[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jedwab będzie trochę cieplejszy - powiedziała Emma. - Chcesz, żebym odeszła?
- Na miłość boską, nie patrz na mnie tak surowo! Nie sądziłam, że tak się zmienisz od czasów,
kiedy byłaś młodą dziewczyną.
- Przykro mi, jeśli tak to widzisz. - Emma pomyślała, że to Bridget się zmieniła pod wpływem
Lindisfarne'a. - Starałam się go nie krytykować, chociaż nie mogę go polubić. Nie wyobrażam
sobie, żebyś była szczęśliwa jako jego żona.
Bridget spojrzała na nią wyniośle.
- Nie pytałam o twoją opinię, Emmo. Proszę cię, zostaw mnie teraz. Muszę posłać po
pokojówkę. Nie mam czasu się z tobą kłócić. Porozmawiamy o tym innym razem, kiedy
podejmę decyzję.
Emma poczuła się odprawiona, zupełnie jak płatna służąca, którą oczywiście w pewnym sensie
była. Nie bolałoby to tak, gdyby Bridget nie deklarowała na początku, że jest jej przyjaciółką i
żeby się uważała za gościa w jej domu. Emma poszła do swojego pokoju; usiadła na brzegu
łóżka i wbiła wzrok w swoje blade odbicie w lustrze na toaletce. Buntowniczy duch kazał jej
natychmiast się pakować, wyjechać, zanim sytuacja się pogorszy, niwecząc przyjemne
wspomnienia. Nie mogła jednak pozwolić sobie na takie impulsywne działanie. Bridget obsypała
ją drogimi prezentami, lecz nie dała jej pieniędzy. Emma miała tylko parę szylingów w port-
monetce, nie dość na powrót do domu.
Poza tym musi się przyzwyczaić do takiego zachowania. Pracodawcy są często kapryśni, w
jednej chwili uprzejmi i mili, w innej wymagający i zirytowani. Ze strony Bridget spodziewała
się czegoś innego, lecz wyglądało na to, że ich stara przyjazń się skończyła.
Około czwartej po południu pokojówka zameldowała, że mają gościa.
- Chciał się widzieć z panią Flynn, ale kiedy mu powiedziałam, że jej nie ma, prosił o rozmowę z
panią, panno Sommerton.
- Jakie nazwisko podał, Maisie?
- Markiz Lytham, panienko.
- Dobrze, zaraz zejdę.
Emma przejrzała się w lustrze, poprawiła suknię i włosy, choć jedno i drugie było w
nienagannym stanie. Cerę miała nieco bladą, ale trudno - powstrzymała się od poszczypania
policzków, żeby się zaróżowiły.
- Witam, panno Sommerton. - Lytham skłonił się, kiedy weszła do salonu. - Proszę mi wybaczyć
najście. Miałem nadzieję, że pani Flynn będzie w domu i wpadłem dostarczyć zaproszenie od
mojej ciotki.
- To bardzo uprzejmie z pana strony, sir. Przykro mi, że nie zastał pan pani Flynn. Z pewnością
będzie żałować, że ominęła ją pańska wizyta, ale wybrała się na przejażdżkę.
- Chyba nie otwartym powozem? - Lytham zerknął przez okno. - Pada od przeszło godziny.
- Naprawdę? - Emma nic nie zauważyła, pochłonięta lekturą książki, po którą sięgnęła, żeby
odsunąć dręczące ją myśli. Podeszła teraz do okna. - Ależ leje jak z cebra! Bridget przemoknie
do suchej nitki.
- Miejmy nadzieję, że jej przyjaciele mieli na tyle rozsądku, żeby się gdzieś schronić.
- Tak, z pewnością. - Nie powiedziała mu, że Bridget wyjechała tylko z hrabią, bo miała
przeczucie, że by tego nie pochwalał, co jego następne słowa potwierdziły.
- Moja ciotka mówi, że pani Flynn nawiązała przyjazń z Lindisfarne'em, panno Sommerton.
- Tak. Zdaje się, że spotkali się w Irlandii, kiedy pojechała do niego po radę po śmierci męża. Jak
rozumiem, jest dalekim krewnym świętej pamięci kapitana Bertrama Flynna.
