[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
100
pokochałeś, a widząc, żeś nie kochany, chciałeś sobie życie odebrać?...
Ja ci tego za złe nie wezmę.
Oh! Boże! Boże! jakież domysły okropne, jakaż spokojność ka-
mienna... Nie, nie, Cyprian skłamać musiał chyba.
Któż to jest ów Cyprian, którego już po raz drugi wspominasz?
Cyprian jest ten, co powiedział, co mi pokazał, że ty mnie kochać
będziesz...
Dziwna rzecz, nie znam go wcale a jednakże zaczekaj... ko-
chać... kochać ciebie oh! czy to ja nie tego szukałam właśnie... Kto
wie? czemuż ja bym cię kochać nie miała?
Kobieto! nie powtarzaj słów takich, one zabijają, zabijają!...
A toż dlaczego, Beniaminie, jeśli prawdą będą? i nagle słońce
wszystkimi promieniami zagrało po szklistości jej ciemnozielonych
oczu. Jeśli prawdą będą, jeśli ja cię ukocham ożyję zupełnie, no-
wym czy też dawnym życiem jeśli ci powiem: wyczerpnęłam
wszystkie zbytki, uciechy i szaleństwa, przerzuciłam karty ksiąg naj-
mądrzejszych, mam i znam wszystko, ale mi świata zabrakło, a przy-
pomniałam sobie o innym świecie, o szczęściu innym więc chcę mi-
łości. Beni mój, kochaj mnie, Beni mój, ja cię kochać będę...
Przez chwilę słowa wymówić nie mogłem.
Słuchaj, Aspazjo! rzekłem na koniec z trudnością Aspazjo! bo
wszakże tobie Aspazja na imię?
Już ci to w zamku powiedzieć musiano.
Nie, nie w zamku, pierwej, daleko. Słuchaj więc, Aspazjo słu-
chaj, bo to jest chwila jedyna, może i ostatnia, w której mam siłę zebrać
resztę zastanowienia i powiedzieć te słowa. Jeśli czujesz, że, co wyrze-
kłaś teraz, jest tylko dowolną twej wyobrazni igraszką, jeśli umiesz
bawić się jedynie pięknymi dzwiękami i układać je tak, by żywe na
słuchaczach wrażenie robiły, jeśli wiesz, że tak być nie może, jak obie-
cujesz, że będzie Aspazjo, Aspazjo! jeśli ty nie chcesz lub zdolną nie
jesteś kochać oh! przez litość ja cię nie potępię mów, mów praw-
dę tylko. Może ty pragniesz hołdów, uwielbienia, miłości? możeś ty
dumna i chcesz, bym w proch się ukorzył przed tobą? mów, mnie i na
to serca wystarczy ja o wyższość potęgi walczyć z tobą nie myślę
poprzestanę na obrazie twoim, nie zbluznię ci nigdy innej kobiety wy-
borem ale powiedz, że słowa twoje były żartem, że szaleństwem na-
dzieja zbudzona. Powiedz i zostaw mię tu samym; choćbym nie miał
siły zawlec się do domu, choćbym tu skonał opuszczony i biedny, jesz-
cze w skonaniu błogosławić ci będę i powiem przed Bogiem w niebie:
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
101
Oh! to szlachetna kobieta. Aspazjo, miej litość ty nie pojmiesz nigdy,
jeśli sama nie pokochasz, ile szczęścia, ile ducha mojego zmieszało się
z głosem twoim, gdy mówiłaś do mnie.
Gdyby taka radość wsączyła się kiedy w krew żył moich, gdyby
stan podobny przeszedł choć na dzień jeden w uznanie moje i gdyby
potem rozłączyć mi się z nim przyszło gdybym musiał kawałami wy-
szarpywać moje serce temu złudzeniu, Aspazjo! ja w tej chwili miałem
piekielne objawienie, że bym tego nie zniósł. Aspazjo, oszczędz mi tej
boleści... Porzuć mię, zapomnij, teraz czas jeszcze teraz tylko szczę-
ście moje uniesiesz ze sobą.
I opowiedziałem jej wszystko kim ja byłem, co mi Cyprian mó-
wił, jak mi nieszczęścia unikać kazał, jak razem z obrazem wiadomość
o jego śmierci mię doszła.
Patrz, Aspazjo, mój brat miał słuszność dodałem nareszcie ja
nigdy cierpieć nie powinienem
patrz, jak mię złamała pierwsza zła przygoda, znalazłaś mię przy
drodze twojej jak sierotę, jak żebraka biednym, chorym, umarłym
prawie co tobie drażnić się z tak słabą istotą? co tobie na niepewność
rzucać całą przyszłość moją? Aspazjo, jeśli kochać nie możesz bądz
litościwą, miej prawość, rzetelność choćby kupiecką tylko, miej odwa-
gę męskiej poczciwości idz precz stąd, zostaw, zostaw mię!
I składałem ręce i modliłem się, a jej lica rozbłysnęły gorętszym
rumieńcem pochyliła się nade mną, ustami dotknęła ust moich i sły-
szałem jak mówiła:
Nie lękaj się, nie lękaj, Beni mój, ja cię nie opuszczę Beni mój!
ja kocham ciebie!
Niebo świeciło najpiękniejszą pogodą swoją; rzeka niby roztopio-
nym słońcem płynęła, na rzece łódka maleńka pomykała się lekko, a w
łódce była Aspazja, a białe jej ręce z siłą i wdziękiem raz po raz
pluskały o migotliwą wodę kunsztownym włosiem, którego hebanowa
rękojeść dziwną sprzeczność z trzymającymi ją dłoniami tworzyła, a u
nóg Aspazji na porzuconej tygrysiej skórze ja leżałem, bezsilny jesz-
cze, odurzony resztą gorączki i dnia światłością, i szczęściem moim.
Któż ty jesteś, Aspazjo?... mówiłem.
Kto jestem? odpowiadała ona czy dziecię chce powieści jak
śpiewki przed uśnieniem, czy mój kochanek nie zna mię i śmiała się,
i zaczynała tysięczne cudowności o zaklętych księżniczkach, o sala-
mandrach, o Greczynkach, niewolnicach w sułtańskim seraju, i w
najciekawszych miejscach przerywała sobie i pytała mię znowu: A ta,
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
102
czy ci się podoba? i gdym się do niej uśmiechnął, to mi mówiła:
Otóż ja nią jestem i tak płynęliśmy w górę rzeki, a ja zapomniałem o
wszystkim zapomniałem o śmierci Cypriana. Aspazja wzięła mi z
duszy cały mój żal za umarłym.
Od tej chwili zostałem przy niej porzuciłem mój zawód nie
wróciłem do domu.
Ale... ale... moi kochani, obiecałem, że kiedyś powiem wam którą z
tych bajek, co mi Teresia tak często opowiadała; właśnie przypomnia-
łem sobie jedną, słuchajcie, póki nie zapomnę:
Gdzieś nad bardzo głębokim morzem stał bardzo wysoki zamek na
bardzo wysokiej skale i bardzo mała chatka na bardzo niskim brzegu;
w chatce mieszkał rybak, piękny młody w zamku mieszkała piękna,
młoda księżniczka. Rybak pokochał księżniczkę, księżniczka przyrze-
kła kochać rybaka. Jednej nocy rybak usnął w chatce swojej, księżnicz-
ka umarła w swoim pysznym zamku. Rybak płakał dzień cały, płakał i
noc całą, a księżniczce na zamku śpiewały stare mnichy z długimi bro-
dami i stare baby z wpadłymi oczyma. Na drugi dzień i przez drugą noc
rybak się modlił ciągle, a księżniczkę ubrano w złociste suknie, za-
mknięto w kryształowej trumnie, wstawiono do grobu i przyciśnięto
ciężkim kamieniem i kamień zapieczętowano królewską pieczęcią.
Przez trzeci dzień rybak założył ręce, siedział nad brzegiem morza i ani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]