[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pomału się ubiera. Nagle uśmiech zniknął mu z twarzy, spoważniał.
- Coś się stało? - spytała zaniepokojona.
- Myślałem właśnie o tym, co powiedział Bracken. %7łe to kobieta mogła w nocy
wypuścić Herosa.
- Znowu zaczynasz? - Katy ogarnął lęk. - Znów wracasz do tego samego? Teraz, gdy
już zrobiłeś sobie przyjemność na słomie, znów się zastanawiasz, czy to jednak nie ja?
- Uspokój się. - W głosie Garretta brzmiało ostrzeżenie. - Strasznie jesteś dziś
nerwowa. Daj mi skończyć. Wcale nie myślę, że to ty. Doskonale wiem, że nie. Coś innego
nie daje mi spokoju.
- Co mianowicie?
- Zastanawiałem się, skąd Brackenowi przyszło do głowy, że to mogłaś zrobić ty.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Powiedział coś o kobiecie, która czuje się skrzywdzona.
- Wiem, skąd wpadł na ten pomysł. - Katy umknęła wzrokiem w bok.
- Taak? Mam nadzieję, że nie będziesz tego przede mną ukrywać - powiedział Garrett
z lekką pretensją w głosie.
- Nadine zauważyła, że... że nie spaliśmy razem. - Katy westchnęła. - Sprzątała
mieszkanie i zobaczyła, że spaliśmy w osobnych pokojach. Trochę to dziwne jak na parę
nowożeńców w czasie miodowego miesiąca. Usłyszała także to, co mówiłeś wczoraj po
wyjściu Huttona. Podejrzewam, że wyciągnęła z tego swoje własne wnioski i podzieliła się
nimi z mężem.
- Ach, tak. - Garrett oparł się o drzwi. - Teraz rozumiem. Ostatnio zachowywałaś się
jak kobieta skrzywdzona, czy tak?
- Nie zauważyłam.
- To dlatego Bracken tak powiedział - roześmiał się Garrett. - Ale już po wszystkim,
prawda? Sytuacja między sami znów się unormowała. Nie będzie już więcej burz i napadów
gniewu. %7ładnych ataków zdenerwowania panny młodej.
- Jak rozkażesz, Garrett - powiedziała ze sztuczną słodyczą w głosie.
Roześmiał się, przytulił ją i pocałował w czubek głowy.
- No, chodzmy, moja pani. Trzeba coś zjeść i napić się kawy. Zostały może bułeczki
ze śniadania?
- Przecież zjadłeś je godzinę temu.
- Widocznie wzmaga mi się apetyt. Akurat wchodzili do kuchni, gdy zadzwonił
telefon.
Garrett podniósł słuchawkę. Z jego słów Katy domyśliła się, że musiało wydarzyć się
coś poważnego w firmie, coś, co można było załatwić tylko z nim.
- W porządku, Carson, uspokój się. Czy Layton tam jest? Co u diabła ma znaczyć, że
ma urlop? Zciągnij go, niech wraca do biura. - Zaklął pod nosem. - Dobrze, już dobrze, słyszę
cię. Nie sposób go ściągnąć. A niech to! Następnym razem, gdy będzie brał wolne, upewnij
się, czy jedzie gdzieś, gdzie są telefony. Wygląda na to, że muszę wyjechać. - Spojrzał na
zegarek, - Mogę być póznym popołudniem. Powiedz Bisby'emu, żeby nie popuszczał. Bank
nie może działać tak szybko jak my. Nie straci swojej ziemi w ciągu następnych czterdziestu
ośmiu godzin. Dostanie pożyczkę. Zobaczymy się o trzeciej. A teraz trzymaj rękę na pulsie.
Dopóki nie przyjadę.
Katy słuchała, jak Garrett wydawał polecenia świadczące o jego dobrej znajomości
pracy banków i księgowości Odwiesił wreszcie z irytacją słuchawkę. Sięgnął po kawę.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Słyszałaś? - spytał.
- Pojedziesz do biura po południu? - Katy usiadła obok niego.
- Obawiam się, że będę musiał. W tym miesiącu personel pracuje w uszczuplonym
składzie, a szef biura, Layton, wyjechał gdzieś do Meksyku i nie sposób go znalezć. Jeden z
naszych klientów ma problemy z bankiem. W normalnej sytuacji nie zajmowałbym się tym,
ale w tym wypadku wszystko wskazuje na to, że muszę wziąć sprawę w swoje ręce.
- Będzie to dobra okazja, bym mogła zapoznać się z pracą jednego z twoich biur -
powiedziała Katy. - Zostaniemy tam na noc?
- Ja zostanę. - Garrett potrząsnął głową. - Ty zostaniesz tutaj. Nie ma sensu, byś ze
mną jechała. Wrócę jutro. Przecież to wciąż jeszcze nasz miodowy miesiąc, zapomniałaś?
- Wiem - uśmiechnęła się Katy. - Ale coś mi się wydaje, że to małżeństwo partnerów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]