- To nie moja sprawa, oczywiście, ale myślę, że powinna pani ostrzec przed nim przyjaciółkę. To
niebezpieczny i zły człowiek. Naprawdę zły, panno Sommerton. Nie mówię tu o czarującym
łobuzie, który gra w karty i trochę popija.
- A o czym pan mówi? - Emmie zimny dreszcz przeszedł po plecach.
- Z jego nazwiskiem wiążą się bardzo przykre pogłoski o kobietach potraktowanych w
skandaliczny sposób, a także inne, których nie śmiem powtarzać damie nawet o tak otwartym
umyśle jak pani.
- Obawiam się, że rozmowa z Bridget nic nie da - zafrasowała się Emma. - Jest tak przez niego
omotana, że nie dopuszcza słów krytyki.
- To wielka szkoda, bo może ją zrujnować, pozbawić nie tylko majątku, ale i dobrego imienia.
- Nie chce mnie słuchać. Nie mam na nią wpływu pod tym względem ani zapewne pod żadnym
innym. - Zachowanie Bridget wciąż ją bolało i Lytham dostrzegł jej rozgoryczoną minę.
- Emmo! Niech pani posłucha! - powiedział impulsywnie. - Moja ciotka nie jest jedyną osobą,
która nie akceptuje Lindisfarne'a. Jestem tu dopiero jeden dzień, a już to i owo dotarło do moich
uszu. Jeśli pani Flynn nadal będzie się z nim wszędzie pokazywać, wkrótce zostanie uznana za
kobietę lekkiego prowadzenia, a jeśli z nią zostaniesz, coś z tego przylgnie i do ciebie.
- Zdaję sobie sprawę, że nie powinna być widziana z nim sama.
- To nie wystarczy. Uwodzi ją bezwstydnie i niektórzy myślą, że już mu uległa i została jego
kochanką.
- Nie, to nieprawda. Wiem, że tak nie jest.
- Nie twierdzę, że to prawda, tylko że ludzie mogą zacząć w to wierzyć i ani się obejrzy, jak
niektóre damy będą ją ignorować. Będą udawały, że jej nie widzą w miejscach publicznych, i
przestanie być zapraszana do najlepszych domów. Co jest dopuszczalne u kogoś z najwyższych
sfer, nie będzie tolerowane u kogoś o pozycji pani Flynn. To niesprawiedliwe, wiem, ale,
niestety, tak to jest.
- Jestem pewna, że ona zdaje sobie z tego sprawę. -Emma podniosła hardo głowę. Dlaczego ma
wysłuchiwać jego tyrady, skoro sama już ostrzegała Bridget przed konsekwencjami tej
znajomości? - Nie sądzę, żeby zmieniła zdanie, jeśli postanowiła go zdobyć.
- Chyba nie myśli o tym, żeby za niego wyjść? - Lytham był wstrząśnięty.
- Tylko o tym marzy. A kim ja jestem, żeby ją pouczać?
- Musi pani wybić przyjaciółce z głowy ten pomysł -oświadczył stanowczo. - Dla jej własnego
dobra. W mgnieniu oka przepuści jej majątek, a ją samą potraktuje jak najgorzej. Już raz był
żonaty.
- %7łonaty? Nie miałam pojęcia. Nie sądzę, żeby Bridget o tym wiedziała... Co się stało z jego
żoną?
- Zginęła tragicznie kilka miesięcy po ślubie. Był wtedy o wiele młodszy, oczywiście. A ona
była dziedziczką dużej fortuny i podobno słodkim stworzeniem, chociaż osobiście jej nie
znałem. Dotarły do mnie jednak różne niezbyt przyjemne wieści.
- W jaki sposób zginęła?
- To był wypadek. Spadła ze schodów i skręciła sobie kark. Mówiono, że była chora,
niezrównoważona psychicznie, ale te pogłoski szybko uciszono i prawie wszyscy o nich
zapomnieli.
- Ale pańska ciotka pamięta? - Emma pokiwała głową. - Tak, powiedziała mi, żebym była
ostrożna, bo to zły człowiek. Czy podejrzewano hrabiego o przyczynienie się do śmierci żony?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]