[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ma dla mnie miejsca. Poszedłem tą samą drogą. Nadciągnęły oddziały paaluańskich zwiadowców
na skoczkach. Uciekałem za wolno i złapali mnie tymi latającymi kulami. Zarzucili na mnie siatkę.
Ciągnęli po kamieniach i błocie do obozu. Dawno by już mnie zasolili, gdyby nie starcy. Nigdy nie
widzieli takiej osoby jak ja. Postanowili mnie trzymać żywego, by się dowiedzieć, co potrafimy.
- Jak się uwolniłeś?
Ungah odsłonił swoje wielkie, żółte zębiska.
- Przegryzłem więzy. Ci bez włosów, nie ty, Zdim, ci inni, mają słabe szczęki i zęby.
Udusiłem wartownika na zewnątrz namiotu i uciekłem. Nie było trudne. Byłem wychowany na
łowcę. Ale popełniłem błąd. Zrobiłem koło. Znalazłem się z powrotem wśród oblegających. Cały
obóz był poruszony. Bałem się uciekać. Mówiłem tutaj szefowi, dlaczego wasi szpiedzy zawsze
byli złapani.
- Dlaczego?
- Zapach. Paaluanie mają smokojaszczury uczone iść tropem. Niezbyt duże, straż obchodzi
obóz z nimi na smyczy. Węszą długimi językami. - Na twarzy Ungaha pojawił się dziwny grymas,
a jego głęboko osadzone oczy otworzyły się szeroko. - Na złote wąsy Zevatasa, przyszło mi coś do
głowy. Pamiętasz, jak smokojaszczur z naszej menażerii cię lubił? Myślę, że masz zapach jak gady.
- Och, daj spokój! - zaprotestowałem. - Nie widzę powodu. Bardzo dbam o czystość...
- Niemniej mogę cię wyczuć na kilka kroków. Novarianie nie mają węchu. Albo są zbyt
uprzejmi, by ci powiedzieć, że cuchniesz. Ale to prawda.
- Również wszyscy Pierwszoplanowcy mają dziwny zapach - stwierdziłem - lecz nigdy nie
narzekałem.
- Nie obraziłem się - odpowiedział Ungah. - Po prostu stwierdzenie, perfumy jednego mogą
być smrodem dla innego. Twój zapach jest jak zapach jaszczura.
- No i co z tego? Nie jestem w stanie oczarować wszystkich smoków armii paaluańskiej.
- Oczywiście. Ale możesz się prześlizgnąć przez obóz i dalej. Jeśli jaszczur cię zwęszy,
pomyśli, że jesteś również jaszczurem.
Syndykat rozważał propozycję przez parę godzin. Ci Pierwszoplanowcy są największymi
gadułami ze wszystkich światów. Niektórzy poparli propozycję Ungaha, lecz jeden się sprzeciwił.
- Nie, demon nie będzie względem nas lojalny. Ucieknie, gdy tylko wydostanie się na tyły
oblegających. Ja bym tak postąpił.
- A nawet - dorzucił inny - może przejść na stronę nieprzyjaciela.
- Mówcie za siebie - przerwał Jimmon. - Co do jego lojalności, to bardzo szybko
zapomnieliście noc wycieczki na katapultę, kiedy to Zdim rozgniótł więcej ludożerców niż
pozostali z naszego oddziału razem wzięci.
- Nie kwestionując zalet Zdima - wtrącił się inny - sądzę, że pan Ungah byłby lepszym
posłańcem, był przecież w młodości myśliwym. Poza tym już raz przeszedł przez obóz i zna go
lepiej niż ktokolwiek inny w Ir.
- Powinniśmy zadbać o to, by jego czas był wart informacji, którą miałby zanieść -
powiedział jeszcze inny.
- W żadnym wypadku - dorzucił któryś - nie możemy się ociągać z głosowaniem  za .
%7ływność i woda nie wystarczą na tak długo, jak mieliśmy nadzieję. Liczba ludzi chroniących się w
mieście wywarła nieoczekiwany wpływ na zapasy...
Wreszcie uchwalili, że poproszą jednocześnie: madame Roskę o rozkazanie mi, bym udał
się z tą misją do Solymbrii, a Ungaha o wyprawienie się w tym samym czasie do Metouro. Obiecali
mu nie tylko wolność, lecz również wysokie wynagrodzenie, jeśli on i oni przeżyją.
- Dżentelmeni, zawsze staram się spełnić pokładane we mnie nadzieje - rzekłem. - Kiedy
mamy wyruszyć? Dziś w nocy? Wcześniej zaczniesz, prędzej skończysz, jak my, demony,
powiadamy.
- Jeszcze nie teraz - oświadczył Jimmon. - Musimy zdecydować, ile możemy ofiarować
Novarianom i barbarzyńcom za ich pomoc. Ilu nieprzyjaciół nas otacza?
- Ich liczbę oceniam na siedem tysięcy - powiedział Laroldo.
- Czyli musimy prosić o pomoc co najmniej równej siły - zauważył któryś z syndyków.
I rozpoczął się kolejny spór, który trwał godzinami, dotykając takich zagadnień, jak liczba
żądanych oddziałów, wysokość dniówki dla najemników i prawdopodobny czas trwania kampanii.
Niektórzy syndykowie ciągle próbowali okroić proponowaną zapłatę, uzasadniając to
koniecznością myślenia o pomyślności Ir, gdy najezdzcy zostaną odparci, inni chcieli ją podnieść,
wychodząc z założenia, że pieniądze nie zdadzą się na wiele, gdy pomoc nie przybędzie.
Wreszcie osiągnięto kompromis. Miałem zaoferować jedną markę iriańską jako dniówkę
jednego człowieka, plus sześciopensówkę za dniówkę mamuta. Cała kwota nie mogła jednak
przekroczyć ćwierci miliona marek.
VI - Aithor z Puszczy
Noc była ciemna jak odwrotna strona kamienia, jak mawiamy w Ning, gdy opuszczałem się
z Ungahem po linie z umocnień Wieży Ardymana w mżącym kapuśniaczku. Segovian nie chciał
zaryzykować otwarcia nawet małej furty na górze, gdyż nieprzyjaciel zwracał uwagę na najsłabszy
dzwięk czy ruch. By uczynić się jak najmniej widocznym, zmieniłem swój kolor z szarego na
zupełnie czarny.
U podnóża wieży Ungah mocno ścisnął moje ramię na pożegnanie i rozpłynął się w
ciemnościach nocy, podążając na południe. Ja z kolei przekradłem się wokół wieży i dotarłem do
fosy po północnej stronie. Zeskoczyłem do niej, by następnie jednym susem wydostać się na drugi
brzeg. Taki skok nie jest niczym nadzwyczajnym dla mieszkańców Dwunastego Planu.
Zamarłem z uchem przywartym do palisady, dopóki nie usłyszałem odgłosu ciężkich
kroków paaluańskiego strażnika. Odczekawszy chwilę, aż umilkły, wbiłem szpony w drewno i
zacząłem się wspinać w górę, poruszając się wolno jak niemrawy owad.
Wewnątrz panował spokój. Patrol zniknął. Znajdowałem sobie drogę między
wewnętrznymi i zewnętrznymi umocnieniami, przemykając wśród stert jakiegoś sprzętu.
Umocnienie zewnętrzne stanowił wał usypany do wysokości ramion, przed nim zaś znajdował się
rów, który powstał przy kopaniu ziemi do zrobienia tegoż wału.
Po drodze niemal się potknąłem o paaluańskiego wartownika, śpiącego na jednej ze stert.
Zobaczyłbym go dostatecznie wcześnie, gdyż świetnie widzę w ciemnościach, lecz wpadłem na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Julie Kenner California Demon
    33 Demon nocy
    Camp_Candace_ _Diabel_i_Aniol
    Camp Sprague Szalony demon
    Major Ann Dwa róśźne śÂ›wiaty
    HonorĂŠ de Balzac Eugenie Grandet
    MaśÂ‚śźeśÂ„stwo z milionerem Mortimer Carole
    drug.design.strategy chem.bioinformatics
    Forbes Colin Tweet 19 śÂšmiertelne ostrze
    Moody Raymond & Perry Paul Kto sić™ śÂ›mieje ostatni
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • excute.opx.pl