[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tałeś w prasie.
- Mam nadzieję, że się mylę.
I wtedy Sam nie wytrzymała.
- Jestem w ciąży! - wykrzyknęła.
Gdy skończył krzyczeć, że popełniła największy błąd w życiu, podał słu-
chawkę Clare. Szwagierka podzielała jego zdanie, ale poinformowała o tym Sam
trochę bardziej taktownie, po czym zaoferowała pomoc i dała kilka rad dotyczących
ciąży.
Rozmowa z bliskimi przybiła Sam i znacznie wpłynęła na jej ocenę własnej
wartości. Humoru nie poprawiła jej wiadomość, że Cesare wyszedł z domu. Jakby
tego było mało, gosposia poinformowała ją o przybyciu gościa.
- To ta aktorka, Candice Royal - oświadczyła zniesmaczona pani Havers. -
Powiedziałam, że nie ma pani w domu, ale ona weszła... Była przekonana, że za-
właszczy ten dom... - Starsza kobieta najwyrazniej zdała sobie sprawę, że ujawniła
zbyt wiele informacji, bo przerwała zakłopotana.
- Przyszła do Cesare?
- Tak.
Strach, który najpierw zawładnął sercem Sam, ustąpił miejsca złości. Jak ta
kobieta śmiała tu przyjść? Musiała wiedzieć o ślubie swojego byłego narzeczonego.
Jaki miała cel? Zamierzała zrobić awanturę czy chciała się zaprzyjaznić?
Sam wiedziała, że powinna stanąć na wysokości zadania i grzecznie przywi-
tać się z gościem. Jednak w tej chwili nie była w najlepszym nastroju. Do głowy
przychodziły jej dziesiątki rzeczy, które chętnie zrobiłaby z blond aktorką.
- Paolo jest u siebie. Mogę po niego zadzwonić i poprosić, żeby ją wyprosił.
Najchętniej Sam przystałaby na propozycję gosposi, ale pokręciła głową. Mu-
siała pokazać Candice Royal, gdzie jej miejsce. Właściwie to było zadanie Cesare,
ale nie mogła liczyć teraz na jego pomoc.
R
L
Uniosła zatem dumnie głowę i ruszyła do salonu. Niestety na widok niepro-
szonego gościa straciła resztki pewności siebie. Przy tej olśniewającej blondynce o
długich nogach i talii osy czuła się jak straszydło. Nieco starsza od niej kobieta pre-
zentowała się niezwykle elegancko w białym kostiumie ze spodniami.
- Dzień dobry - odezwała się do niej Sam z wymuszonym uśmiechem. - Mam
nadzieję, że nie musiała pani długo czekać. Napije się pani herbaty? Pani Havers...
Gosposia, która najwyrazniej czuwała pod drzwiami, weszła do pokoju i ski-
nęła głową. Przed wyjściem spiorunowała wzrokiem aktorkę.
Tymczasem Candice uśmiechnęła się ze współczuciem i skomentowała te-
atralnym szeptem:
- Tak trudno dzisiaj o dobrą służbę.
- Nie pozwolę pani mówić zle o Szkotach - odparła Sam z kolejnym sztucz-
nym uśmiechem. - Pani Havers bardzo pomogła mi się tu zadomowić.
Candice uniosła brew.
- Przypuszczam, że niewiele pani wie o prowadzeniu dużego domu. Ale zdaje
sobie pani sprawę, że to małe lokum w porównaniu z toskańskim zamkiem? A
apartament w Nowym Jorku jest cudowny... wystrojem wnętrz zajął się sam...
Aktorka najwyrazniej próbowała zepchnąć świeżo upieczoną panią Brunelli
na boczny tor; świetnie sobie radziła. Jednak Sam postanowiła podjąć wyzwanie i
zagrać w jej grę.
- Właściwie Cesare rozważa sprzedaż nowojorskiego apartamentu. Chcemy
kupić coś odpowiedniejszego dla dziecka... może na Cape Cod - skłamała bez za-
jąknięcia.
- No tak, słyszałam o ciąży. Ale jakoś nie wyobrażam sobie Cesare w roli oj-
ca.
Uśmiech nie schodził Sam z ust.
- Naprawdę? - zapytała, udając zdumienie. - Nigdy nie wspominał pani, że
chce mieć piątkę dzieci?
R
L
Aktorka zrobiła przerażoną minę.
- Cesare chce mieć piątkę dzieci? - powtórzyła wolno.
- Moim zdaniem czwórka wystarczy. Jak pani myśli?
- Och, nie jestem ekspertką w tych sprawach, ale uwielbiam mojego Eduardo.
- Candice otworzyła torebkę, z której wysunęła się psia główka, cała w kokardach. -
Cesare nigdy nie lubił słodkiego maleństwa, właściwie bywał dla niego okrutny.
- Niewiarygodne - odparła Sam, z trudem powstrzymując się od śmiechu.
- A on jest bardzo wrażliwy... - zagruchała słodko, zanim ponownie uwięziła
biedne stworzenie w torebce. - Wiele psów z okolicy zostało uprowadzonych, dla-
tego ja nigdy nie spuszczam Eduarda z oczu.
- Słusznie. Poprosić panią Havers, żeby przyniosła dla niego wodę?
- Jakiej marki?
Sam posłała aktorce zdumione spojrzenie, ale zrozumiała, że tamta nie żartu-
je.
- Nie jestem pewna, ale mogę zapytać.
- Dziękuję, ale nie trzeba. Poza tym ta kobieta mogłaby przynieść mu wodę z
kranu. Proszę sobie wyobrazić, że w ogóle nie chciała mnie wpuścić. Zachowywała
się tak, jakby nie wiedziała, z kim ma do czynienia, ale mniejsza o to. - Machnęła
lekceważąco ręką, po czym uważnie przyjrzała się Sam. - Myślałam, że jest pani
drobniejsza.
Sam wiedziała, że trochę przytyła, ale komentarz Candice dotknął ją do ży-
wego. Poczuła się, jakby ważyła tonę.
- Znalazła już pani dobrego trenera?
Sam spojrzała blondynce prosto w oczy.
- Nie miałam takiego pomysłu.
- A jak zamierza pani wrócić do formy po porodzie?
- Pewnie stopniowo. Opieka nad noworodkiem to praca na pełny etat.
R
L
- Moja przyjaciółka twierdzi, że najlepiej mieć nianię i pielęgniarkę na nocną
zmianę.
Sam wybuchła śmiechem.
- W czym mogę pani pomóc, panno...
- W tych okolicznościach formalności są chyba zbędne. Proszę, mów mi Can-
dice - zaproponowała z udawaną serdecznością, po czym dodała: - Miałam nadzie-
ję, że zastanę Cesare. - Wydęła usta, żeby okazać niezadowolenie. - Ale trudno...
Potem uśmiechnęła się promiennie i gestem wskazała miejsce naprzeciwko.
Jakby to ona była panią domu, pomyślała rozgoryczona Sam. Jednak usiadła po
drugiej stronie niskiego stołu.
- Może będzie lepiej, jeśli najpierw pogawędzimy sobie w cztery oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]