawałami
ciało wydzierają z potworów: a wszystko to poz-
woli nam dostrzedz w mgle legendy i w świetle
poezyi tych dzielnych ludzi, którzy wśród szałów
wojennych i gwałtów temperamentu własnego,
zaczynali wytwarzać naród i państwo.
V.
POEMATY POGACSKIE. RODZAJ I SIAA
UCZU. KSZTAAT UMYSAOWOZCI I JZYKA.
GWAATOWNOZ WRA%7łEC I CHROPOWATOZ
WYRA%7łENIA.
Jeden poemat prawie zupełny i dwa lub trzy
ułamki kilku innych: oto wszystko co ze starej,
świeckiej poezyi angielskiej pozostawiły nam dwa
wypadki dziejowe: wkroczenie chrześcijaństwa do
Anglii i podbój jej przez Normandów francuzkich.
Zresztą fakty te powstrzymały, lub własną twórc-
zością zdławiły, cały rozwój twórczości pogańskiej,
germańskiej i barbarzyńskiej. Lecz to, co przetr-
wało, aż nadto dostatecznie wykazuje oryginal-
ność i potęgę geniuszu poetyckiego, który wrod-
115/259
zony jest temu plemieniu i pozwala odgadnąć
kwiat, co miał w przyszłości rozwinąć się z tego
pąka.
Plemię to posiadało głębokość i powagę uczu-
cia poetyckiego, w stopniu najwyższym. Poeci
jego nie przemawiają inaczej, jak pieśnią i
krzykiem. Krzykiem lub groznym pomrukiem jest
każdy z najkrótszych ich wierszyków. Potężną ich
piersią wstrząsa zawsze gniew, albo zapał, a
słowa śmiałe, czasem niejasne, przychodzą na us-
ta same przez się, nagle, bez wysiłku i sztucznoś-
ci. Nie mają talentu, ani umiejętności do kolejnego
i porządnego opisywania różnych części jakiegoś
przedmiotu lub wypadku. Pięćdziesiąt promieni
świetlanych do umysłów umiarkowanych i praw-
idłowo ukształconych przychodzi od każdego
przedmiotu, z kolei, i do tych umysłów wpadają
razem, jeden po drugim, jedną massą płomienną
i splątaną, która przez swoje poskoki i przypływy
powoduje głębokie wstrząśnienia. Trzeba tylko za-
poznać się z ich wojennemi, prawdziwie wojenne-
mi, pieśniami, pełnemi dzwięków twardych i gwał-
townych, odpowiednich tym glosom potężnym i
strasznym, aby dziś jeszcze, poprzez rozdziela-
jącą nas od nich przestrzeń dziesięciu wieków,
zarówno jak zmienionych obyczajów i języków,
wyraznie je usłyszeć. "Wojsko występuje (1).
116/259
Ptaki śpiewają. Stal dzwoni. Belka wojenna
(2)
----------------------------
(1) "Finsburg", wydanie Greiua, jako ciąg dal-
szy osobnego wydania poematu o Beowulfie, str.
75, 78. Cassel, 1867.
(2) Lanca, miecz.
grzmi. Księżyc świeci błądzący pośród
chmur. Powstają dzieła zemsty których
dopełnić ma gniew ludu. Wówczas usłyszano
na wałach morderczy zgiełk walki. Puklerz,
osłaniacz kości, w ręku walecznych pęknąć
musiał. Zciany twierdzy rozlegały się hukiem,
aż póki Garulf nie padł śród bitwy, Garulf,
syn Guthlafa, pierwszy z pomiędzy ludzi za-
mieszkujących ziemię. Dokoła niego wielu
walecznych leżało, umierając. Kruk nad nimi
krążył czarny i ponury. Była taka płomienis-
tość mieczów, jakby cały Finsburg stanął w
ogniu. Nigdy nie słyszałem opowiadania o
piękniejszej bitwie wojennej".
"Tu król Athelstan, (1) zwierzchnik hrabiów,
który naramienniki rozdaje szlachetnym, i
brat jego także, Edmund z Etbeling, zdobyli
chwalę dośmiertną, ostrzami mieczów swych,
117/259
tu, w Brunanburhu. Przebili ścianę puklerzy,
zrąbali wyniosłe sztandary, uderzeniami
swych młotów, oni, synowie Edwarda! Wro-
gowie padli, wojownicy z narodu Szkotów,
ludzie z okrętów, padli ugodzeni śmiertelnie,
a równina użyzniła się krwią ludzką. Tymczasem
słońce wysokie, wielka gwiazda, błyszczące
światło Boga, Boga i pana wiekuistego, od
porannej godziny przesuwało się nad ziemią,
aż nakoniec wspaniały twór ten zapadł ku za-
chodowi. Tam kupami całemi leżeli wojownicy,
powaleni przez pociski, padający na puklerz,
omdlali, zmęczeni walką. A także i Szkoci,
wyczerpani czerwoną bitwą. Athelstan za sobą
pozostawił ucztę z trupów, krukowi czarnemu
o rogowym dziobie, orłowi rudemu, bladopióre-
mu zjadaczowi mięsa, jastrzębiowi, chciwemu
walk wojennych i tej szarej bestyi, wilkowi
leśnemu".
Niema tu nic okrom obrazów. Wypadki nie
przedstawiają się tym namiętnym mózgom nago i
z suchą etykietką ścisłego nazwania, lecz wnika-
ją w nie z całym orszakiem barw, kształtów i
dzwięków. Ztąd powstają wizye, wizye prawie
doskonale, budzące wszystkie właściwe sobie
wzruszenia, a także uczucia, które przedłużają tr-
wanie wizyi, a któremi są: radość, wściekłość, za-
118/259
pał. W mowie tych ludzi strzały nazywają się
"wężami Heli, wyrzucanemi z rogowego łuku";
okręty " wielkiemi końmi morskiemi"; morze jest
"czarą pełną fal", hełm "zamkiem na głowie".
Gwałtowność, z jaką otrzymują wrażenia, tak
dalece wymaga niezwykłego sposobu wyrażania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]