X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wspomnienia tej twarzy. Tęsknił za nią dzień i noc. Och, jakże straszliwie pragnął, żeby rozkazy
pognały go w tę stronę, żeby jeszcze choć raz jeden w życiu iść na ten dwór! Zobaczyć, popatrzeć...
Tylko popatrzeć! . . I oto los dał mu chwilę. Szczęście nie tylko pozwoliło tu przyjść, lecz nadto otwarło
drzwi. Stała tam sama jedna, od wszystkich opuszczona. Burza wściekła huczała w duszy jezdzca, gdy
podparty na ręku patrzał... Przy drzwiach prowadzących do sionki stał żołnierz z karabinem. Panna
Salomea nie mogła iść do kuchni, żeby się ze Szczepanem naradzić. Usiadła tedy na łóżku i podparłszy
głowę na rękach czekała.
12. Subaltern (niem.) - podwładny.
Serce jej targało się w piersiach jak dzwon. Zdawało się, że bicie usłyszą śpiący i że ten alarm serca
wszystko wyda. Każdy odgłos i każdy szelest był zwiastunem nieszczęścia. Jakże nieskończenie długo
trwały minuty tej nocy! Tymczasem Szczepan, którego pociągnięto, żeby pokazywał zabudowania,
piwnicę w ogrodzie, ruiny gorzelni i doły po kopcach kartoflanych, asystował po zbadaniu całego
obszaru przy czynnościach przygotowawczych do noclegu żołnierskiego w stodole. Patrzał, jak
wprowadzano tam konie, jak wydzierano dla nich z zapola wielkie półkopy siana. Przysłuchiwał się
głuchymi uszyma... %7łołnierze wdrapywali się na wierzchołek masy siana, a rozpostarłszy na nim
szynele walili się spać, zarówno w kątach, jak nad kryjówką powstańca. Zachodził w głowę, czy on
żyje, czy już skapiał. W prostackiej szczerości i bez wyjściu uczuć prosił Boga o to drugie. Powinien by
był stać koło panny, gdyż była sama jedna wśród oficerów, lecz nie mógł odejść, ponieważ wachmistrz
oddziału dragonów nie puszczał go na krok od siebie. Szczepan rozmyślał, co czynić, jeżeli stodołę
podpalą - czy nie ma jakiego środka ratunku dla ukrytego "chudziaka". Gruby, brodaty wachmistrz
kazał mu nadrzeć siana i usłać łoże na klepisku stodoły. Stary kucharz pracował nasłuchując, o ile się
to na co zdać mogło przy jego głębokiej głuchocie. Umizgał się do wachmistrza, na wszystko się
zgadzał, potakiwał i przytwierdzał, śmiał się doń, raz wraz wystawiając ku niemu dziurę w górnej
szczęce. Wachmistrz poganiał go i niepobłażliwie szturchał ziewając na całą stodołę. Toteż starowina
biegał to tu, to tam, znosił nowe wygraby siana, słał równo, układał coś w rodzaju poduszki pod głowę,
a wciąż niewolniczo przymilał się potentatowi. Gdy ten runął wreszcie w szyneli i w butach na
przygotowane legowisko, Szczepan przycupnął w kącie, zwinął się w kłębek i nie postrzeżony czekał
patrząc w grubą ciemność. Zapomnieli o nim. Rozlegało się ze wszech stron chrapanie żołnierzy.
Parskały konie. Starzec począł ostrożnie i z wolna czołgać się w górę stosu siana, ku miejscu, gdzie
była kryjówka. Czynił to umiejętnie, wymijając śpiących żołnierzy. Gdy się znalazł na miejscu
wiadomym, gdzie bezpośrednio nikt nie leżał, zagrzebał się w siano i przyłożywszy ucho do deski
słuchał z całej mocy zmysłu. Nie dochodził go z dołu odgłos ni szmer. Nic. Szczęk kopyt końskich na
klepisku, chrupanie siana, chrzęst żelastwa, strzemion i tręzli, senny pomruk ludzki - a szum
wewnętrzny, wieczysty starczej głuchoty jakoby odgłos morza nieskończoności, który w sobie wszystko
pochłania. Chłop westchnął. %7łal mu było młodzieńca przydzwiganego na to miejsce z takim trudem - w
tym celu, żeby tu zginął. %7łal mu było własnego dzieła, które tak dobrze, widziało się, obmyślił.
