[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Anna wspomniała o pobycie Alonzo w Provincetown.
Casey zaczynała rozumieć te intrygi. Mattowi wmawiała, że ona ma
kochanka, a jej - że Matt już się nią znudził i nigdy się z nią nie ożeni. Ale
dlaczego to robiła? Dlaczego jej tak nienawidzi?
- Dlaczego zrobiłaś to wszystko? Cały czas czułam, że mnie nienawidzisz.
Pamela westchnęła głęboko i przetarła oczy zmęczonym gestem.
- A jak sądzisz, skąd ja pochodzę?
- Co masz na myśli?
Pamela zaśmiała się, ale już bez zwykłego u niej sarkazmu.
- Pochodzę z małego przemysłowego miasteczka niedaleko Fall River.
Moi rodzice pracowali w fabryce i byli pewni, że pójdę w ich ślady. Ale nie
- 129 -
S
R
pogodziłam się z tym. Wyjechałam z miasteczka i poddałam się twardej szkole
życia. Zmieniłam nazwisko z Patrycji Houlikan - tak, Casey, ja też jestem
Irlandką - na Pamelę Tyrone. Zdobyłam wykształcenie w centrum szkolenia
sekretarek i przyjechałam do Bostonu. Poprzedniego roku Matt przeprowadził
ze mną rozmowę kwalifikacyjną i zdecydował się mnie zatrudnić. A ja
zdecydowałam się, że za niego wyjdę. Dlaczego nie? Osiągałam przecież niemal
wszystko, czego bardzo chciałam.
Z twarzy Pameli zniknął wyraz pewności siebie. W to miejsce pojawiło
się - cierpienie. Usta jej drżały, ale widać było, że ze wszystkich sił stara się
opanować.
- Wszystko szło tak dobrze. Matt i ja pracowaliśmy zgodnie i często
zostawałam z nim w jego domu, kiedy pracowaliśmy do pózna. Reszta była już
tylko kwestią czasu. Miałam niepłonną nadzieję, że dopnę swego. I wtedy uka-
zał się o tobie artykuł w gazecie. Przeczytałam go i poczułam niemal
pokrewieństwo: jesteś Irlandką, byłaś biedna, zaczynałaś od zera, wszystko
dokładnie tak samo, jak ja. Na swoje nieszczęście, zostawiłam gazetę na biurku.
Matt ją wypatrzył. Powinnaś widzieć jego twarz, jak czytał artykuł i jak patrzył
na twoje zdjęcie. Odłożył gazetę i powiedział mi, bym natychmiast do ciebie
dzwoniła.  Ona dokładnie odpowiada mojemu ideałowi kobiety" - powiedział.
I w tym momencie poczułam, że straciłam Matta. Myślę również, że od
tego momentu zaczęłam cię nienawidzić. Celowo zaaranżowałam twoje
niezapowiedziane wejście w biurze wiedząc, jak strasznie tego nie lubi. To nie
pomogło. Teraz widzę, że wtedy powinnam była skończyć...
Zamknęła oczy i pochyliła głowę.
- Nie wiem, jak ty żyłaś, co ciebie w życiu spotkało, ale nasze losy
najwidoczniej się różniły. Ja zamknęłam się w swojej obronnej skorupie, stałam
się twarda i zimna. Ty jesteś delikatna i wrażliwa. - Uśmiechnęła się gorzko. - A
mężczyzni lubią w łóżku takie kobiety.
Casey siedziała bez ruchu i patrzyła na Pamelę. Współczuła jej. Ale co
- 130 -
S
R
mogła powiedzieć? %7łe ją rozumie? %7łe ich dzieciństwo było różne? Czy to
będzie jakąś pociechą dla tej załamanej, w tej chwili, dziewczyny?
Wykonała w jej kierunku ruch, jakby chciała ją objąć.
- Twoja skorupa pękła, Pam. Nigdy już nie będziesz się za nią chowała.
Pamela uśmiechnęła się smutno i rzekła:
- Wiesz, co mam zamiar zrobić? Mam zamiar poszukać bogatego faceta i
wyjść za niego za mąż i przestać się martwić o cokolwiek, dopóki będę żyła.
Casey smutno pokiwała głową.
 Stanie się jedną z tych bogatych, niezadowolonych i zawiedzionych
kobiet i będzie zatruwała życie swemu otoczeniu" - pomyślała.
Pamela zwróciła się do Matta.
- Spakuję się i ruszę w swoją drogę. Jeśli uznasz za możliwe dać mi jakieś
referencje, będę ci bardzo zobowiązana.
