[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piętnaście wozów strażackich! Raz na rynku zobaczyłem
sprzedawcę skarpetek o ciekawej fizjonomii. Do tej pory
występuje w  Słupie".
Początkujący artyści mogą na nim polegać.
- Chciałam zdawać do szkoły aktorskiej - mówi Kinga. -
Poprosiłam Marcela o pomoc w przygotowaniu do egzaminu.
 Nie ma problemu" - powiedział bez zastanowienia.
120
W 1986 r. przyśnił mu się Franz Kafka.
- Napisz ciąg dalszy - poprosił. Tak powstało przedstawie-
nie  Nadkolonia karna", nawiązujące do opowiadania Kafki
 Kolonia karna". Marcel wystawił je w pałacyku nad stawem.
Wymyślił maszyny do zabijania ludzi. Z jednej z nich szkla-
nymi rurkami spływała pod stopy widzów  krew". Zabarwił
na czerwono wodę w stawie.
Dzisiaj-19.15
Bożena, gospodyni domowa, cieszy się, że Szytenchelm się
spóznia. Specjalnie przyszła wcześniej, żeby poplotkować
z Bogdanem i Arturem.
- Kiedy przychodzi dzień próby, nie mogę się doczekać
spotkania z zespołem - mówi. - Aktorstwo jest dla mnie
odskocznią od obowiązków. Gdyby Marcel kazał mi odejść
z teatru, nie umiałabym się z tym pogodzić. Ale on w każdym
widzi możliwości.
Do Bożeny i jej koleżanek reżyser podszedł na ulicy.  Mam
własny teatr, gwarantuję świetną zabawę, przyjdzcie i zo-
baczcie" - zachęcał. Bożena przyszła. Trwała właśnie próba
 Młodzieżowego zespołu baletowego". Musiała nauczyć się
kroków tanecznych. Na szczęście Marcel jest cierpliwy i nie
czuła się głupio, gdy po raz kolejny się pomyliła.
Wczoraj - Dzień Tuwima i Reymonta
 Siedem dni Polaka - tytółmyloncy" Szytenchelm wystawił
w 1996 r., w piętnastą rocznicę ogłoszenia stanu wojennego.
Widzom rozdano kartki żywnościowe. Aktorzy przebrani za
milicjantów zapędzili publiczność na scenę, gdzie wszyscy
121
oglądali scenki z życia PRL-u. Jakiś chłopak wybiegł z tłumu.
Milicjant go spałował i rzucił między widzów.
- Lubię łamać normy, zaskakiwać publiczność - mówi
Marcel. - W moich sztukach stawiam pytania i zostawiam
je bez odpowiedzi. To skłania widzów do zastanowienia się
nad sobą i swoim życiem.
Z tym przedstawieniem Marcel objechał triumfalnie
wszystkie większe miasta Polski, pokazał je na Międzyna-
rodowym Festiwalu Teatralnym  Malta 97". Dostał za nie
Złotą Maskę w kategorii niekonwencjonalnej działalności
teatralnej i uważa ją za najważniejszą ze swoich nagród.
Kiedy pojechał z przedstawieniem do Poznania po odbiór
Maski, nie mógł przedrzeć się przez tłum oblegający szkołę
baletową, gdzie grano  Siedem dni Polaka".  Dostaniesz
zaproszenie, ale zawiadom moich aktorów, żeby wpuścili
mnie od tyłu" - poprosił jakiegoś dryblasa.
Od kilku lat Marcel organizuje Dzień Tuwima i Dzień
Reymonta. Wpadł na ten pomysł, gdy na ulicy Andrzeja
Struga 42 zobaczył tablicę pamiątkową ku czci autora  Kwia-
tów polskich".
- Niewielu łodzian wiedziało, że Tuwim mieszkał i tworzył
w ich mieście. A artysta ma obowiązek pamiętać o innych
artystach. Chciałem, żeby mieszkańcy miasta na nowo od-
kryli jego twórców.
Pierwsze przedstawienie z okazji Dnia Tuwima wyreżysero-
wał w kamienicy, w której żył poeta, choć wszyscy w  Słupie"
mówili, że to się nie może udać. Marcel udowodnił, że może.
Aktorami byli mieszkańcy kamienicy. Małżeństwo z parteru
odegrało scenkę z życia poety w pokoju sąsiadów z drugiego
piętra. Dzieci recytowały wiersze. Przez podwórko przeszły
setki osób. Marcel pełnił rolę konferansjera. Za wszystko
122
zapłacił z własnej kieszeni. Do dziś ma stały kontakt z miesz-
kańcami domu przy Struga 42, młodzież zaprasza go na
osiemnastki.
A siódmą edycję tuwimowską zorganizował w zoo. Przed-
stawienie odbyło się w klatkach. W jednej zamknął aktorów
 Słupa" - bezrobotnych. Marcel i widzowie karmili ich pa-
luszkami.
- Gdybym Dni Tuwima robił w teatrze, niewiele osób
obejrzałoby przedstawienie. Dlatego tak często moją sceną
jest ulica - przyznaje.
Fabrykant strofuje pracownicę, przekrzykując dudnienie
maszyn. Dzieci zbierają z podłogi bawełnianą przędzę. Po-
przebierani za chłopów i %7łydów łodzianie oglądają przedsta-
wienie. To kolejna edycja Dni Reymonta.
