[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jest ze mną architekt z Cincinnati - odparł Qwilleran. - Chciałaby tylko zobaczyć z
zewnątrz dom Davida Fitcha, jest słynny na cały kraj.
- Rozumiem - powiedział wolno policjant, zastanawiając się nad tym, co ma zrobić.
Kiwał głową, aż chwosty u jego kapelusza z szerokim rondem zaczęły podskakiwać. -
Możecie tam pojechać, jeśli chcecie. Poprowadzę was. Na drodze są zdradliwe rozwidlenia i
grząskie kałuże. Dwa samochody ruszyły wolno krętą drogą.
- Grząskie kałuże! - powiedział Qwilleran. - Nie padało od tygodnia! - Na drodze nie
było też żadnych rozwidleń.
Jechali w górę i w dół, aż zobaczyli niesamowity dom.
- Fantastyczny! - zawołała Alacoque. - Architekt musiał się inspirować budynkami
starych kopalni, które mijaliśmy!
Nowoczesny dom zbudowano z surowego cedru. Pięć brył o różnej wielkości,
ustawionych jedna na drugiej, tworzyło nieregularną pięciopiętrową piramidę. Najmniejsza
bryła, wieńcząca budynek, była zarazem tarasem, z którego roztaczał się widok na dolinę.
Szeryf przechadzał się leniwie wokół domu.
- Możecie wejść na taras, jeśli chcecie. Jest z niego ładny widok. Widać stamtąd
wielkie jezioro.
- Czy wie pan, kto zbudował ten dom? - zapytała Alacoque.
- Caspar Young, proszę pani.
- A wie pan, kto go zaprojektował?
- Nie, proszę pani.
Oglądając dom ze wszystkich stron, Alacoque komentowała użycie masywnych bali,
podpartych krokwiami platform, styl harmonizujący z terenem, okna, masę bryły, lokalizację,
ustawienie, plany i kąty. Policjant, który wszędzie im towarzyszył, zdawał się być pod
wrażeniem wiedzy Alacoque.
Qwilleran podziękował mu i jadąc za samochodem szeryfa, wrócił na główną drogę.
Spojrzał na zegarek.
- Chcę sprawdzić, jak długo jedzie się stąd do kamiennego domu - zwrócił się do
Alacoque - i kiedy dokładnie i od której strony zaczyna być widoczny. Zastanawiam się, ile
czasu mieli włamywacze na zabranie łupu i ucieczkę. David i Jill spózniali się po Harleya i
Belle. Powiedzieli, że mieli awarię wodociągu. Gdyby przyjechali na czas, może to wszystko
by się nie wydarzyło. Czy ktoś chciał, żeby się spóznili? Czy awaria była ukartowana?
- Ja podejrzewałabym hydraulika, dla mnie wszyscy hydraulicy są podejrzani.
Jechali dalej przez Squunk Corners, przez miasteczko Brrr od strony jeziora i wreszcie
przez Smith's Folly. Kiedy dojechali do Old Stone Mili", Alacoque była urzeczona
architekturą położonego wśród drzew dawnego kamiennego młyna. Stare koło młyńskie nadal
obracało się z trzaskiem i turkotem, jak gdyby jego moc wciąż służyła mieleniu mąki z
pszenicy i kukurydzy. Podłogi i krokwie wewnątrz budynku były tak misternie
wyczyszczone, że miały kolor miodu, a dębowe stoły i krzesła tchnęły w to miejsce beztroską
atmosferę dobrobytu.
- Witaj, Derek - powiedział Qwilleran do wysokiego pomocnika kelnera, który
napełniał szklanki wodą swobodnym ruchem kogoś, kto czuje się jak u siebie w domu. -
Widzę, że dziś wieczorem masz co robić.
- Jest piątek, wiesz - wyjaśnił Derek. - Jak twoim kotom smakował duszony łosoś?
- To był prawdziwy hit, zjadły nawet kapary. Odwracając się w stronę Al, Qwilleran
przedstawił chłopca.
- To jest Derek Cuttlebrink, dostawca ekskluzywnego jedzenia ich wysokościom
syjamczykom i członkowi Klubu Teatralnego.
- Cześć - przywitał się pomocnik kelnera.
- Mój gość przyjechał tu aż z Cincinnati, żeby spróbować twojego sławnego
duszonego łososia.
