[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najprostszej decyzji zabierało wieki: które buty włożyć, włosy upiąć do góry
czy nie, nawet to, czy zrobić sobie makijaż wszystko wymagało wysiłku, na
który wcale nie miała ochoty. Zwłaszcza dla Zariosa.
Wstrętne słowa, które padły podczas ich ostatniej rozmowy, ciągle
dzwięczały jej w uszach. Bolało ją to, co mu powiedziała, ale jeszcze bardziej
to, co on jej zrobił. Wyraznie teraz widzi, jak ją wykorzystał w tamten
weekend stała się tylko drobną rozrywką w czasie nudnego przyjęcia. Zadała
44
R
L
T
się z dużym chłopcem, doszła do wniosku, i tylko do siebie może mieć
pretensję, że się sparzyła.
A teraz musi mu stawić czoło. Schować swoją dumę i poprosić o pomoc.
Aatwiej to powiedzieć, niż zrobić. Jego życie zawodowe było równie
chaotyczne, jak prywatne. Emma przekonała się o tym, próbując się z nim
skontaktować. Raz był w Rzymie, innym znów razem w Singapurze. Teraz
dowiedziała się, że właśnie wraca z Sydney do Melbourne. Ku jej zaskoczeniu
zgodził się z nią zobaczyć czy też raczej jego sekretarka uzgodniła z nim
spotkanie na drugą następnego dnia. Doba na ewentualną zmianę decyzji.
Jakby miała wybór.
Emma próbowała się umalować, ale ręka jej drżała. Zrezygnowała więc,
złapała torebkę i wybiegła z mieszkania. Po co makijaż, skoro nic nie może
ukryć jej upokorzenia.
Moje spotkanie powinno się odbyć o drugiej, a już jest niemal trzecia.
Recepcjonistka uśmiechnęła się.
Pan D'Amilo jest bardzo zajęty. Już mówiłam, że powiem, kiedy będzie
gotów przyjąć panią.
Zarios wyglądał na całkiem zrelaksowanego po przedłużonym lunchu.
Może to z powodu towarzystwa, w którym jadł.
Zadbana brunetka siedziała koło niego, spijając z jego ust każde słowo,
śmiejąc się z wszystkiego, co mówił.
Emma zdążyła zapomnieć, jaki jest przystojny. Kiedy czytała o
bezdusznym zerwaniu z Mirandą, udało się jej zniekształcić jego obraz niemal
do diabelskich proporcji. Teraz jednak nie mogła mu odmówić urody.
Zamienił kilka zdań z recepcjonistką, a na nią nawet nie spojrzał. Po
dziesięciu minutach wreszcie skierowano ją na jego piętro, gdzie spędziła
kolejne pół godziny.
45
R
L
T
Chciałaś mnie widzieć. %7ładnych przeprosin za zwłokę. Z
nieprzeniknioną twarzą wskazał jej krzesło. W jakiej sprawie?
To trudne... zaczęła.
Pomogę ci. Spaliśmy ze sobą mniej więcej dwa miesiące temu, a teraz
ty gwałtownie musisz się ze mną zobaczyć. Domyślam się...
Nie! przerwała mu. Nie z tego powodu zadzwoniłam. Dopiero
teraz zaciekawił się, po co przyszła. Chciałam z tobą porozmawiać o wyda-
niu pieniędzy po rodzicach.
Oczywiście! Zarios uśmiechnął się krzywo. Głupiec ze mnie, że
przypuszczałem coś innego!
Emma przesunęła językiem po wyschniętych wargach. Było jej strasznie
przykro, że on tak myśli, ale przyznała, że po ich rozstaniu ma do tego prawo.
Dom został sprzedany.
Wiem.
Rzecz w tym, że potrzebuję swojej części teraz.
Teraz?
Tak. Dzisiaj.
A mogę spytać, dlaczego potrzebujesz pieniędzy tak szybko?