Po spektaklu wszyscy odjechali na dworzec wypożyczo-
nymi bryczkami. Pociąg retro ruszył do Lipiec Reymon-
towskich, gdzie pisarz pracował jako dróżnik. W każdym
przedziale odgrywano scenki z  Ziemi obiecanej". W Lipcach
zagrała kapela, było ognisko i kiełbaski.
- Mój pradziadek miał małą fabrykę - mówi Marcel. -
Gdy byłem dzieckiem, matka czytała mi  Ziemię obiecaną"
i  Chłopów". Zamykałem oczy i wyobrażałem sobie, jak kiedyś
żyli ludzie. Nikt piękniej ani o Aodzi, ani o wsi nie pisał.
Dzisiaj-19.20
Do sali wbiega zdyszany Marcel. Wita się z Bogdanem, reszta
aktorów rozeszła się po kątach. Po chwili klaszcze w dłonie:
 Proszę zespół o uwagę" - mówi (zdaniem Kingi nie srogo,
z lekkim błyskiem w oku). Kinga nie pamięta, żeby kiedyś
na nich krzyknął.
123
- On nie potrafi stworzyć dystansu, nawet gdyby chciał -
twierdzi.
Sam przygotowuje projekty scenografii, sam pisze sce-
nariusze, ale nigdy nie narzuca nikomu swojego zdania.
Ostatnio zasugerował, aby podczas Dnia Reymonta aktorzy
zatańczyli w żółtych, obcisłych getrach. Panie, gdy to usły-
szały, parsknęły śmiechem i Marcel nie obstawał przy swoim
pomyśle. Ale jest bardzo wymagający.
Bogdan zdradza:
- Nazywamy go  małym tyranem" albo  małym Hitlerem".
 Nie skończymy, dopóki nie postawisz tej szklanki na stole
tak, żeby było dobrze", mówi na przykład na próbach.
Wczoraj - Galeria Wielkich Aodzian
Kiedyś Marcel wracał z sylwestra. Chciał gdzieś przysiąść,
chwilę odpocząć, ale nie znalazł żadnej ławki.  W Aodzi
powinno być miejsce, gdzie można usiąść w dobrym to-
warzystwie", pomyślał. W 1999 r. na Piotrkowskiej stanęła
Aaweczka Tuwima.
- Galeria Wielkich Aodzian to jedyny teatr, w którym bo-
haterowie są z brązu. To zasłużeni dla Aodzi artyści. Można
ich dotknąć, usiąść obok nich, zrobić sobie z nimi zdjęcie.
Chciałem powiedzieć: możesz być gruby, brzydki, niski, ale
 wielki". Chciałem, aby pomniki były realizowane według
mojego projektu. Nie twierdzę, że są dobre, ale chodzi o samą
ideę. Przy pomnikach odbywają się lekcje historii, turyści
robią sobie pamiątkowe zdjęcia i dla mnie to wystarczająca
nagroda.
Nad pomnikiem genialnego pianisty Artura Rubinsteina
Marcel pracował półtora roku. Najpierw ulepił miniaturę
124
Rubinsteina z wosku. Pózniej do współpracy zaprosił pro-
fesjonalnego rzezbiarza. Pomnik stanął na Piotrkowskiej
w 2000 r.
Rok pózniej przybył Kuferek Reymonta - 300-kilowa
rzezba pisarza, który siedzi na kuferku z notatnikiem w ręku.
Pierwszych pięćset osób, które przysiadły na kuferku, dostało
numerowane certyfikaty.
Marcel myślał, że im więcej ławeczek, tym łatwiej będzie
postawić kolejną. Nic z tego. Za każdym razem musi walczyć
z urzędnikami.
- Czy pan po nocach nie śpi? - usłyszał kiedyś.
- Ta urzędniczka mówiła straszne rzeczy, ale miała ładne
oczy - zwierzył się swoim aktorom.
Kilka lat temu urząd miasta nie zgodził się na postawienie
kolejnej ławeczki - wielkich łódzkich fabrykantów xix i xx
wieku. Marcel rzezbę postawił. Po odsłonie dzwig zabrał
 Twórców Aodzi Przemysłowej" do salonu samochodowego.
Stała na wystawie przez następny miesiąc.
Co dwa tygodnie, o piątej rano, Marcel i aktorzy  Słupa"
konserwują swoje pomniki.
- Czasami brakuje mi siły do działania, wtedy jadę do
Gdyni - mówi Marcel. - Siadam na plaży i przez kilka go-
dzin wsłuchuję się w monotonny szum morskich fal. To
mnie uspokaja.
Dzisiaj-19.24 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Antologia SF Stało się jutro 13 Sindbad na RQM 57
    Antologia SF Stało się jutro 15 Konrad Fiałkowski
    Antologia Złota podkowa 18 Zapatan Władysław Łoziński
    Antologia Az smierc nas rozlaczy
    Antologia do extase
    Sean Michael Velvet Glove Volume III
    Hart Josephine Grzech
    DeAnna Talcott Do samego nieba
    Moody Raymond & Perry Paul Kto sić™ śÂ›mieje ostatni
    Hill Livingston Grace Bilśźej serca 02 Dziewczyna, do której sić™ wraca
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl