[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go. Musiały istnieć jeszcze inne powody. Zastanawiała się, co na-
prawdę skłoniło go do spotkania z nią.
Szybko jednak porzuciła spekulacje myślowe i rozkoszowała się
tym, że znowu go widzi. Ciemnoblond włosy, przystojna szczupła
twarz, niebieskie oczy.
Szczekanie psa zakłóciło ciszę nocy. Julia zamrugała oczami, jak-
by powoli wychodziła z transu. Ryan mógł pomyśleć, że jest idiotką,
gdy tak stoi i gapi się na niego.
- Czy wejdziesz do mnie na kawę? - zapytała.
- Przepraszam cię, ale miałbym wielką ochotę usiąść z tobą tu na
ławeczce. Czy nie masz nic przeciwko temu? Mamy przepiękną noc.
Ratunku! - jęknęła w duchu. Nie wiedziała, czy wytrzyma tę bli-
skość, sama z nim w romantycznej scenerii... Lepiej by było, żeby
nigdy się nie dowiedział, jak głupie pielęgnuje marzenia.
- Ryan, dlaczego ty... - Nie dokończyła zdania, przypomniało jej
się, że już go o to pytała. - Proszę, usiądzmy tutaj.
Podeszła do ławeczki jak zahipnotyzowana. Usiadła przy nim.
Mimowolnie przymknęła oczy, wdychała jego męski zapach, którego
tak bardzo jej brakowało.
R
L
Ja chyba oszalałam, pomyślała. Zmusiła się do otworzenia oczu.
Próbowała wyglądać jak człowiek spokojny, opanowany, którym nie
targają emocje.
- Charlotta powiedziała, że doszłyście z Kelly do porozumienia,
jeśli chodzi o spotykanie się z chłopcami. Czy Kelly jest teraz na tej
prywatce z Trevorem?
- Z Tylerem - poprawiła machinalnie. Usztywniła ramiona. - Ro-
dzice Sheili są cały czas w domu. Nic złego nie powinno się wyda-
rzyć.
Ryan uśmiechnął się, a jej serce bito w zawrotnym tempie.
- Rzeczywiście jest to pewien kompromis - przyznał. - Widzę
jednak, że nie do końca potrafisz to zaakceptować - dodał łagodnie.
%7łachnęła się.
- Która matka będzie zadowolona, gdy czternastoletnia córka spo-
tyka się z chłopcami? Pozwoliłam Kelly spotykać się z Tylerem - po-
wiedziała. - Choć długo się nad tym zastanawiałam. Jest jeszcze zbyt
młoda.
- Jak się domyślam, niełatwo ci to przyszło. Tym bardziej po tych
wszystkich przykrych historiach, które sama przeżyłaś w jej wieku.
- Ja znacznie pózniej zaczęłam spotykać się z chłopcami. Miałam
szesnaście lat. Ale każdy człowiek ma swoje tempo rozwoju, dojrzewa
w innym czasie. Nie mogę trzymać jej na uwięzi i wypuścić gwałtow-
nie, dopiero gdy będzie pełnoletnia. - Jej ton złagodniał. - Swoją drogą
powinno się opracować na to dokładną recepturę.
Skinął głową.
- Prawdopodobnie masz rację.
Spojrzała na niego z powagą, była mu winna wdzięczność. Pomógł
jej złożyć puzzle, uporządkować przeszłość.
- Zdecydowałam, że jeśli ona interesuje się chłopcami, to niech
się z nimi spotyka tylko niech zachowa w tym wszystkim zdrowy
rozsądek - mówiła. - Musi zdawać sobie sprawę, jakie mogą być kon-
sekwencje. Wiesz, że zmiana mojego postępowania nastąpiła pod
twoim wpływem?
R
L
Leciutko zmarszczył brwi.
- Ty sprawiłeś, że umiem powrócić do przeszłości, wyciągnąć na-
leżyte wnioski. Wreszcie uporałam się z tamtymi sprawami. Odkłada-
nie wszystkiego na pózniej było przykre, bolesne. Uwolniłeś mnie od
panicznego strachu. Dzięki tobie odzyskałam kontakt z córką. Odby-
łyśmy poważną rozmowę, opowiedziałam jej o tym, jakie było wcze-
śniej moje życie. Ta rozmowa uzdrowiła sytuację.
- Cieszę się, że się dogadałyście...
