[ Pobierz całość w formacie PDF ]
załączeniu, że im pójdzie w pięty, a po drugie masz powiedzieć mi natychmiast, kiedy oni tu będą.
- Najlepiej byś zrobiła, gdybyś przybyła tu jak najszybciej - powiedział Gwen nieco
zakłopotanym tonem - i odleciała potem razem z nami!
- Coś podobnego! - Res powiedziała tylko tyle. Po jej twarzy przemknął cień triumfu.
- Nie było też o co się dąsać - zauważył Gwen. - Tydzień wcześniej czy pózniej nie
odgrywa już roli.
- Widać, że nie masz do czynienia z ludzmi w tym mieście. - Machnęła ręką. - A poza tym,
czy nie mogłam się stęsknić za dziećmi? Zresztą zostawmy to. Przylecę do was. Ale postaraj się,
żeby to nie trwało długo, proszę cię.
Jeszcze tego samego wieczoru przyleciała samolotem. W jaki sposób uzyskała tak szybko
zgodę na Jot transoceaniczny, pozostało zagadką, tym bardziej że leciała maszyną sterowaną
ręcznie. Pilot śpieszył się, nie mógł doczekać się już powrotu, widocznie czuł się nieswojo wśród
tych licznych promieni wiodących i blokujących wokół wyspy.
W pawilonie przygotowywano się właśnie do ważnego spotkania z Radą Naukową
maluchów, kiedy nieoczekiwanie zjawiła się Res. Hal stał akurat przed wejściem. Kiwnęła mu
głową, wskazała kciukiem na pawilon i zapytała:
- Gwen?
Kiedy Hal odpowiedział twierdząco, wtargnęła do środka. Hal usłyszał okrzyk Gwena, a
kiedy wszedł również, zobaczył, że Res rozsiadła się na stole, odsuwając na bok nastawioną już na
odpowiednią odległość aparaturę. Kiedy Gwen zaprotestował, uśmiechnęła się z ubolewaniem.
- No, to jestem. Opowiadaj!
Gwen poradzi sobie z nią lepiej niż ja, pomyślał Hal. Gdyby to ode mnie zależało,
wyprosiłbym ją chyba grzecznie. Gwen natomiast, nie tracąc zimnej krwi, ustawił na nowo jakąś
ramę i rzekł jakby mimochodem:
- Hal powie ci, jak mamy zamiar postąpić i będzie cię popierał, jeżeli chcecie zacząć działać
od razu.
- Czyżbym podjął się tego? - Hal nie mógł powstrzymać się od tej uwagi.
- Co znaczy: zacząć działać od razu ? - zapytała dosyć ostro Res. Marszcząc brwi,
spojrzała na Hala z uśmiechem. W odpowiedzi uśmiechnął się do niej niepewnie.
Zadanie nie byłoby dla niego przykre. Res była kobietą atrakcyjną, może tylko za bardzo
ascetyczną, chudą,, ale Hala interesowała przede wszystkim praca. Res znajdowała się tak blisko
narodzin nowej epoki w nauce, jak nikt inny, a on miał szansę być przy tym, dowiedzieć się czegoś
bliższego. Na razie jednak była to jeszcze sprawa przyszłości.
- Z kim rozmawialiście? - zapytała wprost.
Gwen i Hal spojrzeli po sobie.
- Na ten temat jeszcze z nikim - odparł Gwen. Wyglądało na to, że odpowiedz przecząca,
jakiej musiał udzielić Res, sprawiła mu przykrość. Kiedy zaczęła powątpiewająco marszczyć brwi,
dodał pośpiesznie: - Nie chcieliśmy działać bez ciebie. Zrozum, nawet nie wiemy, jak postąpić.
- Tak - powiedziała Res. - A więc nic się nie zmieniło od czasu mojego wyjazdu! - Umilkła
na chwilę. - A jeżeli oni też nie wiedzą? Hm? W takim razie nie mogliby nam nic powiedzieć!
- Właśnie - przyznał Gwen. - Dlatego ty powinnaś ruszyć to z miejsca, zająć się tym od
samego początku.
Spoglądała to na jednego, to na drugiego. Wyglądała już na udobruchaną.
- No, to możecie mnie wtajemniczyć.
Hal zaprosił ją do stojącego w pobliżu samolotu bliskiego zasięgu, wskazał na ekran, po
czym wydał polecenie do katamaranu, aby puścili taśmy z ostatnimi wydarzeniami. Następnie
przyłączył się do innych, którzy hałasując brali wieczorną kąpiel.
Kiedy rozmawiając z Gwenem nie ukrywał, że zdziwiło go szorstkie zachowanie się Res,
tamten uśmiechnął się tylko.
- Mylisz się! Ona jest teraz opętana tą pracą, a poza tym ma kłopoty. Normalnie jest bardzo
miła. Ewa zna ją dobrze. Jestem pewny, że się uspokoi, kiedy będzie już miała wszystko za sobą.
Hal poszedł do Res. Siedziała jeszcze nieruchomo przed ekranem.
- No i co? - zapytał.
Spojrzała na niego. Zanim powróciła do rzeczywistości, upłynęła chwila. Potem
powiedziała powoli:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]