[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeciwnicy i oskarżyciele mogą tego pragnąć. Wystarczy, jeśli na podstawie tego właśnie
rozumowania dowiodę, że kwestia ta ma jedynie charakter spekulatywny, kiedy zaś w swoich
filozoficznych dociekaniach przeczę opatrzności oraz pośmiertnemu bytowaniu, nie podważam
społecznych fundamentów, lecz formułuję zasady, które i oni, nawet opierając się na swoich
własnych wytycznych, uznać muszą za spójne i satysfakcjonujące.
Wy, moi oskarżyciele, uznajecie więc, że główny lub jedyny argument na rzecz boskiego istnienia
(czego nigdy nie kwestionowałem) wyrasta
110
z porządku panującego w przyrodzie, gdyż zdradza on takie oznaki inteligencji oraz zaplanowania,
iż za wysoce lekkomyślne uważacie przypisywać mu jako przyczyną tak przypadek, jak i ślepą i
niekierowaną siłę materii. Godzicie się, że jest to argument prowadzący od skutków do przyczyn. Z
porządku właściwego dziełu wnosicie o istnieniu projektu oraz pierwotnego zamysłu autora tegoż
dzieła. Przyznajecie, że jeśli nie potraficie dowieść tej tezy, wasza konkluzja upada; utrzymujecie
też, że uzasadniając ową konkluzję, nie wykraczacie dalej, niż by to usprawiedliwiały zjawiska
przyrody. Oto wasze ustępstwa. Pragnąłbym, byście sami dostrzegli konsekwencje.
Kiedy na podstawie skutku wnioskujemy o jakiejś konkretnej przyczynie, musimy zachować
między nimi właściwą proporcję, nie przypisując też nigdy przyczynie jakości innych niż te, które
są dokładnie wystarczające do wywołania tegoż skutku. Unoszące się na szalce ciało o wadze
dziesięciu uncji służyć może jako dowód, że ciężar spoczywający na szalce przeciwnej przekracza
dziesięć uncji; nie daje jednak żadnego powodu, by sądzić, iż przekracza sto uncji. Jeżeli
przypisana dowolnemu skutkowi przyczyna okaże się niewystarczająca do jego wywołania,
musimy albo odrzucić tę przyczynę, albo przyznać jej takie jakości, jakie sprawią, że będzie ona
proporcjonalna do skutku. Kiedy jednak przypiszemy jej kolejne jakości lub uznamy, że jest zdolna
do generowania innych skutków, folgujemy tylko naszym luznym domysłom i arbitralnie, a także
bezzasadnie i nieprawomocnie zakładamy istnienie jakości oraz energii.
Reguła ta pozostaje taka sama zarówno wówczas, gdy przyczyny dopatrujemy się w ślepej
nieświadomej materii, jak i wtedy, gdy widzimy ją w racjonalnej inteligentnej istocie. Jeśli
przyczyna jest znana tylko poprzez swój skutek, nie powinniśmy nigdy przypisywać jej
jakichkolwiek innych jakości poza tymi, które są absolutnie konieczne do wywołania tegoż skutku.
Nie możemy też, za pomocąjakichkolwiek reguł poprawnego rozumowania, powrócić do przyczyny
i wnioskować na jej podstawie o skutkach innych niż te tylko, dzięki którym ją znamy. Nikt nie
mógłby z widoku jednego zaledwie obrazu Zeuksisa dowiedzieć się, iż był on również rzezbiarzem
i architektem oraz że pracując w kamieniu i marmurze, był artystą nie mniej zręcznym niż wtedy,
gdy operował barwami. Talenty i styl, które zdradza konkretne dzieło przed naszymi oczami - tyle
tylko możemy bezpiecznie przypisać artyście. Przyczyna zawsze musi być proporcjonalna do
skutku; i jeśli proporcję tę dokładnie i precyzyjnie wyważymy, nigdy nie odnajdziemy w przyczynie
jakości, które wskazywałyby coś jeszcze lub dopuszczały wnioskowanie o jakichkolwiek innych
zamysłach czy działaniach. Jakości takie muszą cokolwiek wykraczać poza to, co jest niezbędne do
wywołania badanego przez nas skutku.
111
Przyjmując więc, że sprawcami istnienia czy porządku we wszechświecie są bogowie, możemy w
konsekwencji wnosić, że posiadają oni dokładnie ten stopień mocy, inteligencji oraz łaski, który
manifestuje się w ich dziele; jednakże niczego więcej nie można tu dowieść, chyba że dla usunięcia
luk w argumentacji i rozumowaniu zawezwiemy przesadę oraz pochlebstwo. Dopóki ślady
określonych atrybutów przejawiają się tu i teraz, dopóty możemy konstatować, że atrybuty te
istnieją. Zakładanie istnienia kolejnych atrybutów jest mglistą hipotezą, a jeszcze bardziej jest nią
założenie, że w odległych zakątkach przestrzeni oraz w odległych czasach istniał bądz będzie
istnieć świetniejszy jeszcze pokaz owych atrybutów, a także sposób zarządzania bardziej zgodny z
tymi wyimaginowanymi cnotami. Nigdy nie będzie nam dane wznieść się od wszechświata-skutku
do Jupitera-przyczyny, by następnie zstąpić na dół i wnioskować o jakimś nowym skutku na
podstawie tej przyczyny, jakby same tylko obecne skutki nie były w zupełności warte owych
cudownych atrybutów, które przypisujemy temu bóstwu. Ponieważ nasza wiedza o przyczynie
wyprowadzona jest jedynie ze skutku, muszą one być dokładnie do siebie dostosowane; przyczyna
nie może też odsyłać do czegoś jeszcze poza skutkiem ani też służyć za fundament dla
jakichkolwiek nowych wnioskowań i konkluzji.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]