Siedzieli blisko siebie, wiatr wygrywał na liściach dębu odwieczną
pieśń miłości. Julia zacisnęła palce na ozdobnej poręczy ławki, nie
wolno było poddać się marzeniom. To nie miało najmniejszego sensu.
- Bardzo chciałem cię zobaczyć - powiedział Ryan z wahaniem. -
Ostatnim razem, kiedy byliśmy razem...
Jej twarz zapłonęła czerwienią.
- Julio... - Delikatnie ujął jej podbródek, zmusił, żeby spojrzała na
niego. - Zastanawiałem się nad tym, co wtedy powiedziałaś... Nie
przychodziłem wcześniej, bo musiałem przemyśleć to jeszcze raz, a
poza tym byłem bardzo zajęty przeprowadzką. W biurze też poczyni-
łem pewne zmiany...
- Wiem, Charlotta opowiadała mi o tym. Skrzywił się.
- Do licha, to nieprawda, potrzebowałem czasu do namysłu. -
Zmarszczył brwi. - Tamtego wieczoru zachowałem się po chamsku i
mam nadzieję, że potrafisz mi to wybaczyć.
Zdziwiła się. Nie miała mu nic do wybaczenia, wziął to, co pra-
gnęła zaoferować. Nie wyraziła głośno swoich myśli, a on mówił da-
lej.
- Możliwe, że nie jesteś gotowa do rozmowy na ten temat, może
potrzebujesz więcej czasu, aby przemyśleć swoje sprawy. Nurtuje
mnie jednak to, co powiedziałaś.
- A co takiego?
- Wydawało mi się, że męczy cię poczucie winy, ponieważ uwa-
żasz, że przez ciebie ojciec dostał wylewu. Moim zdaniem nadal się
tym zadręczasz. Ja... zadzwoniłem do mojego przyjaciela, który jest
R
L
lekarzem. Długo rozmawialiśmy. On powiedział, że twój ojciec mu-
siał mieć pewne predyspozycje, może nadciśnienie, może palił albo
coś innego. Bo fakt odkrycia, że wymknęłaś się z domu na randkę, nie
był aż tak wielkiej wagi, by mógł spowodować wylew. Silne przeżycia
nie powodują takiej reakcji. - Uśmiechnął się. - Mój przyjaciel uważa,
że podobne historie zdarzają się tylko w telewizji.
Nie mogła uwierzyć w jego niepokój wywołany jednym wy-
powiedzianym przez nią zdaniem. Niemożliwe, by wstrząsnęło nim
tak bardzo, że aż szukał konsultacji z lekarzem. Nigdy przedtem dla
nikogo nie było ważne, co ona czuje... Potrafiła sobie radzić samo-
dzielnie... a tu jedno zdanie.
- Nie chciałem, żeby dręczyło cię poczucie winy - mówił. - Może
wymykanie się z domu na spotkania z chłopcem nie było dobre, lecz
dziewczynkom w wieku dojrzewania zdarzają się takie historie, byłaś
młodziutka, nie znałaś życia Z pewnością nie miałaś zamiaru kłócić
się z ojcem. Wręcz przeciwnie, od początku robiłaś, co mogłaś, by po-
zyskać jego akceptację. Wyjście na randkę nie było niczym tak strasz-
nym, żeby miało spowodować wylew. ~ Ryan patrzył przez chwilę na
swoje dłonie. - Zależało mi na tym, abyś o tym wiedziała.
Dlaczego? - zastanawiała się. Dlaczego było to dla niego ważne? I
znowu niewiele brakowało, żeby rozbudzona iskierka nadziei rozpali-
ła jej wyobraznię. Kochała tego mężczyznę. Siedziała teraz tak blisko
niego, a jednocześnie tak bardzo do niego tęskniła
- Może kiedyś przeżyłem coś podobnego - westchnął. - Byłem
małym dzieckiem, kiedy matka zostawiła mnie z ojcem, wyjechała do
Kanady. Postanowiłem sobie, że będę grzeczny i zrobię wszystko, by-
le tylko do nas wróciła... Ojciec zauważył, co się ze mną dzieje. Cho- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    127,sny_wygrywających.p
    Ball Donna (Carlisle Donna) JeĹşdĹşcy burzy
    Graham Lynne Greckie wesele
    Dom Luka The Other S
    Moody Raymond & Perry Paul Kto sić™ śÂ›mieje ostatni
    circles
    Nora Roberts Tajemnicza gwiazda
    Laurann Dohner Mate Set
    java_08 Java Native Interface (JNI)
    044. Gordon Lucy Zawsze i wszć™dzie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl