[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stralii. Liczę, że po drodze postanowię, czego naprawdę chcę w życiu.
Teraz, gdy w końcu przestała marzyć o powrocie Andrew.
Tom ściągnął brwi.
- Nie wiedziałem.
- Dlatego jestem tymczasową asystentką - wyjaśniła.
Oczywiście, że o tym wiedział. Po prostu był zbyt zaabsorbowany wyprowadza-
niem Collocom na prostą, by zawracać sobie głowę poszukiwaniem nowego pracownika.
Poza tym Imogen nie była może ideałem, ale dawała sobie radę.
- Kiedy odejdziesz? - spytał z niepokojem.
- Gdy tylko zatrudni pan kogoś na moje miejsce. Od roku oszczędzam, jestem go-
towa kupić bilet w każdej chwili. Rozumiem, że z powodu ślubu pan to odkładał, ale jeśli
R
L
T
w kwietniu przeprowadzi pan rozmowy kwalifikacyjne, w maju przekażę obowiązki mo-
jej następczyni, a w czerwcu będę się pakować.
- W czerwcu? - Ogromnie się zaniepokoił. - To za trzy miesiące!
Imogen przytaknęła.
- Wiem, ale jeśli po powrocie będziemy się czuli skrępowani, to przynajmniej nie
na długo.
Tom spojrzał w noc i próbował sobie wyobrazić biuro bez Imogen. Miał świado-
mość, że to nastąpi, chociaż nie sądził, że tak szybko. Była częścią jego życia tak samo
jak Julia, jeśli nie bardziej. Widywał ją codziennie, bez niej poczuje się nieswojo.
Co prawda nie po raz pierwszy zmieni asystentkę. Na pewno przywyknie do tej
nowej.
- W takim razie chyba wszystko się uda - mruknął, jakby sam siebie przekonywał. -
Masz rację, powrót do naszych zawodowych relacji po wakacjach mógłby być kłopotli-
wy, ale skoro odchodzisz, to bez znaczenia.
- No właśnie. - Imogen uśmiechnęła się.
Czego się spodziewała? %7łe Tom padnie na kolana z błaganiem, by go nie opusz-
czała?
Nie, tak będzie lepiej. Koledzy w biurze zaczną spekulować. Im szybciej rozpocz-
nie nowe życie, tym lepiej.
- Więc jak? - zapytała. - Do końca pobytu tutaj jesteśmy przyjaciółmi, a nie szefem
i asystentką?
Po sekundzie wahania Tom kiwnął głową.
- Zwietnie. Zobaczmy, co jest na kolację. Umieram z głodu!
Wyjmując z lodówki rozmaite smakołyki, Imogen nie przestawała mówić. Tom
słuchał jej jak zahipnotyzowany, zafascynowany jej gotowością do przyjazni. Jak niewie-
le dotąd o niej wiedział! Nie miał pojęcia, że jest tak bystra i dowcipna. Kiedy mu opo-
wiadała o swoich znajomych, mieszkaniu, które dzieliła z przyjaciółką i swoim życiu w
Londynie, patrzył na nią tak, jakby ją widział po raz pierwszy. Nagle Imogen urwała.
- Boże, zanudziłam cię!
- Ależ nie - odparł zdziwiony.
R
L
T
Znalezli w lodówce butelkę schłodzonego wina. Tom pochylił się nad stołem i na-
pełnił kieliszki.
Imogen mu nie uwierzyła, rzecz jasna. O czym ona myślała, paplając o barach, im-
prezach i kwizach na temat telenowel, które sobie urządzały z Amandą?
- Twoje życie jest o wiele bardziej ekscytujące - powiedziała.
Nie wyobrażała sobie Toma siedzącego przed telewizorem. Na pewno chadzali z
Julią do restauracji i na eleganckie przyjęcia. Bywali w operze i na meczach polo albo w
klubach, o których Imogen i Amanda czytywały w kolorowych magazynach.
- Tak sądzisz? - rzekł Tom. - Moje mieszkanie jest większe niż twoje, położone w
ekskluzywnej części miasta, ale nic ciekawego tam nie robię. Po prostu pracuję.
- A jak byłeś z Julią?
Wzruszył ramionami.
- Często jadaliśmy w mieście, bywaliśmy na przyjęciach, ale to nie jest tak intere-
sujące, jak się wydaje.
Tom próbował sobie przypomnieć, jak spędzał czas z Julią. Ona interesowała się
sztuką. Jego galerie i wernisaże śmiertelnie nudziły. Często wymawiał się pracą. Może
wtedy zastępował go Patrick?
Z perspektywy czasu to wszystko było oczywiste, ale czy nie powinien był zasta-
nowić się, ile mają z Julią wspólnego, zanim się oświadczył? Uznał, że rozsądek i po-
dobna postawa życiowa wystarczą. Jak bardzo się mylił!
Spojrzał na Imogen, której podejścia do życia nie dało się w żaden sposób nazwać
rzeczowym i chłodnym.
- Nie sądzę, żeby podobało ci się moje życie - stwierdził. - Masz mnóstwo przyja-
ciół, pracę, dobrze się bawisz. Dlaczego miałabyś to porzucać i wyjeżdżać?
- Muszę złapać dystans. - Opierając łokcie na stole, obróciła kieliszek w palcach. -
Pięć lat trwałam przy nierealnym marzeniu - podjęła po chwili. - Pragnęłam czegoś nie-
osiągalnego. W końcu pogodziłam się z tym, że tego nie dostanę, ale potrzebuję przerwy,
odmiany, zanim znów wrócę do normalnego życia.
- Pięć lat to szmat czasu. - Tom szukał w pamięci imienia. - Chodziło o Andrew?
R
L
T
- Uhm - przytaknęła. - Razem studiowaliśmy. Zakochałam się w nim od początku i
przez trzy lata byliśmy nierozłączni. - Uśmiechnęła się z cieniem smutku. - Nie przyszło
mi do głowy, że to się kiedyś skończy. Zakładałam, że po dyplomie się pobierzemy.
- Co się stało? - spytał Tom.
- Nic dramatycznego. Andrew... znudził się mną. - Uśmiechnęła się jeszcze smut-
niej. - Jak się poznaliśmy, mieliśmy po osiemnaście lat. I tylko dwadzieścia dwa w chwili
zakończenia studiów. Ludzie pytali mnie o plany na przyszłość, mając na myśli karierę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]