- Mam kuzyna w Cincinnati - powiedział Derek.
- Cincinnati jest pełne kuzynów - odparła Alacoque z rozbrajającym uśmiechem.
- Gdzie jest dzisiaj moja ulubiona kelnerka? - zapytał Qwilleran.
- Odeszła. Mamy nową dziewczynę. To jej pierwszy dzień. Jest trochę zdenerwowana
i niezbyt szybka, więc bądzcie cierpliwi.
Rzeczywiście do ich stolika podeszła chuda przestraszona dziewczyna.
- Jestem S-s-sally, będę wass obsługiwać. Dzis-s-siaj polecamy chowder z małży,
ostrygi Rockefeller i duszonego łos-s-sosia. Podać wam coś-ś-ś z baru?
- Tak, Sally. Pani pije irlandzką whiskey, a ja wodę ze Squunk z odrobiną ziołowego
likieru i plasterkiem cytryny.
- Wodę ze S-s-quunk z... czym?
- Z odrobiną ziołowego likieru i plasterkiem cytryny. Alacoque chciała porozmawiać o
teatrze - o dwóch skrzydłach schodów w lobby, sklepieniu amfiteatru, o zaletach sceny.
- Czy twój zespół jest dobry? - zapytała.
- Jak na amatorską trupę to ciut powyżej średniej - odpowiedział. - Grupa powstała
ponad sto łat temu jako Pickax Thespians, ale obecne pokolenie aktorów zmieniło nazwę na
Klub Teatralny. Młody człowiek, który zginął we wtorek wieczorem, był jednym z naszych
najlepszych aktorów.
- W jakich okolicznościach został zamordowany?
- On i jego żona zostali zastrzeleni w ich domu, tym kamiennym, przy którym
spotkaliśmy policję.
- Byli zamieszani w handel narkotykami? Qwilleran zmroził ją spojrzeniem.
- Nikt tutaj nie jest zamieszany w narkotyki, Alacoque.
- To ty tak myślisz. Czy policja wie, kto go zabił?
- Przesłuchiwano podejrzanych. Oczywistym motywem napadu była kradzież.
Podobno ten dom jest zawalony bezcennymi dziełami sztuki i kolekcjami zbieranymi przez
wiele pokoleń. Fitchowie to nie nuworysze, ale powszechnie szanowana rodzina. Harley i
jego brat byli zawsze znani jako otwarci, chętni do współpracy chłopcy z dużą klasą.
- A żona Harleya?
- Byli małżeństwem od niedawna, nie zdążyłem jej poznać.
- Nie wiem, czy powinnam to powtarzać, ale... ludzie na budowie mówili, że to
dziwka.
- A jakieś szczegóły?
- Nie, ale wszyscy robili takie gesty, że nie miałam wątpliwości. Dlaczego taki facet
jak Harley miałby poślubić kogoś o takiej reputacji?
- Wieczne pytanie, sam je sobie zadaję. Uwagę Alacoque przykuło coś lub ktoś na
sali.
- Jakaś kobieta ciągle się na nas gapi. Jest z drugą kobietą.
- Możesz ją opisać?
- W średnim wieku, wygląda na inteligentną, ładnie uczesana, miła twarz. Włosy
siwiejące. Gładki szary kostium, biała bluzka.
- Rozmiar czterdzieści dwa? Mokasyny? To moja bibliotekarka - oświadczył. -
Powiedziałem jej, że jem kolację z przyjezdnym architektem, a ona doszła do wniosku, że
masz brodę i palisz fajkę. Nie wyprowadziłem jej z błędu. No to wpadłem po uszy.
- Jeśli potrzebujesz pocieszycielki od serca - powiedziała Alacoque - młoda,
utalentowana i przyjazna kobieta architekt przedstawia swoją kandydaturę.
Nagle nastrój w restauracji zmienił się gwałtownie. Miły szmer rozmów wokół stołów
przerwała wrzawa podnieconych głosów na tyłach sali. Drzwi do kuchni gwałtownie się
rozhuśtały. Kelnerki przekazywały klientom jakieś wiadomości, a ci reagowali płaczem lub
okrzykami. Jedna z kelnerek upuściła tacę na drewnianą podłogę. To była Sally, która rzuciła
się teraz na kolana i trzęsąc się, zaczęła zgarniać rękami sernik.
Qwilleran przywołał Dereka machnięciem ręki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]