Nie. Wykrztusiła to słowo, po czym odchrząknęła i powiedziała
wyraznie: Nie. Wolałabym ci tego nie mówić. Wiem, że to nie wygląda
najlepiej wchodzę tu i prosto z mostu proszę o pieniądze. Ale mam swoje
powody, a spadek...
Nie mogę ci pomóc.
Proszę cię. Ogarnęła ją wściekłość, że musi błagać, nie miała jednak
wyboru. Zarios, jesteś jedyną osobą, która ma dostęp do takich kwot...
46
R
L
T
Niezupełnie. Nie słyszałaś o bankach? Jeśli jesteś pewna, że to
pożyczka krótkoterminowa, że zwrócisz pieniądze za dwa tygodnie, nie
powinnaś mieć problemów. Oczywiście bank chciałby wiedzieć, na co te
pieniądze, dlaczego dwudziestopięcioletnia kobieta potrzebuje takiej sumy w
tak krótkim czasie. Czy próbowałaś w banku...?
Chciała powiedzieć nie", ale nie mogła wydusić słowa.
Czyli słusznie zakładam, że to dlatego, iż nie potrafiłabyś odpowiedzieć
na ich pytania? Zresztą ciągnął nawet gdybym chciał ci pomóc, nie
mógłbym. Wzruszył ramionami. Istnieje prawdopodobieństwo
sprzeczności interesów. Poprosiłem zarząd o zwolnienie z zajmowania się
wykonaniem testamentu twoich rodziców.
Nie o to proszę...
To wiem! stwierdził drwiąco. Wykorzystujesz to, że spaliśmy ze
sobą...
Nie! Zwracam się do ciebie jako do przyjaciela rodziny.
A rozmawiałaś z moim ojcem o swojej prośbie? Oczywiście, nie. On
skrytykował mnie, że nadmiernie się przejmuję, gdy zrezygnowałem z
zajmowania się spadkiem twoich rodziców. Wstał, dając do zrozumienia, że
spotkanie dobiegło końca. Wyraznie mój instynkt dobrze mi podpowiadał.
Dostaniesz je z powrotem... Azy płynęły jej po policzkach, ale on
pozostał niewzruszony. Raczej odczuł jeszcze większą pogardę. Wszystko
podpiszę w dniu, w którym nastąpi przekazanie domu. Dostaniesz pieniądze z
powrotem...
Przepraszam cię. Spojrzał na zegarek i nacisnął klawisz telefonu.
Spózniam się. Uśmiechnął się, gdy sekretarka otworzyła drzwi. Proszę od-
prowadzić pannę Hayes do windy, dobrze?
47
R
L
T
Odprawił ją bez trudu. Jego zimny wzrok mówił, że nie będzie więcej
żadnych rozmów, a na twarzy malował się niesmak.
Kto mógłby mieć do niego o to pretensje? myślała Emma, jadąc windą
w dół. Jej rodzice jeszcze nie ostygli w grobie, a ona już chce położyć łapę na
ich pieniądzach.
Czuła, jak komórka wibruje w torebce. To na pewno Jake. Przez ułamek
sekundy odczuła ulgę, że nie może mu pomóc. %7łe problem już nie jest jej...
Ale wtedy usłyszała jego głos.
Może Beth zrozumie... Emma przekazała mu złą nowinę. Może już
czas jej powiedzieć prawdę, Jake.
Nie martwię się o to, co powie Beth. Dosłyszała strach w głosie brata.
Boże, co ja narobiłem, Em? Akał tak strasznie, że z trudem mogła go
zrozumieć. Co oni mi zrobią? A jeśli skrzywdzą Beth i dzieci?
W głosie brata słyszała desperację i wiedziała, że musi jak najszybciej do
niego dotrzeć. Recepcjonistka zatrzymała ją w pół kroku.
Pan D'Amilo przyjmie panią za chwilę. Emma na moment zamknęła
oczy ze zdenerwowania.
Już się z nim widziałam. Chciała wrócić do rozmowy z bratem, ale
dziewczyna nalegała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]