[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przycisnął wargi do jej warg.
Kate rozchyliła usta, a jego język zanurzył się w ich wnętrzu. Kiedy już, już
Kate traciła nad sobą panowanie, Zack odsunął się od niej i nachylił znów do jej
ucha.
- Ale nie będę czekał wiecznie - wyszeptał.
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
- On chce mi zapłacić cztery tysiące dolarów za dwa tygodnie pracy! To
kompletnie niedorzeczne - Kate gapiła się na kontrakt, który podsunął jej Monty.
Doradca Zacka zachichotał.
- Mówiłem ci - rzekł. - Zack jest hojnym pracodawcą. Nie martw się, znając
go, zapracujesz na każdego centa.
Na tym właśnie polega problem - pomyślała Kate.
- Nie mogę tego podpisać - powiedziała. - To za dużo pieniędzy.
Monty patrzył na nią przez chwilę, po czym uśmiechnął się.
- Wiesz, to zabawne, ale Zack wiedział, że tak właśnie powiesz.
- Naprawdę?
Tego ranka od jednej z sekretarek Zacka Kate otrzymała wiadomość, że ma
się stawić w jego biurze. Myśląc, że go tam spotka, spędziła dobre pół godziny,
wybierając strój i przeglądając się w lustrze. Kiedy jednak pojawiła się na miejscu,
ubrana w obcisłą jedwabną sukienkę i bluzkę Nicole Farhi, dowiedziała się, że do
końca dnia go nie będzie. Poczuła rozczarowanie.
Następnie wezwano ją do biura Monty'ego, gdzie zaznajomiła się z niedo-
rzecznie hojną umową i zaczęła gubić w domysłach. Za co on tyle chce zapłacić? -
zastanawiała się.
Monty wyjął z szuflady złożoną notatkę.
- Zack powiedział, żeby ci to dać, jeśli będziesz się stawiać.
Kate rozłożyła papier, przeczytała i dostała wypieków.
Nie martw się o swoje prawdziwe majtki. Nie płacę za seks.
Z
P.S. Szczególnie jeśli go nie dostaję.
S
R
Kate poczuła, że w jej piersi wzbiera śmiech. Zakryła usta dłonią, ale i tak
prychnęła.
- Wszystko w porządku, kochanie? - zapytał Monty.
Kate opuściła dłoń, ale twarz miała czerwoną i gorącą jak cegła wyciągnięta z
pieca. Spróbowała zaśmiać się lekko.
- Tak, nic mi nie jest, dzięki.
- Czy teraz podpiszesz kontrakt?
- Oczywiście - chwyciła umowę i podpisała ją pewnym ruchem, jak chłodna,
spokojna profesjonalistka.
- Zwietnie - powiedział Monty, studiując jej podpis. Wyciągnął dłoń. - Dobrze
mieć na pokładzie kogoś z Londynu.
Kate uścisnęła mu rękę, uspokojona nieco jego ciepłym spojrzeniem.
- Wiesz, wyglądasz naprawdę znajomo. Jesteś pewna, że nigdy się nie spotka-
łyśmy? - zapytała kilka dni pózniej sekretarka Zacka, Kelly Green, posyłając Kate
dociekliwy uśmieszek i podając jej kolejny dokument na temat zakupu The Grange.
- Mieszkałam w hotelu, mogłaś mnie gdzieś zobaczyć - odparła Kate, skupia-
jąc uwagę na papierach, by ukryć nieszczerość.
Sama rozpoznała Kelly natychmiast. To ona siedziała przed biurem Zacka,
kiedy Kate wmaszerowała tam w narzuconym na bieliznę szlafroku.
- Albo mam po prostu taką pospolitą twarz - dodała z nieszczerym uśmie-
chem, od którego bolały ją policzki.
- Cóż - Kelly wzruszyła ramionami - i tak jestem pewna, że jesteś fajniejsza
od Jill.
- Kim jest Jill?
- Była przed tobą asystentką pana Boudreaux. Poprzednią kotką na rozpalo-
nym dachu - odparła melodyjnie Kelly, wyraznie chętna, by poplotkować.
- Wiesz, dlaczego odeszła? - zapytała Kate bardziej ciekawa, niż chciała to
S
R
dać po sobie poznać.
- Pewnie, rzuciła pracę dwa dni temu, po tym, jak pan Boudreaux na nią na-
krzyczał. Ale myślę, że i tak niedługo by ją zwolnił. Jill lubiła marudzić, a on nie
znosi takiego zachowania.
- Rzeczywiście, nie wygląda na człowieka przepełnionego współczuciem -
odparła Kate.
- Może na ciebie naskoczyć, jeśli coś zawalisz - powiedziała ostrożnie Kelly. -
Jest też znany ze swojej bezwzględności w interesach. Krążą nawet pogłoski, że był
zawodowym pokerzystą, zanim zajął się Phoenixem. Ale na mnie nigdy nie krzy-
czał - zakończyła Kelly niemal z żalem w głosie.
- Więc po prostu Jill nie nadawała się do tej pracy? - zapytała Kate z nadzieją.
- Tak, poza tym chyba leciała na pana Boudreaux. Często bywali sami w biu-
rze.
Kate zamrugała.
- Byli kochankami? - zapytała wprost.
Kelly ostrożnie spojrzała na dwie sekretarki, zajmujące się papierkową robotą
po drugiej stronie pomieszczenia, po czym przysiadła się jak najbliżej Kate.
- Jill zachowywała się, jakby tak było - powiedziała konspiracyjnym szeptem.
- Wciąż opowiadała o tej podróży do Kalifornii, zarezerwowała im nawet jeden
apartament. Oczywiście wiedziała, że wszystkie tu zzieleniejemy z zazdrości.
Kelly westchnęła.
- Jest niezłym ciachem - ciągnęła. - Każda by chciała spędzić z nim dwa ty-
godnie w hotelu.
To tyle, jeśli chodzi o jego zasadę - pomyślała Kate.
- Ale ja myślę - kontynuowała Kelly - że gadała bzdury. Ani razu nie widzia-
łam, żeby zareagował na jej zaloty. Raczej go to wnerwiało. Wydaje mi się, że zre-
zygnowała, bo dotarło do niej, że nic z tego nie będzie.
Albo odkryła, że Zack zamienia ją na nowszy model - dywagowała Kate. -
S
R
Ten facet jest seryjnym podrywaczem swoich podwładnych. Zabolała ją ta wiado-
mość.
- Dzięki, że mi to wszystko powiedziałaś. Dobrze wiedzieć, co jest grane, kie-
dy się zaczyna nową pracę.
- Nie ma sprawy. Mam dla ciebie jedną radę: wykonuj swoją robotę i nie pró-
buj flirtować z panem Boudreaux. Choć myślę, że masz więcej klasy niż Jill. Pew-
nie dlatego cię zatrudnił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pomorskie.pev.pl
  • Archiwum

    Home
    Pille Lolita – Hell
    H. G. Wells The War of the Worlds
    154. Flynn Christine Radosne śÂ›wić™ta
    00000014 Prus Faraon I
    Sporzć…dzanie i ekspedycja napojów, deserów oraz dietetycznych wyrobów ciastkarskich
    Hart_Jessica_Podroz_poslubna
    Antologia do extase
    Linwood Barclay Zack Walker 04 Stone_Rain_(Com)_v4.0
    Mortimer_Carole_ _Kim_jestes_,_rudowlosa
    20 Jude Watson UcześÂ„ Jedi 8 DzieśÂ„ Rozpoznania
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • girl1.opx.pl