[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podczas wizyty w Indiach w 1999 roku ofiarował Orissie 300 tysięcy dolarów na odbudowę po katastrofalnym
huraganie. Przeciwnicy papieża powiedzą, że usiłował w ten sposób pozyskać indyjską opinie publiczną
generalnie wrogą lub obojętną wobec dostojnego gościa. Zwłaszcza, że katolicki kler od wieków próbuje zdobyć
Indie najpierw przemocą wojną i kolonializmem, a w XX wieku poprzez utrzymywanie katolickich szkół,
katolickich przytułków i rozmaite akcje charytatywne. Zwolennicy papiestwa mogą natomiast stwierdzić, że są
to tylko tendencyjne interpretacje, bo darowizna Jana Pawła II pozostaje niezaprzeczalnym, materialnym faktem
i chyba pomoże wielu ludziom.
O wiele wyrazniej widać obłudę w stosunku polskiego kleru do charytatywnych akcji Jurka Owsiaka, który w
ostatnim dziesięcioleciu dwudziestego wieku, co roku zbiera ogromne sumy na potrzeby szpitali. Dzięki jego
spektakularnym Orkiestrom Zwiątecznej Pomocy zakupiono wiele bardzo drogiego sprzętu medycznego, co
można łatwo sprawdzić, ponieważ Owsiak zawsze szczegółowo informuje opinie publiczną o rezultatach zbiórki
i podaje, co zakupiono oraz dla jakich konkretnych placówek służby zdrowia. Wzbudza to zaufanie ludzi i
zachęca do ofiarności. Rzecz w tym, że kościelne instytucje charytatywne nie mają takich osiągnięć, a w dodatku
bardzo często są podejrzewane o nieuczciwość ze względu na niejasność swoich finansów. W każdym razie
Kościół p[początkowo ostro potępiał Owsiaka mówiąc o jego braku zasad etycznych (chrześcijańskich),
rzekomo szkodliwej muzyce, nadmiernej reklamie, a nawet o nieuczciwości. Kiedy jednak nie zdało się to na nic
i ludzie nadal przedkładali Owsiaka nad kościelny Caritas, księża złagodzili nieco krytykę, a niektórzy nawet
zaoferowali swój udział w akcji. Co jednak nie przeszkadza, aby poszczególni proboszczowie na własna rękę nie
zwalczali Orkiestry Zwiątecznej Pomocy.
Subiektywne potrzeby i odczucia ludzi to chyba najważniejsza dziedzina każdej organizacji religijnej.
Człowiek potrzebuje odniesienia do wartości ogólniejszych, zrozumienia sensu świata i swego istnienia. W XX
wieku coraz większą rolę w budowaniu światopoglądu odgrywa nauka, ale przecież nie dociera do wszystkich
ludzi, a wielu po prostu nie rozumie jej języka.
Dotychczas to właśnie religia doskonale sprawdzała się w tej dziedzinie, co niewątpliwie było zjawiskiem
pozytywnym, bo pomagała budować spójną osobowość swoich wyznawców. Oczywiście istnieją tysiączne
zastrzeżenia. Można bez trudu wykazać, że chrześcijaństwo brutalnie łamie ludzkie charaktery, wtłacza w
82
osobowość swoich zwolenników wiele kompleksów, promuje ludzi z jednej strony słabych i służalczych, z
drugiej zaś bezwzględnych fanatyków. Zgoda, tyle tylko, że każdy system wychowania niesie ze sobą określone
koszty psychologiczne i społeczne dotyczy to również systemu chrześcijańskiego - i można, co najwyżej,
dyskutować o ich minimalizacji. Ale chrześcijaństwo dawało też ludziom niezbędny element wewnętrznego
porządku. Dowodem na to jest masowe zjawisko nowych ruchów religijnych w XX wieku, kiedy Kościół traci
dotychczasowe wpływy i jest spychany na margines głównego nurtu rozwoju ekonomicznego, intelektualnego
czy politycznego. Pustka po odejściu od wiary w Chrystusa musi być czymś wypełniona. Stosunkowo nieliczna
elita rozumie procesy zachodzące w nowoczesnych społeczeństwach i potrafi zbudować własny światopogląd.
Ogromna większość ludzi nie dysponuje ani dostateczna wiedzą, ani pozycja społeczną, aby tego dokonać
samodzielnie i dlatego poszukuje gotowych recept. I wtedy znajduje wzorce albo w tradycji religii, coraz
częściej schodzącej jednak do poziomu fundamentalizmu odgradzającego się od wrogiego i niezrozumiałego
świata, albo w nowych religiach określanych przez Kościół mianem sekt..
To wszystko oznacza, że człowiek, jako istota przekraczająca intelektualnie swoje biologiczne ograniczenia,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]