[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mandelę, i z Libii ogarniętej powstaniem. Wszystkie wyrażały mieszaninę
cierpienia i nadziei.
- Przez to zdjęcie o mało nie zginął - poinformował ją J. B., wskazując
fotografię zrobioną w osławionej Alei Snajperów w Sarajewie.
Laura przyglądała się leżącym na ulicy ciałom, kobiecie uciekającej przed
serią z karabinu.
- Postrzelili go?
- W udo. Ale zamiast uciekać, pomógł rannemu żołnierzowi ONZ wydostać
się spod ostrzału. A to zdjęcie& - zatrzymali się przed serią niewielkich fotografii
zatytułowanych po prostu Upadek muru - Ted zrobił podczas otwarcia Bramy
Brandenburskiej w listopadzie tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego
roku. Kiedy wreszcie udało mu się bezpiecznie wydostać z tłumu, był
posiniaczony, podrapany, a nawet podeptany, ale fotografie, które przywiózł, są
najbardziej poruszające ze wszystkich, jakie widziałem.
Nim zdążyła mu odpowiedzieć, J. B. pomachał do kogoś.
- To Ring Farley - poinformował Laurę. - Nie widziałem go od lat. Oglądaj
sobie. Potem cię dogonię.
- W porządku. - Laura poszła dalej i zatrzymała się przed kolejną fotografią.
Był na niej mały chłopiec, który szedł ulicą zasypaną gruzem. Kurczowo
obejmował podartego misia, którego uratował z wybuchu. Patrzył prosto w
obiektyw, a w jego oczach widać było zarówno strach, jak i dumę z posiadania.
- To moje ulubione zdjęcie.
Nie musiała się odwracać. Wiedziała, że tuż za nią stoi Ted. Był tak blisko,
że czuła zapach jego wody po goleniu.
- Niezwykłe - przyznała stłumionym głosem. - Mam wrażenie, jakbym znała
tego chłopca.
- Polubiłabyś go. - Stanął obok poruszony łzami w jej oczach. Zobaczył je,
gdy odwróciła się, żeby spojrzeć na niego. - Ma na imię Elrak. Jest Chorwatem, ma
siedem lat i wie, gdzie sprzedać paczkę amerykańskich papierosów za bochenek
chleba. - Poklepał kieszeń na piersi, w której, sądząc po zarysach, trzymał paczkę
marlboro. - Dlatego nie mogłem rzucić palenia.
To ją zaskoczyło. Te słowa ukazywały Teda Kandalla innego, niż znany z
prasy porywczy playboy, wrażliwego.
- Masz rację - przyznała. - Lubię go. - Jeszcze raz spojrzała na zdjęcie. Nie
mogła od niego oderwać wzroku. - Co z nim będzie?
Ted wzruszył ramionami.
- Trudno powiedzieć. Udało mu się przetrwać, mimo że jego dom został
zburzony. Przed wyjazdem z Sarajewa odszukałem jego rodzinę i znalazłem dla
nich nowe mieszkanie. Mam nadzieję, że będzie tam bezpieczny.
- Opowiedz mi o innych fotografiach.
- Bardzo chętnie. - Ujął ją pod rękę i poprowadził przez salę, zatrzymując się
przed kolejnymi zdjęciami. Opowiadał o wszystkim, co przedstawiały, ożywiał
fotografie wzruszającymi, niekiedy zabawnymi historyjkami.
To jego sposób na odreagowanie całej tej ohydy, myślała, od czasu do czasu
zerkając ukradkiem w jego stronę. Sposób na to, żeby można to było jakoś znieść.
- Cześć, wielki bracie!
Laura odwróciła się na dzwięk wesołego, młodego głosu. Zobaczyła śliczną
dziewczynę, która podeszła do Teda i objęła go ręką w pasie. Miała na sobie
bardzo krótką obcisłą czarną sukienkę, buty na wysokim obcasie i szare skarpetki.
Na jej twarzy gościł figlarny uśmiech, który bardzo przypominał uśmiech Teda.
- Złotowłosa! - Ted przytulił ją serdecznie. - Jesteś sama?
- %7łartujesz? Wszyscy moi przyjaciele tu są. Liczą na darmowe kanapki i
szampana. - Spojrzała na Laurę i trąciła Teda łokciem w żebra. - Nie przedstawisz
mnie?
- Och - zaśmiał się Ted. - Przepraszam. To jest Laura Spencer, pasierbica J.
B. i nowy wydawca Sentinela . Lauro, poznaj moją małą siostrę, Sandrę.
- Cześć - przywitała się Sandra i jeszcze raz trącając go w żebra. dodała: -
Uważaj, kogo nazywasz małą. - Wyciągnęła dłoń do Laury. Miło mi cię poznać,
Lauro. Mój brat wiele mi o tobie opowiadał.
Laura spojrzała na Teda zdziwiona.
- Tak?
- Uhm. Ale nie martw się. Mówił same dobre rzeczy. To bardzo dziwne,
biorąc pod uwagę to, co myśli o dziennikarzach.
- Ach, tak. - Laura zaczynała lubić tę dziewczynę. - A co on myśli o
dziennikarzach?
Sandra wzięła maleńką kanapkę z tacy, którą niósł przechodzący obok
kelner, i włożyła ją do ust.
- Nienawidzi ich - powiedziała, oblizując palce. - I to strasznie. Kilka lat
temu walnął jednego w twarz, rozciął mu usta i wybił dwa zęby. Facet chciał nas
pozwać do sądu, ale po rozmowie z ojcem przystał na ugodę.
- Musisz wybaczyć mojej siostrze - powiedział Ted, mierzwiąc jej jasne
włosy. - To urodzona plotkara. Zawsze nazywaliśmy ją Louellą.
- To nie plotki, to najprawdziwsza prawda&
Wpadła na nich ekipa telewizyjna. W mgnieniu oka otoczyli Teda i Sandrę.
- Czy możemy państwa sfilmować, panie Kandall? Może powie pan kilka
słów dla widzów wiadomości o szóstej. Jak się pan czuje po tylu latach
nieobecności, w Teksasie?
Ted zaczął odpowiadać, a Laura dyskretnie się wycofała. Zastanawiała się,
które zdjęcia jeszcze obejrzeć, gdy usłyszała przekleństwo i trzask. Zrobiło się
zamieszanie. Wszyscy rzucili się w stronę Teda i Sandry.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]