- A światłość wiekuista niechże mu ta świeci... - wzdychał patrząc w mrok próżni wygrzebanej
własnymi rękoma, którą niemal widział pod sobą. Targały się w nim wszystkie siły i wytrwała, żelazna
wola, żeby wieko odwalić i wyciągnąć nieszczęśliwego - lecz chłopski, przebiegły rozum zabraniał.
Szczepan leżał na tym miejscu długo w martwej, bezsilnej męce, okrutniejszej niż wszelkie słowo.
Krwawiło się w nim stare serce, z którego łzy wszystkie dawno już wyciekły. Znowu na bałyku
wyczołgał się ku pewnej dziurze w dachu, sobie tylko wiadomej - wysunął się na zewnątrz i po drabinie
zlazł na ziemię. Jak cień przemknął się ogrodem, po zastodolu, przez chwasty i rozgrodzone okólniki, w
mroku obszedł warty i niby bezszelestny upiór wcisnął się do kuchni. Minął omackiem tę kuchnię i
sionkę przyległą. Przez dziurę od klucza padał w ciemne przejście wytrysk światła. Szczepan przyłożył
do otworu oko i zobaczył pannę Miję siedzącą na łóżku z głową podpartą na ręce. Coś jak radosne
szczekanie psa w ciemną noc rozległo się w ogłuchłym na wszystko, zestarzałym jestestwie, w
mrocznym obszarze ducha, gdzie była tylko samotność i odraza. Tak już został za plecami sołdata, za
drzwiami, z okiem przy dziurze od klucza, skulony, bezsenny pod progiem.
4
Wczesnym rankiem wojsko zebrało się i uformowane w szeregi odeszło. Padał rzęsisty deszcz ze
śniegiem. Wył wiatr. Odchodzący byli zli, głodni, niewyspani i strudzeni, zanim ten nowy marsz
rozpoczęli. Najpózniej opuścił obejście w Niezdołach półszwadron konnicy, który był zajmował stodołę.
Po odejściu wojska zostało w domu i na dziedzińcu mnóstwo odpadków, brudów i zaduchu. Panna
Salomea stojąc w ganku patrzyła na szeregi żołnierzy zatapiające się w szarudze poranka. Trzęsło ją
zimno wewnętrzne. Pragnęła co prędzej, co prędzej biec do stodoły i wyciągnąć rannego z kryjówki.
Tymczasem Szczepan, zamiast iść do stodoły, wdrapał się po schodkach z kuchni prowadzących - na
strych dworu. Pobiegła za nim. Stary wczołgał się w okienko dymnika i obserwował wojsko niknące we
mgle. Na prośby, żeby tym ostrożnościom dać pokój, odpowiadał pogardliwym milczeniem. Wtuliwszy
się w tenże występ dymnika patrzyła zaciekawiona, co stary tyle ważnego w dali spostrzega. Nic
nadzwyczajnego nie było widać. Piechota w postaci ciemnych kwadratowych brył posuwała się drogą
przez łąki - zagłębiła w daleką wieś pod lasem - wreszcie znikła. Za nią w półwiorstowej odległości
ciągnęła w tymże kierunku ruda grupa dragonów. Konie z jezdzcami stopiły się w jednolitą masę
uderzającego kształtu, który zdawał się rozdzierać szarugę. Panna Salomea oczyma zgasłymi od [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Coelho Paulo Być jak płynąca rzeka (A)
    wierna rzeka zoromski
    James P. Hogan Kicking the Sacred Cow
    DerekPrince_Bog_jest_Swatem
    Suzanne Young Plaga samobojcow
    Heyer_Georgette_ _Niezwykly_dzentelmen
    Lois McMaster Bujold Omnibus 4 Miles Mystery and Mayhem
    The Eight Doctors Terrance Dicks
    Camp_Candace_ _Diabel_i_Aniol
    cherrypy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.