[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobrym wojownikiem, który mógłby nawet pokonać go w Kręgu. Po drugie, że
Tyl był jeszcze lepszy. To rzadki przypadek napotkać nagle dwóch tak dobrych
wojowników po długim okresie posuchy. W ten sposób jednak działały prawa
statystyki.
Sola sądziła, że walka dwóch mieczy nieuchronnie prowadzi do rozlewu krwi,
w tym przypadku jednak było inaczej. Tor i Sol ocenili wzajemnie swoje moż-
liwości. %7ładen z nich nie starał się zadać raniącego ciosu. Tyl obserwował nie
swojego człowieka, którego umiejętności znał, lecz Sola i ocenił jego wartość.
Zobaczył to samo co Sos: że Sol ma wyraznie lepszą technikę i niemal na pewno
zwycięży. Tyl postąpił rozsądnie: poddał swojego człowieka przed końcem walki,
rozumiejąc, że nie ma on szans. Być może dziewczynka była rozczarowana, jeśli
sądziła, że jej ojciec jest niezwyciężony, lepiej jednak, że nie została odarta ze
złudzeń w bardziej brutalny sposób.
34
Rozumiem stwierdziła Sola cichym głosem. Ale przypuśćmy, że
byliby mniej więcej równi?
Sos nic nie odpowiedział.
W każdym razie Sol wygrał bezboleśnie kolejną walkę i włączył do swych sze-
regów dobrego wojownika. Jedynie używając broni, którą Tyl dobrze znał, mógł
go skłonić do podjęcia takiej decyzji.
Myśląc dotąd o planach założenia Imperium, Sos powtarzał sobie: Poczeka-
my, zobaczymy . Wiedział, że potrzeba do tego o wiele więcej niż tylko szybkości
i wszechstronności w Kręgu. Jego wątpliwości jednak prędko zaczęły się rozwie-
wać. Jeśli Sol potrafił walczyć w ten sposób, gdy był osłabiony, to kiedy odzyska
siły, stanie się niepokonany. Dowiódł już, że nadzwyczaj sprawnie włada drą-
giem, maczugą i mieczem. Nigdy nie był bliski porażki. Wydawało się, że może
bez ograniczeń powiększać plemię o wciąż nowych członków.
Tyl wstał i zaprezentował własną niespodziankę. Odłożył na bok miecz i wy-
ciągnął parę pałek. Opanował dwa rodzaje broni i zdecydował się nie walczyć
z Solem tą, którą ów przed chwilą zademonstrował.
Sol uśmiechnął się tylko i wyciągnął własne pałki.
Zgodnie z tym, czego oczekiwał Sos znając sprawność nadgarstków Sola, wal-
ka zakończyła się szybkim rozstrzygnięciem. Cztery pałki poruszały się błyska-
wicznie, zataczały kręgi, uderzały, dzgały i blokowały ciosy, działając zarazem jak
tępe miecze i lekkie drągi. Była to szczególna sztuka, gdyż trzeba było panować
nad dwoma przyrządami jednocześnie i odbijać ciosy dwóch pałek przeciwnika.
Wymagało to znakomitego zharmonizowania. Przyglądając się walce z zewnątrz,
niemal nie sposób było powiedzieć, kto ma przewagę. Nagle jedna z pałek wyle-
ciała z Kręgu i Tyl wycofał się, na poły rozbrojony i pokonany. Kostki jego lewej
dłoni krwawiły w miejscu, gdzie skóra pękła pod ciosem Sola.
Ten jednak również miał ślady na ciele. Z rany nad okiem skapywała krew.
Obaj przeciwnicy pokazali, co potrafią.
Sol miał teraz w swej grupie trzech mężczyzn, z czego dwóch nie było nowi-
cjuszami.
W dwa tygodnie pózniej Sos dostał obiecanych dwudziestu ludzi. Poprowadził
ich z powrotem w stronę Złego Kraju, podczas gdy Sol ruszył w dalszą drogę tylko
w towarzystwie Soli.
Rozdział 6
Rozbijcie namioty wysoko na stoku, po jednym na dwóch mężczyzn al-
bo rodzinę. Resztę plecaków zwalcie po drugiej stronie rzeki rozkazał Sol,
gdy przybyli do doliny. Dwóch mężczyzn będzie pełnić straż dzień i noc
krążąc po obwodzie. Reszta w dzień będzie pracować, a w nocy zamknie się
w namiotach. %7ładnych wyjątków. Nocą strażnicy przez cały czas będą szczelnie
owinięci siatką, a także będą się wystrzegać spotkania z białymi ćmami. Codzien-
nie wyznaczę czteroosobową grupę myśliwych i zespół tragarzy. Reszta będzie
kopać fosę.
Po co? zapytał jeden z mężczyzn. Jaki sens ma cała ta głupota?
Był to Nar Sztylet, pyskaty osobnik, który niechętnie przyjmował rozkazy.
Sos odpowiedział po co.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]