[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stała niedaleko wejścia do terminalu. Jola, moja dziewczyna.
Kochała mnie. Wierzyła i ufała. Nadawała się na żonę. Uśmiechnąłem się i, jak
gdyby nigdy nic, ruszyłam jej na spotkanie.
Kryzys
Myślał, że kryzys mieli już za sobą, ale się pomylił. Telefon, który odebrał w
pracy, sprowadził go na ziemię. Znowu na tę suchą i jałową, zniszczoną przez ostatni rok
ich małżeństwa.
 Czy przeleciałeś nianię?!
W pierwszej chwili pomyślał, że żona żartuje. Ale jej głos brzmiał poważnie.
Przez dziesięć lat małżeństwa poznał wszystkie barwy jej głosu i wiedział, że tym razem
daleko mu do wesołości.
 Mam nadzieję, że tylko żartujesz  powiedział jednak po chwili.
 Przeleciałeś ją czy nie?
 Nie.
 Jak możesz tak kłamać, ty sukinsynu?! Wiem wszystko! Wiem wszystko!! Mam
dowody!!
Zacisnął zęby, jednocześnie czując, jak jego serce kurczy się do rozmiarów
dziecięcej piąstki. Nie ze strachu o prawdę, bo ta była po jego stronie. Nie mógł po prostu
uwierzyć, że życie kopało go w dupę na sam koniec wyjątkowo złego roku. Tuż przed
świętami. Wtedy, gdy był pewien, że jego małżeństwo wyrobiło na ostrym zakręcie.
 Posłuchaj! Nie wiem, co tam masz, ale daj sobie z tym spokój, dopóki sprawy
jeszcze nie zaszły za daleko. Wypierdol ten dowód albo o nim zapomnij, BO JEST
FAASZYWY.
 Fałszywy, tak? Mam kasetę, na której nagrały się wasze rozmowy i&
ODGAOSY!!
 Kasetę?! O czym, do cholery, mówisz?! Ochujałaś do reszty?!
 Podłożyłam wam taki mały magnetofon, gdy zostaliście w domu sami.
Wszystko się nagrało. WSZYSTKO.
 No nie, to jakaś paranoja& ZARAZ PRZYJAD DO DOMU!
Zjawił się kilkanaście minut pózniej. Czekała. Z papierosem i miną kata. Z jakimś
małym, japońskim gównem w dłoni.
 To jest ten dowód?  zapytał, pokazując na minimagnetofon.
 Tak. Kupiłam go specjalnie, żeby was przyłapać. Domyślałam się od dawna.
 Nie wiem, czego się domyślałaś, ale się pomyliłaś. Włącz tego japońca, chcę to
jak najszybciej wyjaśnić.
Włączyła magnetofon z triumfującą miną. Ale ten triumf pochodził z rozpaczy. Z
gorzkiej prawdy o życiu we dwoje, która, jak wierzyła, objawiła się przed nią.
Z magnetofonu popłynął jakiś bełkot. Długą chwilę zajęło mu, nim rozpoznał
głosy. Swój i niani ich synów. Czterdziestoletniej, całkiem atrakcyjnej kobiety. Ale
zupełnie nie w jego guście.
Przynajmniej nie na tyle, aby kombinować pod samym nosem żony i na dodatek
we własnym domu, będącym kolebką ich rodziny. Może zdrowy rozsądek nie należał do
jego najważniejszych zalet, ale w tym przypadku zadziałał należycie. Nie srało się
przecież we własne gniazdo. Niania była tylko nianią i nigdy nawet przez myśl mu nie
przeszło, aby stała się kimś więcej. Słuchał więc tego zanieczyszczonego, niewyraznego
nagrania, próbując odgadnąć, co słyszała w nim jego żona. Jakie słowa, zdania, jakie
obrazy przywoływało w jej głowie? Jego jakość była bardzo kiepska.
Magnetofon uruchamiał się na najlżejszy hałas, tak że nagrało się wszystko, co
zdołał wyłapać. Nieliczne rozmowy jego i niani, prowadzone w różnych
pomieszczeniach domu i wszystkie odgłosy dochodzące z pobliskiej ulicy. Nie mógł
uwierzyć, że to, co wydobywało się z tego szmelcu, dla żony stanowiło dowód jego
niewierności. Kurwa, chyba nie warto było dalej się bujać po tym popierdolonym
świecie&
W końcu, po kilku długich minutach, wyłączyła magnetofon.
 No i co ty na to?  zapytała.
 Zaraz, zaraz& Chcesz mi powiedzieć, że dowód mojego romansu z nianią był
gdzieś w tej kakofonii, której przed chwilą wysłuchaliśmy?
 Tak. Nie strugaj wariata. Przecież słychać było wyraznie.
 Ta, a w którym miejscu? W którym miejscu, pytam się?!
Proszę, puść mi te pikantne zdania.
 Proszę bardzo  odparła i zaczęła majstrować przy magnetofonie.
Słowa, które po chwili z niego popłynęły, zabrzmiały jak szelest paczki chipsów.
Co prawda rozpoznał swój głos, ale nawet po pijanemu mówił wyrazniej. Może ten
japoński elektroniczny szpieg tłumaczył wszystko, co rejestrował, na język skośnookich?
Cholera, to zdanie mogło oznaczać wszystko. Zwłaszcza w uszach chorobliwie
zazdrosnej kobiety. Wzruszył z rezygnacją ramionami i spojrzał na żonę, oczekując jej
interpretacji.
 Czyżbyś nie wiedział, co powiedziałeś?
 Nie.
  Misiu, rozepnij guziczki. Misiu, rozepnij guziczki . Przecież słychać to
wyraznie!
Wybuchnął nerwowym śmiechem. Nie mógł uwierzyć. To się, kurwa, nie mogło
dziać naprawdę.
 Teraz posłuchaj tego!  rzekła i znowu przewinęła taśmę.
Tym razem z magnetofonu popłynęło jakieś dudnienie.
Przytłumione dudnienie. Brzmiało, jakby ktoś w coś rytmicznie uderzał, ale
gdzieś daleko.
 Aóżko  odparła na jego nieme pytanie.  Odgłos naszego łóżkaw sypialni, w
którym się gzicie.
Dudnienie z odbiornika wciąż wypełniało pokój. Wsłuchał się w nie bardziej& i
po chwili rozpoznał, czym było.
 To pies  powiedział.  Szczekanie jakiegoś pierdolonego kundla z ulicy.
Wystarczy tylko dobrze się wsłuchać, kobieto!
 Ha, ha, ha! Gadaj zdrów! To odgłos naszego wyra, na którym posuwasz tę
szmatę!!
Wzniósł oczy ku niebu.
 Boże, a ty se tam, kurwa, spokojnie siedzisz, słuchasz tych wszystkich głupot i
nie grzmisz. W dzieciństwie co niedziela chodziłem do kościoła i dając na tacę, łożyłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    1036. Lindsay Yvonne Głód seksu
    Nubile Treat
    Ulrich PĂźschel Duden Wie schreibt man jetzt
    Fiedler Arkady Ród Indian Algonkinów
    Stufen
    Anne Weale Wedding of the Year (pdf)
    FRIEDRICH NIETZSCHE AntychrześÂ›cijanin
    Ford Jeffrey Cley 01 Fizjonomika
    01.WoW Day of the Dragon (2001 02)
    Metcalfe Josie Czasem warto poczekać‡
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • excute.opx.pl