[ Pobierz całość w formacie PDF ]
106
RS
- Jeszcze nie wiesz, co zaplanowałem... Znam w Asti pewną
knajpkÄ™, bardzo kameralnÄ….
- Miejsce twoich podbojów - dodał zimno Franco.
- Może... Ale Joanne nie należy do łatwych zdobyczy. Każe mi
się zdobywać. Prawda, kochanie? Jutro zapraszam cię na pyszne
jedzonko i wino w Piemoncie, a potem... Znam pewne miejsce,
gdzie...
- Będziesz musiał poczekać ze swymi planarny - przerwał mu
Franco. - Nico i ja wybieramy się na tydzień nad jezioro Garda.
Joanne jedzie z nami.
107
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Przez dwa dni po niespodziewanej decyzji o wyjezdzie w Isola
Magia wrzało od przygotowań. Mimo wyraznego zastrzeżenia Franca,
że wezmą ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, Celia zrobiła
wielkie pranie. On sam spędzał sporo czasu z rządcą, wydając mu
polecenia na najbliższe dni. Joanne natomiast robiła godzinami
zakupy w Asti. Przyrzekła sobie, że nie wezmie nic z ciuchów
Rosemary, a to, co zapakowała jej Maria, nie wystarczyłoby na
dłuższy wyjazd. Wróciła obładowana sprawunkami i zmęczona, lecz
wszystko w niej śpiewało na myśl o tygodniu nad jeziorem Garda u
boku Franca.
Kiedy weszła do domu, usłyszała, że dzwoni telefon. Nikogo w
pobliżu nie było, więc podniosła słuchawkę.
- Czyli że to prawda - usłyszała na dzień dobry.
- Sophia?!
- Na szczęście mam tam jeszcze przyjaciół i wiem od nich, co się
dzieje - odburknęła matka Franca. - Słyszę, że wróciłaś.
Mimo nieprzyjemnego tonu pani Farelli, Joanne postanowiła być
za wszelkÄ… cenÄ™ uprzejma.
- Pracuję teraz we Włoszech, niedaleko stąd. Chciałam się
zobaczyć z Frankiem i Nikiem.
- Po to, aby sprawdzić, czy dałoby się skorzystać z nadarzającej
siÄ™ okazji i...
108
RS
- Jeśli doszły do pani takie plotki, to wszystko nieprawda -
powiedziała stanowczo. - Jestem tu głównie dla Nica. Wczoraj były
jego urodziny.
- Nie musisz mi mówić, kiedy mój wnuk ma urodziny.
- Próbuję jedynie wyjaśnić, że Franco sądził, że... skoro Nico
mnie zna, to...
- Chodzi mu o to i tylko o to, że mu ją przypominasz. Tak, tak,
dobrze to znam: Rosemary ożyła". Tak mi właśnie wszyscy mówią.
Franco cię wykorzystuje. Nie masz godności, czy co?
Joanne głęboko odetchnęła i starannie dobrała słowa.
- Nie mówmy o godności. Nie o to chodzi. Jestem po prostu
potrzebna. Staram się pomóc, jak umiem.
- I po to - zadrwiła Sophia - jedziesz z nimi nad jezioro? %7łeby
pomóc?
- Dokładnie.
- No cóż, moja miła. Szczerze cię podziwiam. - Zakłamany
wyraz szacunku dotknął ją mocniej niż jawne grubiań-stwo. - Wiesz
zapewne, że w tamtym domeczku spędzali swój miodowy miesiąc?
- Nie robi mi to żadnej różnicy - odpowiedziała ze swobodą,
chociaż wiadomość ta zrobiła na niej przeogromne i przygnębiające
wrażenie.
- Zapewne, zapewne... Na poczÄ…tku wynajmowali tÄ™ willÄ™, ale w
miodowym miesiącu zaznali tam tyle szczęścia, że Franco postanowił
kupić ją dla niej. Wracali tam potem co rok, żeby powspominać. Nie
mówił ci o tym?
109
RS
- A dlaczego miałby mówić? To nie moja sprawa. - Z ulgą
zobaczyła wchodzącego Franca. - O, właśnie przyszedł. Do widzenia.
- Podała mu słuchawkę i szybko poszła do kuchni. Celia właśnie
wróciła z zakupów, zaczęła więc jej pomagać przy rozpakowywaniu
sprawunków. Dochodził do nich stłumiony głos Franca.
- Signora? - spytała półszeptem Celia. Joanne kiwnęła głową.
- Odebrałam telefon. Była niezadowolona, że mnie tu zastała i że
jadÄ™ z nimi nad jezioro.
- Nigdy i z niczego nie jest zadowolona. - Celia parsknęła
niechętnie. - Kiedy nasza pani umarła, przyjechała tutaj i zaczęła się
rządzić. Wyrzucała mnie z kuchni. Wszystko musiało być po jej myśli
i dopiero signor Franco powiedział, że ma mi pozwolić normalnie
pracować. Zrobiła wtedy okropną awanturę. Próbowała wychowywać
Nica. Mówiła, że wszystko, co robiła jego matka, jest bez sensu. To
przecież jeszcze dziecko. Stracił mamę. Ojciec ledwie się może
pozbierać, a ta baba już próbuje nastawiać go przeciw matce.
- To niewybaczalne.
- Si. To dla naszej pani zniewaga. Więc signor Franco
powiedział, żeby tego nie robiła. Kolejna awantura. Mieliśmy
wszyscy nadzieję, że wróci do swojego domu, ale siedziała tu i
siedziała. Myślałam, że nigdy się nie wyniesie, ale przyjechał jej mąż i
musiała wracać z nim do Neapolu. Signor Franco nie lubi zwady.
Szanuje matkę. Kocha ją, ale ona jakby w to nie wierzy. Myśli, że jak
ją ktoś kocha, to musi robić wszystko, co mu powie. A jak nie, to nie
kocha.
110
RS
- Przerażający są tacy ludzie - westchnęła Joanne. -Ograniczeni.
- Si! No i teraz, jak się dowiedziała o tobie, wariuje, bo myśli, że
signor Franco się z tobą ożeni, a jej się to nie podoba. Chociaż
wszyscy by chcieli.
- Celia, proszę cię, nie mów w ten sposób. Jestem tu tylko po to,
żeby pomóc Nikowi.
- A pewnie, pewnie. - Gospodyni machnęła ręką. Joanne wyszła
na dwór i zamyśliła się. Rosemary mówiła, że Sophia nienawidziła jej
i bez wątpienia była to prawda. Franco był jej umiłowanym synem i
nigdy nie wybaczyła kobiecie, która zdobyła jego serce. A teraz ta
niechęć przeniosła się na nią.
Znalazła Nica i zaczęła się bawić z Pepe i Zazą, ale przez cały
czas czekała, aż Franco odejdzie od telefonu. Długo nie było go, a
kiedy wreszcie się pojawił, miał minę, która mówiła sama za siebie.
- Idz wykąpać szczeniaki - nakazał Nikowi. - Inaczej nie
wezmiemy ich ze sobÄ….
- Tatku, obiecałeś...
- W takim razie idz je umyć. No, już. Kiedy Nico odbiegł, a psy
za nim, powiedział:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]