[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówię, i nie spieraj się ze mną. Klucz od piwnicy z winem jest w toaletce, w trzeciej
szufladzie od góry, zawinięty w drugą parę pończoch od lewej.
Katarzyna posłusznie odnalazła wskazane miejsce.
Pamiętaj, druga para powiedziała panna Viner. W pierwszej są moje brylantowe
kolczyki i broszka z filigranem.
O zdziwiła się Katarzyna. Nie wolałaby pani, \ebym je przeło\yła do kasetki na
bi\uterię?
Panna Viner wydała przeciągłe, pełne oburzenia prychnięcie.
Nie, dziękuję! Mam na to zbyt wiele zdrowego rozsądku. Mój Bo\e, pamiętam jak mój
ojciec kazał zbudować sejf pod schodami. Chodził dumny jak paw. Oświadczył matce: Teraz,
Mary, ka\dego wieczoru będziesz mi przynosić swoją kasetkę z bi\uterią, a ja ją zamknę w
sejfie . Moja matka była taktowną kobietą i wiedziała, \e mę\czyzni lubią robić wszystko po
swojemu, więc przynosiła mu kasetkę, jak sobie \yczył. Pewnej nocy włamali się do nas
złodzieje i oczywiście przede wszystkim wzięli się do sejfu. Nic dziwnego, skoro ojciec
rozpowiadał o nim w całym miasteczku. Mo\na by pomyśleć, \e trzyma tam co najmniej
diamenty króla Salomona. Zabrali wszystko, puchary i srebrne kubki, i złoty talerz, który
ojciec dostał w prezencie, i kasetkę z bi\uterią. Westchnęła na wspomnienie. Mój ojciec
bardzo się martwił utratą bi\uterii matki. Był tam wenecki naszyjnik i bardzo piękne kamee, i
bladoró\owe korale, i dwa pierścionki z całkiem sporymi brylantami. Wtedy, oczywiście,
musiała mu się przyznać, \e jako rozsądna kobieta trzymała bi\uterię między gorsetami, w
naprawdę bezpiecznym miejscu.
Więc kasetka była zupełnie pusta?
Ale\ nie zaprotestowała panna Viner za mało by wa\yła. Moja matka, jako bardzo
mądra kobieta, wzięła to pod uwagę. Trzymała w niej guziki; kasetka doskonale się do tego
nadawała. Guziki do butów w najwy\szej szufladce, ni\ej guziki do spodni, a na samym dole
pozostałe. Co najdziwniejsze, ojciec bardzo się złościł. Powiedział, \e nie znosi oszustwa. Ale
nie będę cię dłu\ej zatrzymywać; musisz iść zadzwonić do swojego przyjaciela. I pamiętaj,
\ebyś wybrała ładny kawałek mięsa, i powiedz Ellen, \e ma wło\yć całe pończochy, jak będzie
usługiwała przy obiedzie.
Ona ma na imię Ellen czy Helen, panno Viner? Myślałam&
Panna Viner przymknęła oczy.
Potrafię wymówić h nie gorzej od innych, moja droga, ale uwa\am, \e Helen nie jest
właściwym imieniem dla słu\ącej. Nie wiem, co sobie wyobra\ają te matki z ni\szych sfer w
dzisiejszych czasach.
Przejaśniło się, kiedy Knighton zajechał pod domek. Blady, kapryśny promień słońca
rozpłomienił włosy Katarzyny, która wyszła mu na powitanie do furtki. Podszedł do niej
szybkim krokiem, niemal podbiegł.
Mam nadzieję, \e nie przeszkadzam? Po prostu musiałem się z panią zobaczyć. Pani
znajoma nie ma chyba nic przeciwko temu?
Zaraz ją panu przedstawię. Potrafi być naprawdę przera\ająca, ale wkrótce się pan
przekona, \e ma najlepsze serce na świecie.
Panna Viner siedziała majestatycznie w salonie, obwieszona kameami, ocalonymi w tak
opatrznościowy sposób. Powitała Knightona z godnością i surową uprzejmością, które
zmroziłyby niejednego. Maniery Knightona były jednak tak czarujące, \e po jakichś dziesięciu
minutach panna Viner wyraznie odtajała. Obiad upłynął w miłej atmosferze. Ellen, czy Helen,
w nowej parze jedwabnych pończoch (bez oczek) pełniła obowiązki kelnerki. Po posiłku
Katarzyna i Knighton udali się na spacer, a kiedy wrócili, zostawiono ich samym sobie, bo
panna Viner poszła się poło\yć.
Gdy samochód w końcu odjechał, Katarzyna wolno weszła na piętro. Głos panny Viner
przywołał ją do sypialni.
Twój przyjaciel pojechał?
78
Tak. Dziękuję, \e pozwoliła mi go pani zaprosić.
Nie ma za co. Nie myśl sobie, \e jestem potworem bez serca, który nic nigdy dla nikogo
nie zrobi.
Myślę, \e jest pani kochana powiedziała Katarzyna z uczuciem.
Hm odparła panna Viner, udobruchana. Katarzyna wychodziła ju\ z pokoju; starsza pani
przywołała ją raz jeszcze:
Katarzyno?
Tak?
Myliłam się co do tego twojego przyjaciela. Kiedy mę\czyzna chce zrobić wra\enie na
kobiecie, mo\e być serdeczny i uprzejmy, i gotów świadczyć drobne uprzejmości, i w ogóle
czarujący. Ale kiedy mę\czyzna jest naprawdę zakochany, przypomina bezbronne jagnię. No
więc, ile razy ten młody człowiek na ciebie patrzył, tak właśnie wyglądał. Odwołuję to, co
powiedziałam rano. To jest szczere.
XXXI
PAN AARONS JE OBIAD
Ach odetchnął pan Aarons z zadowoleniem. Pociągnął długi łyk ze swego kufla, odstawił
go z westchnieniem, otarł pianę z ust i uśmiechnął się przez stół do pana Herkulesa Poirot,
którego był gościem. Dajcie mi powiedział pan Aarons porządny stek i kufel czegoś
dobrego i zabierzcie sobie te wasze francuskie wymyślne smakołyki i licho wie co jeszcze,
wasze omlety i maciupeńkie przepiórki. Dajcie mi powtórzył solidny stek.
Poirot, który właśnie spełnił to \yczenie, uśmiechnął się ze zrozumieniem.
Chocia\ nie powiedziałbym złego słowa o steku i puddingu z cynaderek ciągnął pan
Aarons. Ciasto jabłkowe? Tak, poproszę jabłecznik, panienko, i jeszcze bitą śmietanę.
Obiad trwał. W końcu, z długim westchnieniem, pan Aarons odło\ył ły\eczkę w oczekiwaniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]