[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kupimy inną, podobną. To była nowoczesna rzecz.
- Wiem. Czemuś się tak przestraszył, Mike? Zastanowiłem się.
- Phillpot przypomniał mi moją własną historię z dzieciństwa. Poszliśmy z kolegą
na łyżwy na staw. Głupie szczeniaki, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że lód jest
słaby. Kolega wpadł do wody i utopił się, zanim ktoś zdążył mu przyjść z pomocą.
- To straszne!
47
- Tak. Zupełnie mi to wyleciało z pamięci, dopiero opowieść Phillpota o jego
bracie przypomniała mi o tamtym wypadku.
- Wiesz, Mike, podobał mi się Phillpot. A tobie?
- Też, bardzo. Ciekaw jestem, jaka jest jego żona.
Poszliśmy do Phillpotów na lunch z początkiem następnego tygodnia. Mieszkali w
starym domu w stylu georgiańskim. Dom, nie powiem, miał ładną linię, ale w sumie
nic szczególnego. Wewnątrz wygodny, choć zaniedbany. Na ścianach w długiej
jadalni wisiały portrety, jak mi się zdawało, przodków Phillpota. W większości
brzydkie, chociaż, myślałem, wyglądałyby lepiej, gdyby je odkurzyć. Jeden z
portretów, który mi się dość podobał, przedstawiał dziewczynę z jasnymi włosami
w różowej satynowej sukni. Phillpot rzekł z uśmiechem:
- Wybrał pan jeden z najlepszych. Gainsborough, i to dobry. A ta dziewczyna
swego czasu narobiła trochę szumu. Podejrzewano, że otruła swego męża. Może to
uprzedzenie, była bowiem cudzoziemką. Gervase Phillpot spotkał ją gdzieś za
granicą.
Phillpotowie zaprosili na lunch jeszcze kilku sąsiadów. Był tam doktor Shaw,
uprzejmy starszy pan, wyraznie zmęczony życiem, który pożegnał się przed
zakończeniem przyjęcia. Był wikary, poważny młody człowiek. Była pewna
despotyczna pani w średnim wieku, która prowadziła hodowlę psów rasy corgi. I
wysoka, przystojna ciemnowłosa dziewczyna, Claudia Hardcastle; jej pasją były
konie, ale miała na nie alergię, objawiającą się katarem siennym.
Claudia szybko dogadała się z Ellie. Ellie uwielbiała jezdzić konno i też
cierpiała na alergię.
- W Stanach miałam uczulenie na roślinę zwaną senecio - mówiła Ellie. - I na
konie, ale tylko czasem. Teraz rzadko mam już z tym kłopoty. Są doskonałe
lekarstwa na wszelkiego rodzaju alergie. Dam ci kilka moich pomarańczowych
kapsułek. Wystarczy wziąć lek przed jazdą i kończy się na jednym kichnięciu.
Claudia Hardcastle powiedziała, że doskonale, chętnie spróbuje.
- Wielbłądy działają na mnie jeszcze gorzej niż konie -opowiadała. - W zeszłym
roku byłam w Egipcie. To było okropne. Azy ciekły mi po twarzy, kiedy zwiedzałam
piramidy.
Ellie dodała, że niektórzy mają uczulenie na koty.
- A inni na pierze - zauważyła Claudia. Rozmawiały dalej o różnych alergiach.
Ja siedziałem obok pani Phillpot. Była wysoka i wiotka, w przerwach sutego
posiłku mówiła wyłącznie o swoim zdrowiu. Opowiedziała mi szczegółowo o
wszystkich swoich dolegliwościach, o tym, że najwybitniejsi lekarze głowili się
nad jej przypadkiem. Zboczyła z tematu, zahaczyła o kwestie towarzyskie.
Zapytała mnie, co robię. Odpowiedziałem wymijająco. Próbowała, zresztą bez
zapału, dowiedzieć się, kogo znam. Mogłem stwierdzić zgodnie z prawdą, że
nikogo, wolałem to jednak przemilczeć, zwłaszcza że Phillpotowa nie była snobką
i tak naprawdę ta sprawa jej nie interesowała. Pani Corgi , nie dosłyszałem jej
nazwiska, była o wiele bardziej dociekliwa, ale zręcznie zwekslowałem rozmowę na
weterynarzy, krytykując ich bezwzględność i nieuctwo. W sumie było miło,
spokojnie, chociaż trochę nudnawo.
Po lunchu spacerowaliśmy po ogrodzie. W pewnej chwili podeszła do mnie Claudia
Hardcastle.
- Słyszałam o panu. Od mojego brata - odezwała się nagle.
Spojrzałem na nią zdumiony. Jakim cudem mogłem znać brata Claudii Hardcastle?
- Nie pomyliła mnie pani z kimś? Była wyraznie ubawiona.
- Nie sądzę, skoro to on zbudował pana dom.
- Chce pani powiedzieć, że Santonix to pani brat?
- Brat przyrodni. Nie znamy się zbyt dobrze, rzadko się widujemy.
- Wspaniały człowiek.
- Wielu ludzi tak uważa.
- Pani nie?
- Nie jestem do końca przekonana. Zależy, z której strony na niego patrzeć. Był
okres, kiedy się staczał& Ludzie trzymali się od niego z daleka. Potem się
zmienił. Zaczął odnosić sukcesy. To było niesamowite. Zupełnie jakby& urwała
szukając słowa - jakby poświęcił się bez reszty.
- Chyba ma pani rację. Tak właśnie jest. Spytałem ją, czy widziała nasz dom.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]