[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mimo odległości Conner wyczuł w niej nieufność.
- To dobrze, bo ja nie znoszę. - Postawił koszyk na ziemi,
spoglądając na nią wyczekująco, ale ona nadal stała w miejscu.
- Więc zjedz kurczaka! - zawołała.
Zdając sobie sprawę, że ona do niego nie podejdzie, ruszył w jej
stronę i nagle zauważył, co się w niej zmieniło.
- Nie masz okularów!
Dotknęła ręką policzka i wzruszyła ramionami.
65
RS
- Szkła kontaktowe. Zwykle nie noszę ich w pracy. Nie jestem
rannym ptaszkiem, więc nie ryzykuję i nie wsadzam palców do oczu. -
Zerknęła na koszyk stojący na trawie. - Mogę zabrać truskawki, jeśli ich
nie lubisz.
- Albo możesz usiąść i zjeść je tutaj.
- Wydawało mi się, że nie szukasz towarzystwa.
- Jeśli truskawki nie zostaną zjedzone, urażę uczucia Evanny.
Flora lekko się uśmiechnęła.
- Myślałam, że nie przejmujesz się uczuciami innych, Conner.
- Bo to prawda, ale jeśli sprawię jej przykrość, Logan podbije mi
oko. A wtedy wyspiarze pomyślą, że uwiodłem czyjąś żonę albo
narzeczoną. A i tak mam już dość kłopotów.
Flora wybuchnęła śmiechem.
- Mówiłeś, że kłopoty ci służą.
- To wynika z przyzwyczajenia. Całe życie miałem tylko je, nic
innego.
Jej śmiech przygasł.
- Nie powinnam tu przychodzić. To dla ciebie zbyt osobiste.
Stresujące. I pewnie nie chcesz o tym mówić, prawda?
- Powiedzmy, że jeśli zacznę mówić, nie spodoba ci się język,
którego będę używał.
- A używaj sobie języka, jakiego chcesz. Nie gorszę się tak łatwo, jak
myślisz.
- Zbyt łatwo byłoby cię zgorszyć, Flora - powiedział, myśląc o
swoim życiu, a potem spojrzał na jej łagodne oczy, delikatne usta i zaczął
66
RS
się zastanawiać, dlaczego ją zatrzymał. - Nie jestem typem faceta, który
jadłby truskawki z dziewczyną w spódnicy w kwiatki.
- Nie podoba ci się moja spódnica?
- Wyglądasz... - Urwał, szukając odpowiedniego określenia. -
Zdrowo. Jak reklama bitej śmietany.
- Nie rozumiem, co moja spódnica ma z tym wspólnego. Czy ty
zawsze odpychasz od siebie ludzi?
- Nie muszę tego robić. Zwykle sami uciekają.
- Ja nie mogę uciec w tych pantoflach.
- Wobec tego możesz usiąść i pomóc mi zjeść ten prowiant.
- Gdzie? - Flora zerknęła w kierunku jego rodzinnego domu, ale on
wydał z siebie zirytowany odgłos.
- Nie ma mowy. - Podniósł koszyk, a potem wziął ją za rękę i
poprowadził ścieżką nad małą zatoczkę.
Kiedy dotarli do piaszczystej plaży, Flora zdjęła pantofle i pochyliła
się, by je podnieść.
- Pięknie tutaj.
- Nie byłaś tu przedtem?
- Nie.
- Dlaczego?
- Szczerze? - Wahała się przez chwilę. - Ta plaża jest częścią waszej
własności, a my zbyt bałyśmy się twojego ojca. Nawet Kyla.
- To był uroczy człowiek - mruknął z gorzkim uśmiechem, a potem
usiadł na piasku, spojrzał na nią, marszcząc czoło, i zapytał: - Czy
przyniosłaś coś, na czym mogłabyś spocząć?
