[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dopóki roztwór nie wpłynął w Ŝyły. Gdy wyciągał igłę, nie czułam niczego. Nie
zdawałam sobie sprawy, Ŝe właśnie stałam się jedną z tych, którzy „biorą w
kanał”.
— Johnny, robi mi się niedobrze — powiedziałam.
— Wszystko w porządku, mała — powiedział Johnny — niczym się nie przejmuj,
niedługo „odpalisz”. Ja ci to obiecuję, a ja zawsze dotrzymuję obietnic.
Prawda?
Ale ja go nie słuchałam. Dostałam mdłości i zanim zdąŜyłam się podnieść,
zwymiotowałam na podłogę. Opadłam z powrotem na łóŜko i zaczęłam trząść się i
pocić. Johnny siedział koło mnie i trzymał mnie za rękę. Wkrótce odpręŜyłam
się i ogarnęła mnie fala przyjemnego ciepła. Wydawało mi się, Ŝe zaczynam
unosić się pod sufit. Przed oczyma miałam uśmiechniętą twarz Johnny’ego, który
pochylił się nade mną i szepnął:
— No jak, mała?
— Bombowo — odpowiedziałam szeptem — to jest wspaniałe.
Zaczęłam swoją drogę do piekła.
Przez tydzień nie brałam heroiny. Ale następnym razem, gdy Johnny mi ją
zaproponował, zgodziłam się chętnie. Kolejny raz nastąpił po trzech dniach.
Potem Johnny nie musiał mi juŜ proponować zastrzyku — sama go prosiłam. Nie
wiedziałam wtedy jeszcze, Ŝe stałam się narkomanką... Ŝe jestem w „ciągu”.
Pewnego dnia Johnny przyszedł do domu, a ja właśnie zaczynałam się trząść.
Poprosiłam go o „szprycę”.
— Słuchaj, mała, kocham cię i tak dalej, ale to kosztuje kupę forsy, wiesz?
— Wiem, Johnny, ale muszę mieć szprycę. Johnny uśmiechnął się.
— Nie mogę, mała. Dziewczyno, zaczynasz mnie sporo kosztować.
— Proszę cię, Johnny — zaczęłam go błagać — nie drocz się ze mną. Nie widzisz,
Ŝe muszę dostać szprycę? Johnny ruszył do drzwi.
— Dziś nie. Po prostu wypoć to z siebie. Nie mam czasu ani forsy.
— Johnny! — zaczęłam krzyczeć. — Nie zostawiaj mnie. Na miłość Boską, nie
odchodź!
Ale on wyszedł. Usłyszałam, jak przekręcił klucz w zamku.
Próbowałam się opanować, ale nie mogłam na to nic poradzić. Podeszłam do okna
i zobaczyłam Johnny'ego na dole przy końcu bloku, rozmawiającego z kilkoma
dziewczynami Wiedziałam, co to za jedne. Pracowały dla Johnny'ego. Mówił, Ŝe
są z jego „stajni”. Były to prostytutki kupujące od niego narkotyki za
pieniądze otrzymane za swoje usługi. Johnny dbał o to, Ŝeby zawsze miały
heroinę, a one za prowizję rozprowadzały ją pomiędzy swoich klientów.
Stałam tam przy oknie i patrzyłam, jak Johnny sięga do kieszeni płaszcza i
daje jednej z dziewczyn małą białą torebkę. Wiedziałam, co w niej jest.
Patrzyłam, jak on rozdaje heroinę, i ledwo to wytrzymałam. Dlaczego on to
daje jej, a nie mnie? BoŜe, jak ja tego potrzebowałam!
Nagle usłyszałam swój krzyk:
— Johnny, Johnny!
Krzyczałam przez okno na cały głos. Johnny popatrzył w górę, po czym ruszył z
powrotem w kierunku domu. Kiedy wszedł, leŜałam na łóŜku trzęsąc się i łkając.
Zupełnie przestałam nad sobą panować.
Johnny zamknął za sobą drzwi. Usiadłam na łóŜku i próbowałam coś powiedzieć,
ale zanim zdąŜyłam wydobyć głos on podszedł do mnie i poczułam grzbiet jego
ręki uderzającej mnie w usta.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]