[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwraca się w ten sposób do swoich dziwek?
Przywiązujesz zbyt dużą wagę do tego małego słówka. Jolie położyła się na
szezlongu i skrzyżowała ręce na piersiach.
To ty robisz z tego wielkie halo.
Naprawdę chcesz wiedzieć, kto nazywał tak kobietę swojego życia?
Jolie pokręciła głową.
Niekoniecznie. Nagłe dławiące przeczucie ścisnęło ją w żołądku, natrętna
myśl zaczęła formować się w głowie.
Pewnie już to odgadłaś, prawda? Wyciągnął rękę i koniuszkami palców
powiódł po jej ramieniu. Louis nazywał tak moją matkę. To jedno słowo
wyrażało całą głębię jego uczuć.
Jasne, powinnam się była domyślić.
Zaczęła wstawać, ale chwycił ją za nadgarstek. Próbowała się wyszarpnąć, lecz
trzymał ją mocno, a potem nagle pociągnął i posadził sobie na kolanach. Siedziała
w bezruchu, wstrzymując oddech.
Puść mnie, Max, proszę.
Nie mogę.
Kiedy objął ją w pasie i położył na sobie, nie protestowała. Leżała na nim, a ich
twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Max zdjął jej okulary słoneczne. Jego
druga dłoń przesunęła się z jej pleców w dół i spoczęła na pośladku. Jolie wzięła
głęboki oddech.
Nie chcę tego powiedziała.
Nieprawda. Chcesz.
Nie, nie chcę. To, co do siebie czujemy, cokolwiek to jest, może nas tylko
zranić. Przypomnij sobie, co niepohamowana namiętność zrobiła z moim ojcem i
twoją matką. Skrzywdzili tylu ludzi swoim romansem. A twój wujek nigdy się nie
otrząsnął po stracie Lisette. Nigdy się nie ożenił, prawda? Pomyśl tylko, co miłość
zrobiła z ciocią Clarice. Ona wciąż kocha swojego Jonathana.
Zdaje się, że zakochała się w Nowellu Landersie, więc chyba można zakochać
się więcej niż raz.
Ale nie w ten sam szalony, wszechogarniający sposób odparła Jolie, pragnąc,
żeby Max przestał wpatrywać się w nią takim wzrokiem, jakby chciał ją wziąć tu i
teraz. Poza tym ciocia Clarice często myli Nowella z Jonathanem.
Nowell Landers to oszust powiedział Max, przygryzając jej ucho. Wiem, że
się ze mną nie zgadzasz, ale...
O, zgadzam się. Nie ma wątpliwości, że Nowell jest oszustem.
Dłoń Maksa powędrowała na tył jej głowy, jego palce wplotły się w mokre
włosy. Westchnęła, gdy dreszcz przebiegł jej po ciele. Nie mogła pozwolić, żeby ją
pocałował. Jeśli ją pocałuje, będzie stracona. Na zawsze.
Odchyliła się i opierała dłonie o jego barki.
Max, wciąż masz kontakt z tym detektywem?
Co? Popatrzył na nią półprzytomnie.
Wyświadczysz mi przysługę?
Zrobię dla ciebie wszystko, Jolie, jeśli tylko się zamkniesz i dasz mi się
pocałować.
Ach, tak. Natychmiast powinna z niego zejść. Był podniecony i gotowy, a
ona szybko traciła kontrolę nad sytuacją. Mógłbyś... mógłbyś zadzwonić do tego
detektywa i poprosić, żeby sprawdził Jonathana Lenza?
Po co? Facet nie żyje od trzydziestu pięciu lat.
Powiedzmy, że mam przeczucie. Proszę, zrób to dla mnie.
Zadzwonię do Hugh dziś wieczorem. Czy to już wszystko?
Tak, wszystko.
Pociągnął jej głowę w dół. Nie pozwól mu na to, upomniała się w duchu. Ich
usta zetknęły się. Delikatnie. Tylko lekkie muśnięcie. Po chwili jego język
zatańczył pieszczotliwie na jej wargach. Wtuliła się w niego, ulegając jego urokowi
coraz bardziej i bardziej. Jeszcze nigdy nie czuła się z żadnym mężczyzną tak
dobrze. Jakby czekała na niego przez całe życie.
Proszę, Max, ja nie mogę wyszeptała.
Zamknął oczy. Wszystkie mięśnie jego ciała naprężyły się nagle. Jego dłoń
przywarła mocniej do jej głowy i przez ułamek sekundy myślała, że zmusi ją do
bardziej intymnego pocałunku. Ale po chwili cofnął rękę sztywnym ruchem, jakby
z trudem panował nad własnym ciałem.
Wstawaj. Natychmiast wycedził przez zaciśnięte zęby.
Max, przepraszam. Ale nie mogę sobie na to pozwolić. Boję się, że...
Złapał ją i zepchnął z siebie. Podniosła się na niepewnych nogach, dysząc
ciężko. Stała tak, drżąc na całym ciele i obejmując się ramionami. Max zeskoczył z
szezlonga, chwycił ją za podbródek i zadarł jej głowę, żeby spojrzała mu w oczy.
Możesz odwlekać to, co nieuniknione, ale nie uda ci się uciec. Puścił ją,
odwrócił się i odszedł.
Jolie wypuściła wstrzymywany oddech. To nie miłość, pomyślała. To jakaś
choroba. %7łądza, która przeczy rozumowi, pożera przeszłość i terazniejszość,
uzależnia bardziej niż najsilniejszy narkotyk.
A jeśli Max miał rację, Jolie była bezradna wobec swojego pożądania.
*
Roscoe zamknął drzwi gabinetu i przekręcił klucz. Mattie wciąż krzątała się po
domu, a Garland mógł wrócić lata chwila.
Otworzył dolną szufladę biurka, wyjął notes oprawny w brązową skórę i zaczął
go kartkować, aż znalazł numer, którego szukał. Kolejny stary znajomy, który w
przeszłości okazał się użyteczny. Roscoe kilka razy powtórzył bezgłośnie rząd cyfr,
aż je zapamiętał, po czym schował notes z powrotem do szuflady i zamknął ją na
klucz. Podniósł słuchawkę i wykręcił numer. Słuchając sygnału, myślał o tym, co
powinien zrobić w pierwszej kolejności. Musiał się zająć Maksem i Jolie. Yvonne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]