Matt skinął głową. Odwróciła się i bez słowa wyszła z pokoju. Zapadła
cisza. Casey patrzyła w podłogę i poczuła nowy atak nerwowych skurczów. Co
teraz nastąpi?
Wstała zdenerwowana i zaczęła chodzić po pokoju.
- Szkoda mi jej - podjęła próbę rozmowy.
Matt obserwował ją, każde jej poruszenie. Przystanęła, wzięła do ręki
książkę, zaczęła ją wertować, odłożyła ją i znowu, bez celu, zaczęła chodzić.
Nerwy miała napięte do ostatnich granic.
W końcu Matt się odezwał:
- Dlaczego jezdziłaś po całym Cape, jeśli nie po to, by spotkać się z
innym mężczyzną?
Casey zaczęła rozcierać ręce; poczuła nagle chłód. Co ma mu
powiedzieć? %7łe z początku rzeczywiście zachwycała się widokiem nigdy nie
widzianych zakątków? %7łe pózniej - to była ucieczka od napięcia, które
panowało w tym domu? Co powinna zrobić? Zwodzić, czy powiedzieć mu
prawdę? Przygryzła wargi:  Jeśli nie stać mnie na to, by mężczyznie, którego
- 131 -
S
R
kocham, powiedzieć prawdę, to znaczy, że jest między nimi bardzo zle. I nie ma
dla nas wspólnej przyszłości". Musi podjąć ryzyko. Musi mu powiedzieć o
wszystkich swoich obawach i strachach. Uznała to za jedyny sposób, by
dowiedzieć się, czy potrafi wejść w jego świat.
- Z początku, jako turystka, doskonale odpoczywałam, a pózniej, to był
już tylko rodzaj ucieczki.
Zmarszczył czoło.
- Ucieczki? Przed czym? Nie byłaś tu pod przymusem. Prowadzisz w
Bostonie interes i nie musisz przed nikim i niczym uciekać.
Przygryzła nerwowo kciuk.
- To był inny, niż myślisz, rodzaj przymusu, Matt. - Bezradnie szukała
słów, by dokładniej wyrazić to, co czuła. W końcu rozłożyła szeroko ręce
obejmując tym gestem cały pokój, cały ten dom: - To wszystko, całe to
bogactwo, te pieniądze...
- Ale jesteś z tym oswojona. Znasz to. Przecież obsługiwałaś
najbogatszych ludzi w Bostonie.
- Właśnie o to chodzi, Matt - powiedziała z hamowanym wzburzeniem. -
Obsługiwałam. Ale nie żyłam z nimi. Nie należałam do nich. Nigdy nie
zasiadałam do stołów, które przygotowywałam, nigdy nie jadłam dań, które
gotowałam. Zawsze byłam gdzieś w kuchni, na zapleczu, za kulisami. Tam
czułam się pewna i bezpieczna. Ale kiedy przyjechałam tutaj... - Odwróciła się
nie mogąc znalezć słów na wyrażenie tego, czego się tak bardzo bała. I nie
chciała, by zobaczył cisnące się jej do oczu łzy.
Delikatnie objął ją i bardzo wolno obrócił ku sobie, z jego twarzy biła
radość i miłość.
- Co się stało, jak tu przyjechałaś? - spytał szeptem.
 Dlaczego tak na nią patrzy? Czyżby żałował? Współczuł jej, że pochodzi
z południowych przedmieści i nie należy do świata, który jest jego światem? A
może?
- 132 -
S
R
Nie potrafiła zebrać myśli. Musi mu odpowiedzieć, to jedyny sposób, by
dotrzeć do prawdy.
Przełknęła ślinę i rzekła:
- Kiedy tu przyjechałam, zauważyłam coś, z czym się nigdy dotychczas
nie spotkałam, że... że... - Głos jej się załamał i nie potrafiła powiedzieć nic
więcej.
- %7łe co, Casey? - spytał z delikatną natarczywością, ciągle trzymając ręce
na jej ramionach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Major_Ann_ _Wroc_do_mnie
    Hollanek Adam Jeszcze trochć™ pośźyć‡
    Edmund Niziurski Niewiarygodne przygody Marka Piegusa
    Randall Neville Zycie po smierci
    Gwiezdne Wojny 070 Galaxies. Ruiny Dantooine
    Roberts Alison Medical Duo 493 Zatć™pcza matka
    Harlan Coben Krótka piśÂ‚ka
    drug.design.strategy chem.bioinformatics
    wyklad4
    Jack London The Sea Wolf
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ministranci-w.htw.pl