[ Pobierz całość w formacie PDF ]

temat budowy silnika w motocyklu. I koni mechanicznych.
Wielce zajmujące. %7łyletka, słaniając się, próbowała tra-
fiać w tarczę. Czasem się udawało, czasem lotka odbijała
się od ściany, kilka razy ułamała plastikowe końcówki.
Potem wszyscy ruszyli taksówką. Najpierw wysiadł Di-
sorder, potem Włochacz, a Lichy nie wysiadł, bo jak dżen-
telmen z Bożej łaski postanowił odprowadzić pijane ma-
leństwo do domu. Do mojego domu. Po drodze zatrzyma-
li się w nocnym po butelkę taniego kalifornijskiego wina
o dzwięcznej nazwie canyon. Wiem, bo rano znalazłem
ją pustą na stole.
Nie pamiętam, co wtedy robiłem, ale nie było mnie.
Standard. Wspominałem po wielokroć, że często mnie
nie było; zawsze wtedy, kiedy pić nie chciałem. Jakbym
był, to bym chlał z nią. Nie potrafię odmówić. Słaby mam
charakter.
Przynajmniej nie płaciłem za kurs w drugą stronę, bo
koleżka miał potrzebę pokazania wypchanego portfela.
Ona zasypiała, on gadał o motorku, tłokach i cylindrach,
przysuwając się bliżej i bliżej.
Następnego dnia w południe wpadłem spytać czy cze-
goś nie potrzebuje. Spała jeszcze. Na stole leżała kartka
z narysowanym słoneczkiem.  Jeśli będziesz chciała, za-
biorę cię na motorze na kres świata. Lichy . Obok numer
telefonu komórkowego.
 Kto to jest Lichy?  zapytałem.
 A skąd mam wiedzieć?
65
1304493
1304493
Więcej nie pytałem. Puściłem Sex Pistols   Never
Mind the Bollocks , uwielbiam histeryczny wokal Rot-
tena: We are the future, you are future; there is no future,
no future for you, no future for me*. Jednym słowem 
bez przyszłości. Kartkę z numerem Lichego wyrzuciłem
do śmieci.
*  God Save the Queen , Sex Pistols.
1304493
1304493
Karolek
Wieczorami stale ktoś dzwonił. Rzucała bluzgi do słuchawki,
a nieraz samym aparatem, ale nie wyłączała telefonu. Nie
pytałem kto, domyślałem się, że to Karolek, jej były chłopak.
Właściwie to nie tak do końca były, ale tego dowiedziałem
się pózniej. Słuchaliśmy Pidżamy Porno, a on wciąż dzwo-
nił. Rekord nieodebranych połączeń  173 w ciągu czterech
godzin. Wybierał jej numer co dwie minuty. Wariat.
Poznałem Karolka wcześniej, ale miałem o nim mgli-
ste wyobrażenie. Student sinologii, dzwiękowiec w zespole
Acid Drinkers i autor powieści historycznej. Tak mówi-
ła. Można było myśleć, że niezwykły gość. Tylko dlacze-
go go porzuciła? Może dlatego, że naprawdę był licealistą,
brzdąkał na gitarze i miał spore trudności z poprawnym
skleceniem jakiegokolwiek zdania. A może dlatego, że nie
miał pieniędzy na codzienne stawianie piwa i bolsa?
Jego imię często powracało w alkoholowych monologach
%7łyletki. Mało mnie to obchodziło. Tyle samo co rozrzucone
wokół jej łóżka cudze prezerwatywy czy problemy rodzin-
ne. Każdy ma swoje życie, niech je zatem ma dla siebie.
O Karolku mówiła, że to jej najlepszy przyjaciel. To już
drugi najlepszy obok Radka. Mówiła, że znają się od pięciu
lat. Znali się od trzech. Razem chodzili do szkoły.
67
1304493
1304493
%7łyletka żyła konfabulacjami. Musiała zmyślać. Ten typ
tak ma.
Mieliśmy jechać na Słowację. Zmyśliła, że nie ma pasz-
portu. Postanowiliśmy zatem, że wpadniemy do Zakopa-
nego. Na kilka dni. Od piątku do wtorku.
