[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tamlina. On był jej pierwszą i ostatnią myślą, niech sobie Ludzie Lodu oceniają to jak chcą.
Dotarli na sam dół. Wilk miękko wylądował na łapach i Vanja zsunęła się z jego grzbietu.
Stanęli na płaskim podłożu, w oddali Vanja dostrzegła kolejną bramę w skale. Nie miała ona
nic wspólnego z koszmarem przy wejściu, była wspaniała, po prostu przepiękna.
124
Drugi wilk także dotarł już na dół. Teraz zwierzęta poważniej potraktowały swą rolę stróży i
opiekunów, stanęły blisko Vanji po obu jej bokach.
Nietrudno było zrozumieć, jak bardzo niebezpieczne jest to miejsce. Wokół nowo przybyłych
zebrały się demony. Z sykiem starały się dosięgnąć Vanji pazurami, unosiły się nad głową
dziewczyny i mocno uderzały ją skórzastymi skrzydłami. Dawały wyraz swej wrogości i
niepewności, jaką odczuwały wobec intruzów.
Najbardziej zirytowane były tym, że Vanja może je widzieć. A ona nie spuszczała z nich
wzroku i starała się bronić przed ich zdradzieckimi atakami.
Nie mogły tego pojąć.
Wilki nie zachowywały się agresywnie. Gdy jakiś demon zanadto się zbliżył, z ich gardeł
dobywało się głębokie warczenie i ukazywały odsłonięte, gotowe do ataku kły. Więcej nie
było trzeba, by przerażone demony pierzchły na boki.
Vanja jednego była pewna: gdyby nie wilki, demony rozszarpałyby ją na strzępy.
A może... Może jednak nie? Miała wrażenie, że coś jeszcze powstrzymuje je przed
bezpośrednim atakiem.
Wydawało jej się, że wie, co się dzieje. Może zrozumiały, że oto mają do czynienia z tą
ziemianką, o której opowiadał im Tamlin? Bo przecież musiał coś o niej napomknąć! A teraz
pragnęły się dowiedzieć, z kim mają do czynienia, wyciągnąć z niej tajemnicę.
Ale jej nie wolno zdradzić Marca. Musi milczeć.
Wątpiła, by mogło jej to w czymkolwiek pomóc.
Nagle zorientowała się, że po raz kolejny zapomniała o tym, co naprawdę ją tu sprowadza.
Przecież wcale nie Tamlina miała ratować, wyznaczono jej całkiem inne zadanie:
Złamać władzę Tengela Złego nad Demonami Nocy.
Jak, na miłość boską, miała się do tego zabrać?
Przeszli przez bramę i zatrzymali się w wejściu do ogromnej sali. Na drugim jej końcu
umieszczone zostało podwyższenie, na którym rezydowały najważniejsze spośród
demonów.
Vanja stanęła nieruchomo.
Wszystkie jej zmysły wibrowały.
125
Było coś niezwykłego w powietrzu w tej grocie czy sali, nie wiedziała, jakie określenie
wybrać. Przyszło jej na myśl słowo mauzoleum, absurdalne tutaj, w świecie, w którym nikt
nie umierał.
Ale to, co otaczało ją ze wszech stron, nie było powietrzem ani też rozrzedzoną ziemią. Nie
było też wodą, dymem ani parą wodną, musiała to być jakaś nieznana substancja, tak gęsta,
że niemal dawała się wziąć do ręki. Wszystkie istoty zrobiły się niewyrazne, jakby patrzyło
się na nie przez przydymione szkło. Te, które stały najdalej, trudno było odróżnić. Poruszały
się jakby w gęstej zawiesinie.
Wydawało się, że istoty, które się zbliżają, przenikają przez ten lepki ciągliwy płyn, a
właściwie masę.
I jeszcze zapach. Aączył się nierozerwalnie z ciężkim, nieruchomym powietrzem. Był tak
wstrętny, że całym ciałem Vanji wstrząsnął dreszcz obrzydzenia. Poznała go natychmiast, to
zapach chuci, wydzielany przez tysiące podnieconych samców i tysiące gotowych do
zbliżenia samic. Drażnił jej nozdrza, wywołując mdłości.
I stąd pochodził Tamlin! Nic dziwnego, że nie potrafił zrezygnować z niej jako kobiety!
Nagle zrozumiała dzielącą ich dwoje różnicę, tę, o której mówił Marco.
Z wysiłkiem przełknęła ślinę.
Ale to nie pomogło. Nauczyła się go kochać na ludzki sposób, nie potrafiła o nim zapomnieć.
W grocie panowała cisza aż gęsta. Ohydni żołnierze demonów, którzy mieli zająć się Vanją,
nie mogli się do niej zbliżyć ze względu na wilki. Małe potwory przykucnęły i odczołgały się
w tył, położywszy uszy po sobie, ale nadal odsłaniały zęby, długie i ostre niczym szydła.
Cały czas gotowe do ataku, ale trzymane w szachu przez wielkie bestie, których nie znały.
Niesamowite rzeczy ujrzała Vanja w tej mrocznej sali, oświetlonej bladym światłem
księżyców unoszących się pod nieskończenie wysokim sklepieniem. Demony wszelkiej
maści i rozmiarów przelatywały dookoła, podniecone zjawieniem się obcych, wiele z nich
siedziało pod ścianami i w niszach wykutych w skale. Wszystkie były nagie, zielonkawe jak
Tamlin, ale niewiele miało fascynujący wygląd. Większość była po prostu straszna,
powykrzywiana i szpetna brzydotą niewyobrażalną dla ludzkiego umysłu. A to przecież nie
były jeszcze postacie z koszmarów sennych, potrafiące przybrać dowolną formę i kształt. To
były tylko demony, nic innego.
Któryś ze starszyzny na podwyższeniu zawezwał mniejszego demona i szepnął coś do
niego. Mały kiwnął głową i przemknął wzdłuż ścian ku otwartej bramie, ale w chwili gdy mijał
Vanję, jeden z wilków rzucił się w bok, kłapnął zębami i przytrzymał demona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Cast Kristin, Cast P.C. Dom Nocy 01 Naznaczona
    Cast Kristin Cykl Dom Nocy 01 Naznaczona
    GR1000.Radley_Tessa_Rozkosze_jednej_nocy
    De_Camp_Lyon_Sprague_ _Szalony_Demon
    Camp Sprague Szalony demon
    Julie Kenner California Demon
    Doyle Arthur Conan Tajemnica zśÂ‚otego Pince nez
    Foster, Alan Dean Humanx 01 M
    Frederik Pohl The World at the End Of Time
    L.C. Chase R
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ministranci-w.htw.pl