[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kelly'ego, ale został zatrzymany na rogatce przed mostem. Jakiś sympatyk armii
Kel!y'ego dał mu dwadzieścia pięć centów na bilet do Chautauąua Park. Po
przybyciu do obozu Jack zameldował się u generała Kelły'ego i dostał przydział
do ostatniej dru\yny stra\y tylnej.
Zarząd linii kolejowej Omaha Chicago był wrogo usposobiony do armii Kelly'ego,
obawiał się bowiem, \e jeśli udzieli jej bezpłatnego transportu w towarowych
wagonach, będzie to niebezpieczny precedens. Posadzono więc w pociągach
uzbrojonych detektywów z organizacji Pinkertona, aby odpierali ataki armii na
wagony, z dwie doby Jack wraz z całą armią le\ał przy torach, smagany śniegiem z
deszczem, gradem i ulewą. Dwie młode damy z Council Bluffs namówiły pewnego
chłopca, \eby ukradł swemu tacie lokomotywę, a komi-
t sympatyków armii z Omaha wystarał się o zestaw
igonów towarowych. Ale kiedy pociąg nadjechał, okazało się, ze nie pomieści
całej armii, trzeba więc było z \alem odesłać go z powrotem.
Po wielu zakończonych niepowodzeniem utarczkach
¦ zdecydowaÅ‚ poprowadzić armiÄ™ marszem na Wa-
ton i tam połączyć się z generałem Coxeyem. Uszy-
6?
kowana na drodze armia, z dwunastu wozami wyłado wanymi prowiantem i sprzętem
obozowym, ofiarował nymi przez ludność Omaha i Council Bluffs, z ch0~ rągwiami i
sztandarami, i z generałem Kellym, który i^ czele swych wojsk dosiadał pięknego
czarnego konia, po darowanego mu przez pewnego entuzjastÄ™, obywatela miasta
Council Bluffs przedstawiała wspaniały widok Po dwóch dniach marszu zdarły się
podeszwy butów Jacka. Maszerował w skarpetkach. Zwrócił się do inten-dentury,
aby usłyszeć, \e nie mają dla niego butów. Następnego dnia dorobił się tylu
pęcherzy, \e nie mógł iść dalej. Na znak protestu pomaszerował boso... dzięki
czemu intendent natychmiast wydał mu buty.
Stan Iowa powitał ich przyjaznie i gościnnie. Gdy armia wkraczała do miasta,
cała ludność wyległa na] główną ulicę z chorągwiami i sztandarami. Ledwie*
wojska rozbiły obóz, przybywały tłumy gości - śpiewali razem pieśni, słuchali
politycznych przemówień, śledzili mecz miejscowej baseballowej dziewiątki z
reprezentacją armii. Jack zapisał w dzienniku, \e damy łączyły swe słodkie
głosiki z basami chłopaków, ochrypłymi od zimna. Pisze te\ z dumą, \e wszyscy
jak najlepiej mówili . o armii, a niejeden był zaskoczony dobrymi manierami i
poczciwością chłopaków.
Niepoprawny indywidualista Jack nie znosił dyscypliny. Płonąc chęcią dokładnego
poznania okolic, prze2 które wędrowali, omijał co noc obozowe stra\e i zwiedzał
miasto. Znów nabawił się pęcherzy, postanowił więc* podró\ować dalej
towarówkami, ale szefowie miejsco-i wej policji dostarczali wozów, byle tylko
maruder\y wynieśli się z miasta. Armia właśnie dochodziła do De! Moines, gdy
skończyła się jazda na wozach. Jack przysiągł sobie, \e raczej pójdzie do
więzienia, ni\ zrobi choćby krok na własnych okrytych ropiejącymi wrzodami
nogach. Poszedł na stację... odwołałem się c dobrych ludzi i dostałem bilet".
Gdy armia dobrnęła do Des Moines, chłopcy czyli stanowczo, \e mają chore nogi i
dalej nie
68
Miasto nawiedzone przez dwa tysiące wędrowców, za-
^erowało armię w opuszczonej cegielni i wydawało
lń tysięcy posiłków dziennie, podczas gdy władze
Hskie starały się przekonać koleje, by przewiozły
tvch ludzi do następnego miejsca postoju. Koleje odmó-
iły XJack wypoczywał i grał w baseball, nie zapomi-
nająć, ze
trzeba dobrze się wyspać i najeść. Miasto rozpi-
-ało po\yczkę wśród swych obywateli, co pozwoliło armii -budować tratwy, na
których miała spłynąć rzeką Des
Moines. # . .
jack śeglarz i dziewięciu chłopaków z jego kompanii -nazywał ich wszystkich bez
wyjątku chwatami wybrali dobrą łódz i ruszyli w drogę na własną rękę. Stale
wyprzedzali armię o dzień lub pół dnia. Przybywając do miasteczka nad rzeką,
wywieszali amerykańską flagę, podawali się za stra\ przednią i oświadczali, \e
chcieliby sprawdzić prowiant przygotowany dla armii. Farmerzy znosili zapasy
\ywności, a Jack śeglarz i jego kumple zbierali śmietankę: tytoń, mleko, masło,
cukier i konserwy w puszkach. Chłopcy nie byli bez serca zostawiali armii
worki z fasolą i mąką i ubite przez farmerów woły, ale (jak stwierdza Jack) \yli
Strona 26
Stone Irving - Zeglarz na koniu
sobie wyśmienicie. Gardzili kawą gotowaną na wodzie, parzyli ją na mleku. Jack
przyznaje, \e armia na tym cierpiała, có\ jednak miało począć dziesięciu
indywidualistów pełnych inicjatywy i przedsiębiorczości, którzy byli głęboko
przekonani, \e \arcie nale\y do tego, kto pierwszy się do niego dorwał.
Generał Kelly się wściekł. Posłał lekką łódkę, \eby
wyprzedziła łódz stra\y przedniej", a gdy się to nie
izał dwu konnym wysunąć się na czoło i ostrze-
ć okoliczną ludność, \eby nie dała się nabierać. Jack jego koledzy spotykali się
teraz z zimnym jak lód przyjęciem i musieli wrócić do regularnej armii. Ktoś mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]