 Nie mogę jechać w piątek  oznajmiła mi w czwar-
tek ze łzami.
 Coś się stało?
 Ciocia mi zmarła. Siostra mojego taty.
 Chorowała?
 Nie, powiesiła się.
 Dlaczego?
 Bo nikt jej nie rozumiał.
 Nie była w tym osamotniona.
 Ale czuła się samotna. Nikt jej nie kochał. Miała
27 lat, mogła jeszcze pożyć.
 Przykre.
 Była piękną kobietą.
 Przykre.
 Jutro jest pogrzeb. W Poznaniu. Muszę jechać.
 Jedz.
 Ale wrócę w sobotę.
 Okej.
 A potem pojedziemy do Zakopanego, dobrze?
 Jasne.
Zadzwoniła w sobotę o 14. z płaczem.
 Co się stało?
 Przyjedz po mnie.
 Dokąd?
 Pod dom Karolka.
68
1304493
1304493
 A co tam robisz?
 Wpadłam odebrać kilka swoich rzeczy.
 Aha. Nie byłaś w Poznaniu na pogrzebie?
 Byłam w Poznaniu, ale uciekłam przed pogrzebem.
 Dlaczego?
 Nie lubię pogrzebów.
Przyjechałem. Stała pod blokiem pijana i zapłakana.
Przytuliłem.
 Karolek mnie pobił  stwierdziła, choć śladów bi-
cia nie było.
 Mam pójść i z nim to wyjaśnić?
 Nie.
Pojechaliśmy. Opowiedziała mi, że z Poznania wyje-
chała o szóstej rano. Wiedziałem, że kłamie, bo tak wcze-
śnie by nie wstała. Ale udawałem, że wierzę. Lepiej uda-
wać, oszczędza to niepotrzebnych dyskusji.
Piła piwo za piwem, a ja prowadziłem. Nagle zaczęła
mi się gramolić na kolana. Chciała kierować. Bezmyślnie
się zgodziłem, zwalniając ze 170 do 100. Człowiek czasem
nie zastanawia się co robi. Po sekundzie miałem śmierć
w oczach. Szczęśliwie udało się wymanewrować. Zatrzy-
małem wóz i wyszedłem zapalić. Nerwowy dzień.
Przez resztę drogi spała oparta głową o skrzynię biegów.
Ocknęła się na miejscu. Wynajęliśmy wielki apartament
przy Jaszczurówce. Wiele nie zwlekając, poszliśmy do
knajpy pić i grać w lotki. Góry nas nie interesowały, bar-
dziej lokale przy Krupówkach. To nas łączy  nie mamy
wielkich wymagań od życia.
Następnego dnia uparłem się, żeby pojechać po destylaty
za słowacką granicę. Pokazała celnikowi legitymację szkolną.
Zachlapaną winem, wymiętą, w dodatku ma na niej blond
69
1304493
1304493
włosy. Dobroduszny wąsacz zabrał mój paszport i pozwolił
zrobić zakupy w Javorinie, w najbliższym sklepie za szlaba-
nem. Nabyłem czerwony absynt, litrową borowiczkę w pro-
mocji i pradeda dla smaku. Do tego cztery kraty smadnego
mnicha z gratisowymi kufelkami.
Tak zaopatrzonym miło było wracać z Aysej Polany.
Po odwiedzeniu kilku knajp przy Krupówkach zalegliśmy
w naszych czterech pokojach. Czas na absynt. Jezu jak pa-
li. 80 procent. Czerwone piekło. Poszedłem wyrzygać do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Joanna Chmielewska Duśźa polka
    Howlett John Tango November
    Fiedler Arkady Ród Indian Algonkinów
    Bradley, Marion Zimmer Ed. Sword and Sorceress 16
    04 śÂšpiew Smoków
    Catherine George Sekret milionera
    Apokalipsa Pawla Jakuba Adama
    Kopeć‡ J. Dziennik podróśźy po Kamczatce
    G.K.Chesterton The.Well.and.the.Shallows 1935
    015 Niezwyci晜źony
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marbec.opx.pl