67
RS
- Tak jest idealnie - odparła z uśmiechem, siadając obok niego, i
podała mu miskę z kurzymi udkami. -Spróbuj. Zapewniam cię, że smakują
lepiej niż to, co jadłeś do tej pory. Dziś rano wpadłam na Diane Gregg w
supermarkecie. Powiedziała, że Harry czuje się znacznie lepiej.
- Wiem. Widziałem go wczoraj w poradni. Jedną z korzyści
traktowania mnie jak trędowatego jest to, że mam mnóstwo czasu dla
pacjentów, którzy chcą się u mnie leczyć. - Odgryzł kawałek udka. -
Miałaś rację, jest bardzo dobre.
- Gdybyś chciał popływać, to mam żaglówkę.
- Czyżbyś mnie podrywała?
- Oczywiście, że nie - odrzekła, lekko się rumieniąc.
- Ale proponujesz, że pożyczysz mi swoją łódkę?
- Owszem. Możemy też pożeglować razem. Jeśli wolisz, możesz
popływać sam, ale przyjemniej jest we dwoje.
- Nie wiedziałem, że żeglujesz.
- Pewnie wiele o mnie nie wiesz. Lemoniady?
- Mówisz poważnie? - spytał, lekko się krzywiąc. - Czy jesteśmy w
przedszkolu?
- Zrobiła ją Evanna. Jest bardzo orzezwiająca -oznajmiła, podając mu
szklankę.
- Skoro tak mówisz.
- Pewnie wolałbyś piwo.
- Nie piję alkoholu.
- Z powodu ojca, tak?
Jedli w milczeniu. Kiedy skończyli, Flora starannie spakowała
koszyk.
68
RS
- Jest dobry wiatr. Zawsze twierdzę, że nie ma nic lepszego niż
żeglowanie. Odświeża umysł i ułatwia nabranie dystansu.
- Gdzie jest przycumowana twoja łódka?
- Przy South Quay.
- Na widoku publicznym?
- Tak. - Zerwała się na nogi i strzepnęła piasek ze spódnicy. -
Musimy wpaść do mojego domu, żebym mogła się przebrać. To zajmie
tylko chwilę.
- Poważnie chcesz żeglować? Myślałem, że nienawidzisz być w
centrum uwagi.
- Ja nie będę - mruknęła. - Ciebie to czeka. Zapewne powinien
odmówić, ale kiedy spojrzał na morze i zobaczył fale zachęcająco
rozbijające się o brzeg...
- Idealna pogoda na żeglowanie.
- Więc na co czekasz? - Ruszyła w stronę ścieżki. - Idziesz, czy też
przez całe popołudnie będziesz kaprysił?
Nigdy dotąd nie bawiła się tak dobrze. Wiał porywisty wiatr, a
Conner okazał się urodzonym żeglarzem. Spędzili na wodzie kilka godzin,
zanim zawrócili.
- Czy miałeś uczucie, że płyniesz w dal, nie oglądając się za siebie?
- Przez cały czas. A ty?
- Och, tak. - Spojrzała z rozmarzeniem w niebo, rozkoszując się
powiewami wiatru i czując krople wody na twarzy. - Uwielbiam spędzać
czas na łodzi. Nie ma ludzi. Nie ma problemów.
- Zaskakujesz mnie, Flora. Nigdy nie przypuszczałem, że żeglujesz.
69
RS
- Kupiłam tę łódkę za pieniądze, które dostałam po śmierci taty. To
on nauczył mnie żeglować. W szkole byłam beznadziejna w sportach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Caine Rachel Wampiry z Morganville 3 Nocna aleja [roz.1 8]
    Dylan Morgan Principles of stage Hypnosis
    wampiry z morganville 7 CÁA !!!
    Porwanej i sprzedanej powrót do piekła Forsyth Sarah
    Morgan Sarah Harlequin Medical 404 Zimowy wieczor
    Christie Agatha Tajemnicza historia w Styles
    Kaszubowska Marta Wiktoria Zapach tytoniu
    DUO Mayo Margaret Prezent na Gwiazdke
    D055. Leabo Karen Lindy i szeryf
    Zadra tom I Krzysztof Piskorski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl