[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Więc dlaczego w jego głowie siedział ktoś inny?
Spojrzał na swoją niewolnicę. Pasowała do niego pod każdym względem. Lana była
świetnie wykształcona. Utrzymywała swoje cudowne ciało w formie codziennymi wizytami na
siłowni. Sięgała trzydziestki piątki, ale Stef wiedział, że już regularnie odwiedza chirurga
plastycznego. Była olśniewająca i nie zamierzała być nikim innym. Co najważniejsze, wiedziała
kim była i czego chciała. Tego wymagał absolutnie od kobiet, z którymi się 'spotykał'.
Jennifer Waters była przeciwieństwem tej kobiety. Tę małą malarkę można było określić
jedynie jako gorący bałagan. Miała ledwie dwadzieścia dwa lata i żadnego pojęcia kim jest. Jej
prace zapowiadały się świetnie, ale potrzebowała lat na powściągnięcie swoich
niezdyscyplinowanych dróg. Przybyła do Bliss z nadzieją, że będzie mogła się od niego uczyć, ale
Stefan nie uczył. Nie sztuki. W artystycznym światku miał renomę zbliżającego się władcy, ale nie
miał pojęcia jak uczyć tego co robił.
Nie wiedział też jak wyrzucić tę kobietę ze swojej głowy. Była stanowczo za młoda, by była
tym czego potrzebował. Lana to o wiele lepszy wybór. Kulturalna i obyta. Z jej fryzury nigdy nie
wystawał ani jeden włosek, na paznokciu nie widniał żaden odprysk. Jen miała zawsze farbę pod
paznokciami. Stefan potrafił powiedzieć jakie farby miała na swojej palecie patrząc jedynie na jej
paznokcie. Był całkowicie zafascynowany jej dłońmi.
"Wstań." Powiedział, chcąc pozbyć się kłopotliwych myśli.
Lana uniosła się z niewielkim wysiłkiem. Stała spokojnie kiedy na nią patrzył. Nie czekała
na jego ocenę. Stef nie miał wątpliwości, że wiedziała dokładnie jak dobrze wygląda i jak bardzo
chciał jej seksualnie. Stefan wiedział, że czekała tylko na jego następną komendę.
"Pokaż mi się." Powiedział cicho.
Podeszła na środek surowo urządzonego pokoju i pochyliła się nad pluszową sofą. Dłonie
oparła o poręcz. Uniosła swój idealny tyłek do góry. Stefan westchnął, zadowolony z jej uległości.
Prawie nigdy nie musiał dyscyplinować Lany. Okazjonalnie spózniała się z powodu pracy. W
rezultacie lądowała na jego kolanach albo na krześle do chłosty, licząc stopień naruszenia, ale to
były rzadkie okazje. Lana nie bawiła się w to jak inne. Nie była celowo nieposłuszna, by zmusić go
do zdyscyplinowania jej. I to dlatego była wciąż zapraszana do jego pokoju zabaw. Stefan przebiegł
dłonią po jej kręgosłupie i pozwolił swoim palcom zagłębić się w szczelinie jej pośladków.
Uwielbiał kształtne linie jej ciała. Jej nogi sięgały nieba. Naprawdę była dziełem sztuki. Poczuł jak
jego zainteresowanie rośnie, gdy usłyszał nadjeżdżający samochód.
Stefan spojrzał przez okno wykuszowe i zobaczył wjeżdżającego beżowo białego SUV'a.
Kierowca nacisnął na hamulce i przystąpił do efektownego trzaśnięcia drzwiami. Stef uśmiechnął
16 Marka butów malezjańskiego projektankta mody
się. To był Rye. Spodziewał się, że to Max przyjedzie brutalnie go zamordować, ale cieszył się
widząc Rye'a. To znaczyło, że Rachel okazała się świetną współ-konspiratorką. Pozostawił jej
możliwość wybrania, któremu bratu przekaże jego ofertę i wybrała właściwie. To Rye'a musiała
złamać. Max za nim podąży.
"Mamy towarzystwo." Powiedział Stef i tak wsuwając palec w jej ciasną cipkę. Dobra
dziewczynka. Nie było powodu by karać ją, bo Rye okazał się chorobliwie zazdrosny. Nie będzie to
pierwszy raz, gdy Rye zastanie go uprawiającego seks.
Stef uśmiechnął się na myśl o ich wspólnych latach młodości. Max i Rye nie zawsze dzielili
się jedynie między sobą. Korzystali również z paru zabaw Stefa. Przypomniał sobie szczególnie
gorącą noc kiedy wszyscy trzej dzielili jedną kobietę. Jego kciuk zawędrował do góry, by zakręcić
się wokół łechtaczki Lany. Jęknęła delikatnie. "Cicho." Powiedział Stef, upominając ją. "Dam ci
znać kiedy będziesz mogła wydawać dzwięki, skarbie."
Zamknęła usta i nie zrobiła żadnego ruchu by się zakryć nawet gdy rozległo się pukanie do
drzwi.
"Proszę." Stefan dodał kolejny palec i zwiększył tempo. "Powstrzymaj się, dopóki ci nie
pozwolę."
Wszedł Rye. "Co ty do cholery robisz, Stef?"
"No cóż, w tej chwili się bawię." Czuł ciepło jej szparki. Była soczysta i mokra. Lana
reagowała wyjątkowo. Jej ciało było wytrenowane by dostarczać przyjemności, więc spodziewała
się tego. Stefan czuł ile kosztowało ją stanie nieruchomo i pozwolenie by ją zadowolił. Wymagało
dyscypliny by tak się stało. Zachwycał się dyscypliną.
"Mógłbyś przestać się bawić i pogadać ze mną chwilę?" Pytanie Rye'a przeszło w
zirytowany syk.
To nie zaniepokoiło Stefana. Miał pewien obowiązek. "Nie, możesz porozmawiać ze mną
właśnie tak albo poczekać, aż skończę z moją niewolnicą." Stefan wsunął palce do jej zaciskającej
się szparki i przekręcił. Wiedział dokładnie w jaki punkt uderzyć.
"Pieprzyć to, Stef." Warknął Rye. "Mam z tobą poważny problem."
Będzie musiał cierpliwie poczekać. "Nasz gość zamierza okazać zirytowanie, kochana."
Powiedział do swojej niewolnicy Stefan. "Może powinnaś dojść, a potem będziemy mogli odpłacić
mu się należną uwagą. Uważaj się za ściągniętą ze smyczy."
Lana naparła na jego dłoń, pieprząc jego palce. Jęknęła głośno kiedy uderzył w odpowiedni
punkt i odleciała. Jej skórę oblał śliczny rumieniec. Pozwoliła swojej głowie opaść i jęknęła
przeciągle wydobywała ze swojego orgazmu maksimum satysfakcji. Kiedy Stefan upewnił się, że
skończyła, wysunął palce z jej ciała i odwrócił się do Rye'a.
"Jak mogę ci dzisiaj pomóc, Rye?" Stefan dokładnie wiedział, czym Rye poczuł się urażony,
ale musiał przyznać, że czekał na zbliżającą się konfrontację. Wyciągnął ze spodni chusteczkę i z
wdziękiem wytarł dłoń. Lana w milczeniu upadła na kolana, przyjmując odpowiednią pozycję przy
jego boku. Pozwolił swojej dłoni wsunąć się w jej włosy, potwierdzając jej dobre zachowanie.
Rye nie wyglądał jakby był pod wrażeniem. Stefan wiedział, że większość mężczyzn nie
potrafiłaby oderwać oczu od tak ślicznej niewolnicy, ale Rye był inny. "Co ci do kurwy nędzy
przyszło do tego zakutego łba, żeby zaproponować Rachel wprowadzenie się tutaj?
"Cóż za język." Zaśmiał się Stefan podchodząc do barku. Nalazł sobie szkockiej. Była
absurdalnie droga, ale on zawsze miał to co najlepsze. "Ja tylko zaoferowałem ślicznej Rachel
miejsce do zatrzymania. Byłem po prostu dobrosąsiedzki. Wspominała, że zamierza wkrótce
poszukać nowego domu."
"Ona niczego od ciebie nie potrzebuje." Rye przemierzał pokój, najwyrazniej nie mogąc
ustać w miejscu.
Stefan spojrzał na swojego najlepszego przyjaciela. Razem dorastali. Ojciec Stefana był
ekscentrycznym milionerem, który polubił Bliss i sprowadził tu swojego syna. Stefan został z armią
służących nawet po tym jak jego ojciec wrócił do swojego znanego i bogatego stylu życia i
rodzinnej rezydencji w Dallas. Rye i Max stali się jednym z najważniejszych powodów, dla których
wolał zostać w miasteczku. Byli braćmi jakich nigdy nie miał. Callie stała mu się bliska jak siostra.
Oni i reszta niekonwencjonalnych mieszkańców stali się jego rodziną.
Zastanawiał się czy Rye zdaje sobie sprawę, że wygląda w tym momencie jak
rozwścieczony byk. Jego zazwyczaj szczęśliwy i radosny przyjaciel zmienił się w drapieżne
zwierzę krążące wokół przeciwnika. Stefan nagle zaczął się niezmiernie cieszyć, że Rachel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]