[ Pobierz całość w formacie PDF ]

około trzydziestu procent tego, co powinien. Do tej pory nikt się takimi szczegółami
nie interesował. Wrocław leży daleko od Berlina, nigdy nikt tutaj nie przyjeżdżał.
Upiór wyraził swe zdumienie z faktu, że ani jeden z obecnych oficerów nie
miał jakiegokolwiek odznaczenia bojowego.
- Nigdy nie byliśmy na froncie - oświadczył Hauptmann Dose, najgłupszy z
oficerów pułku.
Po raz pierwszy upiór uśmiechnął się, ale nie był to uśmiech przyjacielski, nie
bardziej przyjacielski niż mina, jaką przybrał mówiąc: - Będziecie. Wojna jeszcze się
nie skończyła. W nadchodzących dniach będziecie potrzebować całej waszej wiedzy
wojskowej. Liczę, że jeszcze dzisiejszego wieczoru otrzymam od każdego z was
wniosek o przeniesienie do jednostki frontowej. - Następnie zwrócił się do adiutanta:
- Wyśle pan we wszystkie strony telegramy:  Przepustka anulowana. Natychmiast
zameldować się w pułku. Stan alarmowy. Podpisano: Oberst Bahnwitz, dowódca
pułku . Przypuszczam, że wiadomo panu, gdzie ci panowie się znajdują?
Adiutant zamiast odpowiedzi nieznacznie wzruszył ramionami. Prawdę
mówiąc nie miał o tym pojęcia. Postanowił wysłać ludzi do wszystkich miejscowych
barów i wszystkich burdeli z zadaniem przyprowadzenia jak największej liczby
oficerów, po czym uznał, że ma sprawę z głowy. Popatrzył na Hauptmanna Dose i
zdecydował zepchnąć zadanie na niego.
- Dose, to twoje zadania jako oficera inspekcyjnego.
Dose był tak zdumiony, że zapomniał zaprotestować.
- To przecież twoje zadanie, Dose - kontynuował adiutant - by w przypadku
alarmu zebrać pułk w komplecie.
I podał telegramy Hauptmannowi, niezdolnemu wykrztusić nawet jednego
słowa.
- Wyślij po telegramie do wszystkich, którzy są na przepustkach. Jako oficer
inspekcyjny musisz mieć wszystkie adresy.
Hauptmann Dose wyszedł chwiejnym krokiem.
Upiór obserwował nieprzeniknionym spojrzeniem jedynego oka swego
zastępcę. Postanowił go zachować. Tego rodzaju ludzie mogą się przydawać. Oberst
wiedział, jak w razie potrzeby pozbywać się sfory z Gestapo.
Ze śmiercią w duszy Dose przeszukiwał kartotekę adresową, zawierającą
zresztą błędne w większości dane, modląc się, by nalot aliancki natychmiast
zniszczył bombami cholerną kartotekę.
Pomimo wszystkich wysiłków zdołał dotrzeć tylko do dziewięciu ludzi z
tysiąca ośmiu, którzy poszli sobie na przepustki.
W poniedziałek urlopowicze wrócili, wszyscy pełni radości i chętni do
opowiadania o swych przygodach mniej czy bardziej pikantnych. Ale zastali koszary
wywrócone do góry nogami. Na swych biurkach wszyscy oficerowie znalezli małe
karteczki z wypisanymi trzema słowami, trzema przerażającymi słowami: -
 Natychmiast do dowódcy .
Najmniej doświadczeni pospieszyli wykonać rozkaz. Pozostali wykręcili
najpierw kilka telefonów, by zasięgnąć języka. Najroztropniejsi natychmiast się
rozchorowali i wezwali lekarza pułkowego. W godzinę pózniej opuszczali pułk w
karetkach pogotowia.
Wśród tych pierwszych znajdował się Hauptmann baron de Vergil, dowódca
kompanii sztabowej. W trzy godziny pózniej znajdował się w batalionie
marszowym. Prawda, że został awansowany na Majora, ale to nie sprawiło mu
żadnej przyjemności, ponieważ równocześnie otrzymał rozkaz udania się na front
wschodni. Choć jego wyobraznia nie zaliczała się do najbardziej błyskotliwych, nie
miał wątpliwości, co kryje przed nim przyszłość.
- Wszy - myślał, drżąc z odrazy. - Brudni żołnierze, śmierdzący ludzie. - Miał
ochotę zapłakać, ale opanował się. Dowódca, który płacze odjeżdżając na front
rosyjski, to by zrobiło złe wrażenie.
W ciągu ośmiu dni 49. Pułk Piechoty znikł. Wszyscy oficerowie zabierali
swoje rzeczy. %7ładen nie wziął mniej niż dwie załadowane ciężarówki. Baron wziął
ich trzy.
Teraz, w sercu gór, dowodził grupą szturmową. W rekordowym tempie udało
mu się dać otoczyć przez Rosjan. We wszystkie strony słał prośby o pomoc i w końcu
podniesiono go na duchu obietnicą takiego wsparcia. Ale, wielkie nieba! Cóż to było
za wsparcie! Baron wściekł się, gdy je zobaczył. Kompania czołgów bez czołgów,
banda włóczęgów w łachmanach. Baron pienił się z wściekłości, całkowicie
zdecydowany, by być twardym, twardym jak stal Kruppa. Zupełnie nie pojął, że
przysłanym mu wsparciem była kompania wojowników o wielkim doświadczeniu,
dowodzona przez dwóch doskonałych oficerów frontowych. Ta kompania warta
była całego pułku garnizonowego. Każdy dowódca frontowy odczułby głębokie
zadowolenie na jej widok, ale u oficera garnizonowego wywoływała dreszcze. W
jego oczach wydawała się słoniem w składzie porcelany.
Dowódca, baron de Vergil, wlepił spojrzenie w białą opaskę na rękawie
Leutnanta Ohlsena, na której dawał się odczytać napis  Pułk karny , z dwiema
uszkodzonymi trupimi główkami na początku i końcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Hassel Sven Batalion marszowy
    Higgins Clark_WhereAreYouNow
    Drzewinski Andrzej Zabawa w strzelanego
    Złodzieje koni
    Comedy Incarnate_ Buster Keaton, Physica Noel Carroll
    Meritum RachunkowoÂść 2008
    Bunch, Chris & Cole, Allan Sten 6 The Return of the Emperor
    Harry Turtledove The Best Alternate History Stories Of The
    L.C. Chase R
    Kirst Hans Helmut Noc generalow
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl